Zakazana Miłość

newskey24.com 2 dni temu

PRZEKLĘTA MIŁOŚĆ

No i co teraz będzie? zapytała z niepokojem Ola, bardziej siebie niż ukochanego.
A co? Będę słał swaty. Czekaj odparł chłopak, jakby chodziło o codzienny spacer.

Ola wróciła z randki (która niepostrzeżenie miała zmienić jej życie) roześmiana i tajemnicza. Dwie młodsze siostry wysłuchały szczegółów o spotkaniu z Bogusławem. Wiedziały, iż Ola darzyła go szaleńczym uczuciem. Bogusław obiecywał ożenić się jesienią, po żniwach.

A teraz, gdy zbliżyli się na strychu wśród wonnego siana, powinien już dawno stać pod domem z pierścionkiem. Tymczasem pola puste, zboże w spichlerzach, za pasem Nowy Rok, a swatów jak nie widać, tak nie słychać.

Mama Oli, ciocia Hania, zauważyła zmianę w córce. Zawsze żywiołowa Ola stała się zamyślona i jakoś nierówno przybrała na wadze. Po szczerej rozmowie ciocia Hania postanowiła spojrzeć w oczy temu zięciowi. I przy okazji spytać, czy przypadkiem swatom zabrakło butów, skoro tak długo idą.

Nie namyślając się długo, poszła do sąsiedniej wsi, gdzie mieszkał Bogusław. Spotkała jego matkę, która nie miała pojęcia o wybrykach syna. Gdy ciocia Hania wyłożyła sprawę, obie kobiety zawrzały gniewem. A Bogusław, gdy go przyparły do muru, tylko wzruszył ramionami:

Skąd mam wiedzieć, czyje to dziecko? We wsi chłopaków jak moczu w rzece. Mam wszystkich wychowywać?

Ciocia Hania ledwo zipała z wściekłości. Wychodząc, rzuciła przez ramię:

Żebyś ty, łajdaku, całe życie się żenił!

I jakby niebiosa usłyszały jej słowa Bogusław ożenił się potem cztery razy

Po minie mamy Ola domyśliła się, iż rozmowa nie poszła po myśli. Ciocia Hania surowo nakazała córkom:

Ojcu ani słowa! Sami ogarniemy. Ola, pojedziesz do rodziny w Toruniu. Jak dziecko się urodzi, zostawisz w domu dziecka. Inaczej baby we wsi będą językami mielić do końca świata. A potem zobaczymy. Może w końcu niebo się zmiłuje. Ech, dziewczyny, grzech słodki, ludzie ciekawscy

Mąż cioci Hani, pan Dionizy, był we wsi autorytetem. Nauczyciel, surowy, ale sprawiedliwy. Wszyscy zwracali się do niego per panie profesorze. I nagle córka z nieślubnym dzieckiem! Wstyd na całą gminę!

Ciocia Hania nie mogła do tego dopuścić. Ola wyjechała, a na pytania męża odpowiedziała krótko:

Niech Ola w mieście pracę znajdzie. Już dwadzieścia lat ma, nie dziecko.

Za młodszymi córkami Stasią i Elą zaczęła pilniej patrzeć. Ale któż upilnuje młodzik? Stasia niedługo wyjechała do Lublina na praktyki, a Ela do Krakowa.

We wsi plotka jak chwast rośnie szybko. W końcu i pan Dionizy usłyszał, iż w jego rodzinie kuku na muniu. Wrócił do domu w furii:

Jak mogłaś! Dziecko do domu dziecka?! To twoja wnuczka! Żebym ją tu widział w ciągu tygodnia!

Ciocia Hania nie spodziewała się takiej reakcji. Choć sama przecież płakała po nocach. Wiedziała, iż wnuczkę oddano do domu dziecka. Bała się odwiedzać. Bała się własnego serca

Wkrótce Ola i ciocia Hania przywiozły dziewczynkę. Nazwały ją Anią. Przez rok Ania nie znała rodziny. Ten ciężar Ola dźwigała całe życie. Cokolwiek Ania wyprawiała (a zdarzało się wiele), Ola znosiła w pokorze.

Wychowaniem zajmowali się dziadek, babcia i Ola. Czasem Ola wspominała tamtą noc na strychu. Zapach siana, gorące usta Bogusława Wciąż go kochała. choćby gdy ją upokorzył, oszukał, złamał serce Ach, ta przeklęta miłość! Nie kartofel, żeby wyrzucić za płot.

Została samotną matką. W Ani widziała Bogusława tak samo uparta, harda. Żyła jak we mgle. choćby śmieszności Ani nie rozświetlały jej dni.

Gdy Ola skończyła 25 lat, zaczął się o nią starać brat cioteczny. Wychowywali się razem. Ciocia Hania miała siostrę, która wyszła za wdowca z trójką dzieci. Felek był jednym z nich.

Ola niechętnie przyjmowała jego zaloty. Samotne macierzyństwo nie było lekkie. A Felek to złoty chłop. Tylko jak przyjmie Anię? Znał całą historię Oli, ale kochał ją od dziecka. Wziąłby ją choćby z trzema dziećmi, nie tylko z Anią

W końcu zagrali huczne wesele. Nowe życie zaczęli w Krakowie, z dala od plotek. niedługo urodziła się Luska. Dla Felka obie córki były równie ważne. Anię gwałtownie adoptował.

Ola okazała się świetną żoną i matką. Felek tchnął w nią życie. W ich domu panował spokój.

Minęła dekada.

Ania, Luska i czworo wnuków spędzali wakacje u babci Hani. Dumna chodziła po wsi trzy córki zamężne, sześcioro wnuków!

Pewnego dnia jedna z wnuczek sprzątała stary schowek. Wśród zakurzonych gazet znalazła mały notes. Zaciekawiona zaczęła czytać i oniemiała. Okazało się, iż ojciec Ani to wcale nie Felek! W notesie co chwila powtarzało się imię: Bogusław.

Plotka jak iskra gwałtownie się rozniosła. niedługo Ania z notesem w ręku stanęła przed babcią.

Kto to jest?! krzyknęła.

Ciocia Hania westchnęła i wyznała całą prawdę. Wściekła Ania ruszyła do sąsiedniej wsi z siostrą.

Na progu powitała je babcia Bogusława. Od razu poznała wnuczkę jak dwie krople wody. Zaprosiła do stołu, płacząc. Bogusław, usłyszawszy zamieszanie, wyszedł.

No to która z was moja? zapytał.

Mogłam być twoją córką! rzuciła Ania.

Wyszli na podwórze. Gdy wróciła, była wściekła.

Co on ci powiedział? dopytywała się siostra.

Niczego! Zaproponował pieniądze! Jakbym była żebraczką! W ogóle nie podoba mi się ten ojciec. choćby mnie nie poznał!

W domu ciocia Hania drżała:

Co powiedzieć Felkowi i Oli?

Ale Ania ciąć:

Mam tylko jednego ojca Felka!

LLata mijały, Ania w końcu wybaczyła matce, Bogusław został sam ze swymi czterema rozwodami, a Ola i Felek dożyli sędziwego wieku trzymając się za ręce na progu domu pełnego śmiechu wnuków.

Idź do oryginalnego materiału