Oto historia mojej przyjaciółki:
Zaczęłam remontować mieszkanie i przekazałam synowi klucze do mieszkania na osiemnaste urodziny. Wtedy mu powiedziałam, iż teraz jest już dorosłym facetem i ma swoje miejsce. Dlatego nie musi się martwić, iż będzie musiał mieszkać ze swoją dziewczyną i ze mną w tym samym mieszkaniu.
Potem syn skończył dwadzieścia trzy lata i zaczął spotykać się z dziewczyną, Olą. Potem wszystko zaczęło się rozwijać bardzo szybko, bo Ola gwałtownie zaszła w ciążę. Zalegalizowali związek i zaczęli mieszkać w mieszkaniu syna. A kiedy dziecko miało dwa lata, moja synowa zaczęła bardzo często mówić o konieczności sprzedaży tego mieszkania.
Moim zdaniem było tam wystarczająco dużo miejsca w mieszkaniu dla rodziny, ale Ola chciała mieszkać bliżej swoich rodziców. Jej matce było zbyt trudno dotrzeć do dzieci, aby opiekować się wnuczką. Wtedy mój syn powiedział żonie, iż musi ze mną porozmawiać, bo przez tyle lat ciężko pracowałem, żeby kupić to mieszkanie".
Moja przyjaciółka przytacza dobre argumenty i jak najbardziej zgadzam się z nią. W końcu oddała ten dom swojemu dziecku. A skoro jego żona chce kupić nowy dom, to niech na to zarobią albo zaciągną kredyt hipoteczny. W ich rodzinie dochodzi teraz do potężnych awantur.
Jak myślicie, co powinnam doradzić mojej przyjaciółce?