"Zanim wyjdziemy z domu, jestem strzępkiem nerwów". Tak wygląda koszmar poranka z dziećmi

mamadu.pl 6 godzin temu
Pobudka. Teoretycznie mamy czas – wszystko zaplanowane. Wystarczy jednak, iż jedno dziecko obudzi się z płaczem, drugie zgubi skarpetkę, a trzecie zamarzy o innym śniadaniu niż to przygotowane. Drama gotowa.


Poranki w wielu domach z małymi dziećmi to niekiedy prawdziwa emocjonalna huśtawka. Mama biega z zegarkiem w ręku, tata szuka plecaka, dziecko płacze, bo nie chce iść do przedszkola – a zegar tyka.

Nie chodzi tylko o logistykę


Czasem, choćby jak wszystko jest przygotowane idealne, coś może pójść nie tak. Wystarczy drobny błąd, małe niedopatrzenie i wszystko się sypnie.

Poranne przygotowania do wyjścia to często kulminacja frustracji, braku snu, przemęczenia i nadmiaru obowiązków.

– Zanim wyjdziemy z domu, jestem wykończona psychicznie. Codziennie obiecuje sobie, iż jutro będzie inaczej, ale nie jest. Zawsze pójdzie coś nie tak. Odbija się to potem na całym moim dniu – mówi Kasia, mama dwójki dzieci w wieku przedszkolnym.

Dlaczego to aż tak trudne?


Psychologowie tłumaczą, iż poranki aktywują wszystko, co w rodzicielstwie jest najtrudniejsze – presję czasu, konieczność ciągłej organizacji oraz komunikację z dziećmi w różnych stanach emocjonalnych. Do tego dochodzi zmęczenie i brak zasobów. Mieszanka wybuchowa, która zwykle ma takie same konsekwencje.

Dzieci także to wszystko odczuwają i im także się udziela. Często reagują silnie emocjonalnie, bo mają poczucie, iż nikt nie ma czasu w ich potrzeby. Nie lubią też pośpiechu i nie mają takiego poczucia czasu, jaki mają rodzice. Błędne koło się zamyka.

Dorośli próbują panować nad chaosem jak tylko się da. Skutki niestety bywają odwrotne do zamierzonych. Dodatkowo, każda zwłoka – czy to w ubieraniu, czy w jedzeniu – potęguje napięcie. Krzyk, pośpiech, złość, a potem… wyrzuty sumienia. Bo przecież nie tak miało wyglądać nasze rodzicielstwo.

Poranki – mały test relacji rodzinnych


Wiele mam mówi, iż poranek to jakby próbka całego ich życia – taka jego skondensowana forma. W końcu macierzyństwo to wiele różnych emocji każdego dnia.

Warto jednak pamiętać, iż w życiu rodziny wszystko ma swoje konsekwencje. To taki zbieg zdarzeń przyczynowo-skutkowy. jeżeli wieczorem mama jest zmęczona i nie zdąży przygotować ubrań czy plecaka, rano wszyscy płacą za to podwójnie.

Jeśli dodatkowo dziecko ma gorszy nastrój, bo np. się nie wyspało, nie jest możliwym, żeby to się udało. Poranek to też taki trochę test relacji w ciężkich warunkach.

Jak próbują sobie radzić rodzice?


Niektórzy wstają godzinę wcześniej, inni szykują wszystko dzień przed. Są tacy, którzy wprowadzili rutyny poranne krok po kroku. Ale prawda jest taka, iż choćby najlepiej zaplanowany poranek potrafi się rozsypać przez jeden upór, jedną histerię, jedno rozlane kakao.

– Kiedy uda nam się wyjść bez łez i wrzasków, czuję się jak bohaterka. Mam poczucie, iż wygrałam ten dzień! – przyznaje Paulina, mama pięcioletniego chłopca. – Niestety takie dni należą raczej do rzadkości – taki wyjątek od reguły – dodaje.

Co można zmienić, by poranek był udany?


Przede wszystkim zaakceptuj, iż chaos poranka to część życia z dziećmi. Taki jego stały punkt, na który nie masz do końca wpływu. Czasem może być lepiej, innym razem nieco gorzej. Nie wszystko da się przewidzieć. To nie jest twoja wina. To jest normalne.

Spróbuj zaplanować tylko to, co naprawdę ważne. Może nie jest koniecznym, żebyś smażyła naleśniki rano albo możesz je przygotować dzień wcześniej? Wprowadź poranną rutynę – dzieci uczą się jej z czasem i wszystkim łatwiej jest wtedy funkcjonować.

I najważniejsze – zadbaj o siebie. Bo opanowany rodzic to mniejsze szanse na poranną wojnę. Twoje emocje udzielają się także dzieciom.

Idź do oryginalnego materiału