"Nigdy nie przywyknę"
Annalee Grace, matka dwójki, mówi o czymś, co przeżywa chyba każdy z nas, doświadczając rodzicielstwa. I co jest bardzo, bardzo trudne.
"Powiem wam o czymś, na co nie byłam przygotowana w macierzyństwie i chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję…".
Grace mówi dalej o uderzeniach i falach emocjonalnych, jakich doświadczamy, jako rodzice. Używa choćby metafory "bicza", by oddać intensywność, z jaką emocje w nas uderzają i jak często ulegają zmianom.
Opowiada o bardzo typowej sytuacji, której, jestem pewna, doświadczacie każdego dnia w swoich domach. Mówi o tym, iż w jednej chwili stoi przy kuchennej wyspie i patrzy na swoich bliskich, jak kolorują coś wspólnie w salonie, śmieją się i myśli wtedy: "To jest najlepszy czas w moim życiu. Ile mam szczęścia, iż mam tych troje idealnych ludzi obok mnie?".
Po czym dosłownie w kilka minut później dzieje się coś niepozornego, mała rzecz, w tej historii akurat chodziło o zabawkę i jej córeczka (młodsza) zaczyna krzyczeć i przechodzi klasyczne załamanie. Wrzeszczy przez następnych kilka godzin z przerwami, w końcu dosłownie pada z wyczerpania w ramionach matki.
Grace mówi wprost: "I kiedy tak krzyczy (dziecko, przyp. red.) i nie jesteś w stanie zrobić nic, by je wesprzeć, by to zakończyć, czujesz, jak ponosisz porażkę".
Wzloty i upadki
Niewiarygodne, jak wszystkie odczuwamy podobnie doświadczenie macierzyństwa. Zgadzam się z każdym słowem i każdą łzą Annalee, choć nie znam jej i pewnie nigdy nie poznam.
Samo to, iż jesteśmy matkami, sprawia, iż w jakimś sensie, zakresie, czujemy to samo. I jednocześnie: nie znosimy tego stanu i kochamy go do szaleństwa.