"Właśnie wróciłam z dwutygodniowego urlopu i szczerze mówiąc, jestem zażenowana tym, co widziałam. Owszem lato to czas luzu i próbowania nowych rzeczy, ale współczesne nastolatki mocno przesadzają.
Świetnie rozumiem, iż nie ma szkoły i można trochę poeksperymentować z własnym wyglądem. Sama podczas wakacyjnych wyjazdów przekłułam uszy igłą, farbowałam włosy krepiną czy malowałam paznokcie lakierem, który koleżanka zwinęła mamie. Jednak to wszystko było dość infantylne, takie jak być powinno w wieku lat 10-12. Niby nie było na to do końca zgody, więc się kombinowało.
To była zabawa w dorosłość, ale nie wydaje mi się, byśmy przywiązywali do tego aż taką uwagę jak współczesne dzieciaki. przez cały czas się bawiliśmy i miło spędzaliśmy czas. Korzystaliśmy po prostu z wakacji. Teraz wszystko jest na pokaz.
Stare malutkie
Córka za kilka tygodni jedzie na kolonie i trochę się zdziwiłam, gdy usłyszałam, iż ma być jedna walizka, bo dziewczęta potrafią dodatkowo zabierać olbrzymie kuferki kosmetyków. Teraz po naszym rodzinnym urlopie już wiem, o czym mówili. Deptaki są pełne co najwyżej 10-latek ze zrobionymi hybrydami, ufarbowanymi włosami (i to raczej nie własnoręcznie a u fryzjera), do tego lekki makijaż i kompletna stylizacja. W ręku obowiązkowo komórka. Ni to dzieci, ni dorosłe.
Nie bawią się w piasku i nie kąpią w morzu, bo pewnie się boją, iż ich image na tym ucierpi. Robią selfie i nagrywają filmiki, relacjonują picie bubble tea, tłum na plaży, gadżety w kramikach. Oceniają, krytykują, zachwalają. Tak naprawdę jednak nie robią nic: nie podziwiają widoków, nie bawią się, nie spędzają czasu z rodziną.
Zamiast przeżywać wakacje, łapać wspomnienia, pozwalają, by to wszystko im umykało. Smutny widok".