„Zamiast przygotowań do narodzin, myśli tylko o salonach i imprezach”

polregion.pl 2 dni temu

Córka brzemienna, a w głowie ma tylko salony i imprezy. Jakby nie dziecko miała urodzić, tylko kolejne zdjęcie na Instagram.

Jadwiga Stanisławowska siedziała w kuchni i wpatrywała się w okno, za którym zaczął sypać pierwszy grudniowy śnieg. Serce ściskało ją nie od zimna, ale od niepokoju — o córkę, wnuka, o jutro. Kinga, jej jedyna córka, nosiła pod sercem dziecko. Trzydziesty ósmy tydzień — poród lada chwila. A jej myśli krążą wokół paznokci, masaży, sesji zdjęciowych, kawiarni z koleżankami i wyjazdu na sylwestra.

Jadwiga nie mogła w to uwierzyć. Jak to możliwe? Gdzie instynkt macierzyński? Gdzie to drżenie serca, które budzi się choćby u dzikich kotów przed porodem? Gdzie troska, obawa, strach? A Kinga ma w głowie tylko harmonogram wizyt u kosmetyczki… i wpisaną tam babcię. Czyli ją samą. To ona miała siedzieć z niemowlakiem, podczas gdy młoda mama „będzie się ogarniać”.

— Mamo, przecież teraz nie pracujesz. Posiedzisz z dzieckiem, a ja gwałtownie skoczę na stylizację i manicure. No bo mam być ładna na zdjęciach, nie w szlafroku!

Jadwiga wtedy omal się nie zakrztusiła. Dziewczyno, ty dziecko rodzić, czy rekwizyt do sesji?

Kinga była zamężna od sześciu lat. Pobrali się jeszcze na studiach. Mąż spokojny, pracę ma, mieszkanie w kredycie, rodzice pomogli. Nie śpieszyli się z potomstwem, budowali kariery, stawali na nogi. Aż w końcu — długo wyczekiwana ciąża. Babcie oczywiście skakały z radości. Tylko okazało się, iż przyszła mama podeszła do tego z zupełnie innym nastawieniem.

Najpierw Jadwiga myślała, iż to może strach, nerwy — maskuje żartami. Ale wszystko stało się jasne, gdy zobaczyła, jak córka godzinami przegląda ogłoszenia niań… dla noworodka! Dziecka jeszcze nie ma, a ona już szuka, komu je oddać.

— Kinga, ty zwariowałaś? Jaka niania? Z niemowlakiem trzeba być! Ustalić rytm, karmienie, więź! To nie kot, któremu wsypiesz karmę do miski i po sprawie!

— Mamo, ty po prostu nie nadążasz. W Europie wszyscy korzystają z niań od urodzenia. Matka to nie niewolnica. Ja też chce żyć. No przecież włożę dziecko do chusty i jadę. Teraz wszędzie chodzą z maluchami, świat się nie kończy!

Od tych słów Jadwidze ścięło krew w żyłach. Za jej młodości rodziło się wcześnie — w dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Ale nikt nie myślał, iż to przeszkoda. Wręcz przeciwnie — to było życie. Noce bez snu, praca, potem bieg do dziecka. Mieszanki kupowane za ostatnie złote. Żadnych Instagramów, żadnych stylizowanych zdjęć w szpitalu. Była miłość, strach, odpowiedzialność. I szczęście — prawdziwe, nie na pokaz. A teraz?

Wyprawkę kompletowała głównie Jadwiga. Z teściową ciągnęły Kingę po sklepach, wybierały wózek, łóżeczko, ubranka. Córka zgadzała się, ale obojętnie — byle mieć święty spokój. Pranie, prasowanie, składanie — wszystko robiły babcie. A Kinga… marzyła o sylwestrze w górach.

— Z dziewczynami myślałyśmy, iż jeżeli wszystko będzie dobrze, to pierwszego wybierzemy się chociaż na kolację. No przecież nie zamknę się w domu!

Wtedy Jadwiga nie wytrzymała. Powiedziała córce wszystko — bez owijania w bawełnę. Że tak się nie zachowuje. Że macierzyństwo to nie zakupy, ale odpowiedzialność. Że noworodek to nie zabawka. Że nie można planować sesji, zanim nie miną poród, nieprzespane noce, kolki i pierwsze krople mleka. Że matka to przede wszystkim dusza dziecka, nie tylko karmiący automat.

Lecz Kinga najwyraźniej wpuściła te słowa jednym uchem, wypuściła drugim.

— Mamo, ty zawsze dramatyzujesz. Teraz wszystko inaczej wygląda. Ważne, żeby być szczęśliwą, a szczęśliwa mama to zadbana mama.

Jadwiga teraz każdego wieczoru zastanawia się: może gdzieś zawiodła? Za dużo pozwalała? Nie nauczyła tego, co ważne? A może to po prostu takie czasy — kiedy kobiety najpierw zostają matkami, a dopiero potem, może, dorastają?

Mimo wszystko wierzy, iż gdy Kinga zobaczy w szpitalu tę malutką istotę, gdy dziecko uchwyci jej palec w drobnej dłoni, gdy obudzi się w nocy od jego płaczu — coś w niej pęknie. Coś się odmieni. I na pierwszym miejscu nie będą salony, ale ten mały człowiek, dla którego ona stanie się całym światem.

A póki co… Jadwiga modli się. Za córkę. Za wnuka. I o to, by w sercu jej dorosłej dziewczynki zbudziło się prawdziwe macierzyństwo — nie od zdjęć, ale od miłości.

Idź do oryginalnego materiału