Zamarłam, gdy przeczytałam to na forum osiedlowym. Ludzie są bezczelni!

mamadu.pl 2 godzin temu
Naturą dzieci jest to, iż biegają, krzyczą i śmieją się podczas zabawy. Tym bardziej zdziwiło mnie to, co ostatnio znalazłam na forum osiedlowym – anonimowy wpis, w którym autor skarżył się na "wiecznie hałasujące dzieci".


Dzieci od zawsze biegają, krzyczą i śmieją się podczas zabawy. Tym bardziej zdziwiło mnie to, co ostatnio znalazłam na forum osiedlowym – anonimowy wpis, w którym autor skarżył się na hałasujące dzieci.

"Proszę pilnować dzieci, bo przeszkadzają innym"


Na forum pojawił się krótki wpis, który wywołał we mnie ogromne emocje. Ktoś napisał:


"Mam prośbę do mieszkańców naszego osiedla o zwracanie większej uwagi na zachowanie swoich dzieci, które ciągle biegają i krzyczą. Proszę mieć na uwadze, iż innym może to przeszkadzać."

Czytałam to kilka razy i nie mogłam uwierzyć. Jako mama cieszę się, iż moje dziecko spędza czas na świeżym powietrzu, a nie siedzi całymi dniami na komputerze czy w telefonie. Dzieci są od tego, żeby się bawić, a nie siedzieć cicho. Taka jest ich natura.

Coraz więcej zakazów zamiast przestrzeni


Mało tego, na osiedlach – zamiast miejsc do swobodnej zabawy – coraz częściej pojawiają się tabliczki: "zakaz gry w piłkę", "nie deptać trawy" i to niekiedy choćby w obrębie na placów zabaw.

Sama mam okno wychodzące na przedszkole i codziennie słyszę dziecięcy gwar. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby na to narzekać – to przecież naturalne! Poza tym, żyjemy wśród ludzi, a nie w lesie i czasem trzeba się po prostu dostosować do tego, co dzieje się wokół nas.

Nie chcę wierzyć w to, iż żyjemy w tak mało empatycznym społeczeństwie. Przecież zabawa z rówieśnikami to najlepsze, co nas spotyka w dzieciństwie.

Rodzice muszą… dyżurować


Zdecydowałam się o tym napisać, bo wiem, iż problem nie dotyczy mojego osiedla. Znajomy opowiedział mi, iż u niego sytuacja pozostało gorsza. Kiedy dzieci wychodzą na podwórko, zawsze musi z nimi iść jeden z rodziców.

Nie po to, by pilnować bezpieczeństwa dzieci, ale żeby chronić je przed obraźliwymi epitetami ze strony sąsiadów. Zdarzały się bowiem przypadki, iż sąsiedzi krzyczeli lub obrażali dzieci. One same skarżyły się, iż gdy zostają same, często słyszą pod swoim adresem "brzydkie słowa".

Gdzie podziała się ludzka wyrozumiałość?


Chcę być dobrze zrozumiana – nie chodzi mi o to, żeby nie reagować, gdy dzieci naprawdę rozrabiają czy są wobec kogoś agresywne. Ale zwykła zabawa? Gonitwa, berki, chowanego, gra w piłkę? Trudno oczekiwać, iż wtedy będą zachowywały się jak w teatrze.

Coraz częściej zastanawiam się, co się z nami stało jako społeczeństwem. Czy naprawdę doszliśmy do momentu, w którym przeszkadza nam naturalny dziecięcy śmiech?

Każdy z nas przecież był kiedyś dzieckiem. Apeluję, żeby przypomnieć sobie ten czas.

Idź do oryginalnego materiału