W polskim prawie nie ma zakazu spożywania alkoholu przez rodziców, ale gdyby doszło do wypadku, to matka i ojciec mogą być oskarżeni o narażenie dziecka na niebezpieczeństwo.
Napisała do nas czytelniczka, która w święta wielkanocne zdecydowała się z mężem na wypicie wina, gdy przyjmowali gości.
Kobieta opowiedziała, iż gdy doszło do wypadku, uświadomiła sobie, jak skrajnie nieodpowiedzialnie zachowali się z mężem.
Wielkanocna lampka wina
"W święta wielkanocne w moim domu doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Jestem mamą trójki dzieci: dwójki przedszkolaków i niemowlaka. Zawsze wydawało mi się, iż rodzicielstwo mam pod kontrolą, ale ostatni weekend pokazał mi, iż warto jeszcze nad niektórymi rzeczami popracować.
Mianowicie, w święta wielkanocne odwiedzili nas wieczorem mój brat z żoną. Postanowiliśmy uczcić spotkanie i święta wielkanocne lampką wina, na którą skusiliśmy się zarówno ja, jak i mój mąż. Dzieci już spały, więc stwierdziliśmy, iż w niewielkiej ilości napijemy się razem" – na wstępie listu przyznaje Marlena.
Dzieci spały, a i tak doszło do wypadku
Kobieta opowiedziała, o tym, jak spokojny wieczór zakończył się wypadkiem: "Po jakimś czasie, gdy my z gośćmi siedzieliśmy i rozmawialiśmy w innej części domu, usłyszałam z piętra płacz dziecka Gdy dotarliśmy do pokoju dzieci, okazało się, iż najstarsza córka tak kręciła się podczas snu, iż spadła z łóżka. Mała uderzyła się w głowę i skaleczyła w rączkę zabawką, która leżała na dywanie. Na szczęście sytuacja okazała się do opanowania: przyłożyłam dziecku zimny okład z lodówki, a rękę opatrzyłam i zakleiłam plastrem.
Ta sytuacja dała mi jednak mocno do myślenia. Po pierwsze pomyślałam o tym, iż wcale nie musieliśmy pić alkoholu, tylko dlatego, iż są święta. Polskie świętowanie odbywa się niemal zawsze przy alkoholu i od dawna tyle się mówi, iż nie wylewamy za kołnierz przy różnych okazjach. Kilka dni temu wieczorem też o tym pomyślałam. Wino wcale nam nie było niezbędne do spotkania. Moja druga myśl była taka, iż co jeżeli dziecku stałoby się coś poważniejszego, a żaden z dorosłych znajdujących się w domu nie byłby w stanie pojechać samochodem do szpitala?" – kontynuuje mama trójki dzieci.
Mądry Polak po szkodzie
Marlena przyznała, iż ta sytuacja doprowadziła ją do konkretnych wniosków i decyzji:
"Owszem, moglibyśmy wezwać karetkę, ale w takiej sytuacji również opiekun udający się z dzieckiem np. na SOR powinien być trzeźwy. W tamtym momencie pomyślałam o tym, jakie miałabym wyrzuty sumienia, gdyby doszło do poważniejszego wypadku.
I tak zarzucam sobie, iż postąpiliśmy niesłusznie, a co dopiero, gdyby rana córki wymagała szycia, a my nie moglibyśmy jej zawieźć do lekarza? Po rozmowie z mężem na ten temat postanowiliśmy, iż od dzisiaj ograniczamy spożywanie alkoholu przy okazji świąt.
Po drugie ustaliliśmy też, iż ze względu na opiekę nad dziećmi, zawsze jedno z nas rezygnuje z alkoholu. Takie imprezowanie, gdy w domu są dzieci, teraz wydaje mi się skrajnie nieodpowiedzialne i żałuję, iż nie pomyślałam o tym wcześniej" – kończy swój list nasza czytelniczka.
Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba być odpowiedzialnym
Według polskiego prawa rodzice i osoby sprawujące opiekę nad dziećmi nie mają nałożonego zakazu spożywania alkoholu. Wszystko przecież jest dla ludzi, alkohol również. jeżeli jednak doszłoby do jakiegoś wypadku i dziecku stałaby się krzywda wymagająca pomocy medycznej, a rodzice byliby pod wpływem alkoholu, mogliby zostać oskarżeni o narażenie dziecka bezpośrednio na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu.
Dlatego każdy odpowiedzialny dorosły, który ma pod opieką dzieci, powinien zadbać o to, by choć jeden z rodziców był w stanie wsiąść do samochodu i zawieźć dziecko do szpitala/lekarza. Mówimy oczywiście o sytuacjach, kiedy rodzice spożywają alkohol w niewielkich ilościach. Co innego świętowanie przy suto zastawionym stole, gdzie wódka leje się litrami – takich sytuacji dzieci nie powinny oglądać.
A choćby więcej, nie powinny przebywać w takim miejscu, bo dziecko nie powinno być świadkiem tego, jak dorośli spożywają alkohol w dużych ilościach. To zaburza jego poczucie bezpieczeństwa i według prawa – naraża je na potencjalne niebezpieczeństwo.