Coraz częściej można spotkać miejsca, które w swojej ofercie zawierają informację: "tylko dla dorosłych". Takie hotele działają już od lat np. w wielu krajach Europy Zachodniej i cieszą się dużą popularnością wśród osób, które pragną odpocząć w ciszy, bez dzieci biegających po sali. W Polsce zjawisko to dopiero raczkuje, ale już wzbudza kontrowersje. Co ciekawe, takich obiektów w naszym kraju jest już choćby całkiem sporo, a niektóre z nich wprost podkreślają, iż choć pobyt z dziećmi nie jest mile widziany, to przyjazd z czworonogiem nie stanowi żadnego problemu.
REKLAMA
W niektórych krajach zaczyna toczyć się dyskusja, dotycząca tego, czy należy zakazać powstawania miejsc, do których dzieci nie mają wstępu. We Francji Laurence Rossignol, senator i była minister ds. rodziny, podkreśliła, iż nie powinniśmy budować społeczeństwa, w którym dzieci są oddzielane od reszty. Rossignol uważa, iż miejsca, do których dzieci nie mają wstępu, powinny zostać zakazane prawnie. Jej zdaniem takie przepisy pomogłyby przeciwdziałać utrwalaniu nietolerancji wobec najmłodszych.
Rodzice też potrzebują ciszy
Niektórzy rodzice podchodzą do tego pomysłu z dużym zrozumieniem. - Jako mama dwójki dzieci w wieku 6 i 10 lat jestem wielką zwolenniczką miejsc, do których rodzice z maluchami nie są wpuszczani. Czasem sama potrzebuję wypocząć w ciszy i spokoju, to dla mnie bardzo ważne, a niektórzy rodzice nie biorą pod uwagę tego, iż krzyki, płacz lub głośne zabawki ich dzieci mogą mi przeszkadzać. Cieszę się, iż w pociągach są strefy ciszy, nie wiem, dlaczego jest takie oburzenie na restauracje czy hotele, w których najmłodsi nie są mile widziani. To zaledwie odsetek tego typu miejsc, można wybrać inne. Jako mama wiem, iż dzieci hałasują i mają do tego prawo, ale inni ludzie (czasem też rodzice) mają prawo do spokoju i ja jestem to w stanie zaakceptować - mówi Natalia, mama dwóch chłopców.
Choć niektórzy rodzice chwalą pomysł hoteli i restauracji dla dorosłych, nie wszyscy podchodzą do niego z takim nastawieniem. Dla wielu rodzin taki trend wydaje się krzywdzący i wykluczający, szczególnie gdy chcą spędzić czas razem z dziećmi podczas wakacji. - Nie wyobrażam sobie, iż jadę na wakacje z dziećmi i nagle okazuje się, iż w niektórych hotelach nie możemy się zatrzymać. Poczułabym się tak, jakby moje dzieci były problemem. Wakacje to też dla nich czas radości, zabawy i eksplorowania świata. Nie chciałabym, żeby dorastały z poczuciem, iż są intruzami w przestrzeni publicznej - mówi mama 5 i 9-letnich dziewczynek.
Wielu przeciwników takich rozwiązań twierdzi, iż przestrzeń publiczna powinna być wspólna dla wszystkich, a tworzenie barier opartych na wieku to krok w stronę niebezpiecznych podziałów.
Zamiast zakazów, strefy
Niektórzy rodzice podchodzą do tematu z większym spokojem i proponują bardziej kompromisowe rozwiązania. - Nie ma co ukrywać, hotele i restauracje często to na nas, rodzinie z dziećmi zarabiają najwięcej. jeżeli część miejsc zacznie wprowadzać zakazy, to z jednej strony może to być ich nisza, ale z drugiej ryzyko, iż część gości się odetnie. Że dorośli nie wrócą bez maluchów. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie różnych stref np. jedna dla rodzin, druga dla osób bez dzieci - wspomina Agnieszka, mama trójki dzieci.
Widać wyraźnie, iż temat nie jest czarno-biały i trudno przejść obok niego obojętnie. Z jednej fajnie stworzyć przestrzeń tylko dla dorosłych, w której można odpocząć bez dziecięcego gwaru. Z drugiej rodziny nie chcą czuć się wykluczane.
A Ty co o tym sądzisz? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl