Czysty dom o każdej porze
Moje bycie pedantką i perfekcjonistką zostało bardzo mocno wystawione na próbę, kiedy zostałam mamą. Uwielbiam mieć posprzątany dom, wyczyszczoną kuchnię i wszędzie panującą harmonię. Takie ogarnięcie przestrzeni zawsze sprawiało, iż lepiej mi się myślało, pracowało, odpoczywało. Wejście w rolę mamy – jak dla wielu kobiet – było trochę zejściem na ziemię.
Nagle musiałam olać sprzątanie na rzecz wyjścia na spacer z wózkiem, zostawić brudne naczynia, żeby poprzytulać się z niemowlakiem, zrezygnować z mycia okien na rzecz wizyty na placu zabaw. Mój dom bynajmniej nie zarósł brudem, ale pogodziłam się z tym, iż nie wszystko będę w stanie wysprzątać tu i teraz, tak, jakbym tego chciała.
Bycie mamą było dla mnie ważniejsze. Kto ma dzieci, ten wie, iż czystość i porządek w domu raczej zdarzają się sporadycznie i to tylko przez godzinę zaraz po posprzątaniu. Wiecie, o czym mowa, prawda? Kiedy jednak dzieci trochę podrosły, stały się przedszkolakami, starałam się je angażować do różnej pomocy w domu. Eksperci są zdania, iż dawanie dzieciom obowiązków od najmłodszych lat buduje ich silną psychikę, samodzielność i odpowiedzialność.
Zaangażuj dzieci
Prosiłam 2-latka, żeby wynosił brudne ubrania do kosza na pranie, 3-latka, żeby rozkładał sztućce na stole przed obiadem, sprzątałam wspólnie z 4-latkiem zabawki, rozwieszaliśmy pranie i segregowaliśmy skarpetki. Teraz kiedy dzieci mają 6 lat i 4 lata, daję im w domu coraz więcej obowiązków. Nie traktujemy tego jednak jako przykrego przymusu, a raczej wzajemną pomoc i okazję do naprawdę świetnej zabawy.
Przykładem może być wspólne gotowanie. Nie wierzycie? Dajcie 3-latkowi do rączek deskę do krojenia i mały plastikowy nożyk, a zobaczycie w jego oczach prawdziwy zachwyt. Mimo całego bałaganu, jaki się tworzy w kuchni podczas naszego wspólnego szykowania posiłków, jestem szczęśliwa, iż możemy wspólnie spędzać czas w taki sposób.
Zostawiam wtedy swoje chore poczucie kontroli i potrzeby czystości za kuchennymi drzwiami i pozwalam dzieciakom sypać do miski mąkę, kroić warzywa, trzymać mikser, choćby jeżeli połowa składników wyląduje wszędzie, tylko nie w garnku. Na koniec zostaję z górą naczyń do pozmywania, blatem i podłogą, które wymagają poważnego czyszczenia, ale w zamian moje dzieci otrzymują kilka ważnych rzeczy.
Tej lekcji nie zastąpisz niczym
Po pierwsze to genialna nauka samodzielności. Dzięki mojemu odpuszczeniu przedszkolaki uczą się samodzielnego poruszania w kuchennej przestrzeni, szykowania posiłków, ale też utrzymywania wokoło siebie porządku. Szczerze wierzę, iż pozwalanie im na takie sypanie składników do misek i garnków, miksowanie i krojenie wzmacniają ich wiarę w siebie i dają doświadczenie, za pomocą którego będą całkowicie samodzielni w tej sferze, kiedy będą starsi.
Po drugie: wspólne spędzanie czasu. W naszym domu wszyscy członkowie rodziny lubią gotować. Mnie i partnera to bardzo relaksuje, często po stresującym dniu stajemy w kuchni, żeby po prostu odpocząć. Nasze dzieci więc zaobserwowały, iż jest to dla nas świetna rozrywka, wiec teraz tak spędzamy wspólnie czas. Czasami chodzimy razem do kina, na plac zabaw albo spacer, innym razem stajemy przy kuchennym blacie i zaśmiewamy się do rozpuku podczas robienia makaronu, pizzy czy babeczek bananowych.
Wspólny czas w kuchni z dziećmi to także nauka używania noża, przygotowywania konkretnych potraw, sprzątania i mycia naczyń. Nikt mi nie wmówi, iż nie jest to inwestycja w przyszłość dziecka. Wyposażenie go w umiejętność samodzielnego zrobienia sobie posiłku to istotny element wychowania. Wierzę w to coraz mocniej, gdy widzę 12-latków, którzy genialnie odnajdują się w technologiach, umieją pracować ze swoimi emocjami, a nie potrafią zrobić sobie samodzielnie kanapki. Moje dzieci – mam taką nadzieję – nie będą miały tego problemu.
Ostatnim plusem wspólnego gotowania jest moja nauka odpuszczania. Ten czas w kuchni nie daje więc tylko ważnych umiejętności dzieciom, ale też sprawia, iż jako rodzic nauczyłam się, iż nie wszystko musi być idealne i od linijki. Że czasem bałagan w kuchni jest mniej istotny niż danie dzieciom przestrzeni na naukę nowych rzeczy i wspólne spędzenie z nimi czasu.