Zareagowałam na zachowanie obcych dzieci. Ich matka nie spodziewała się takich słów

mamadu.pl 2 dni temu
Czasami naprawdę niewielki gest wystarczy, by poczuć, iż jesteśmy rozumiane i iż jako matki dajemy sobie radę. Napisała do nas czytelniczka, która postanowiła wesprzeć mamę w markecie, gdy ta robiła zakupy z dziećmi. Zachowanie kobiety pokazuje, jak życzliwość może wspierać i pozwalać poczuć się lepiej.


Zajęte miejsce w sklepowej kolejce


Są takie dni, iż człowiek czuje, iż nie powinien wychodzić z domu. Ale czasem jeden gest potrafi całkowicie zmienić perspektywę i przywrócić wiarę w ludzi. Taką refleksję miałam ostatnio, kiedy spotkała mnie dość interesująca sytuacja w markecie.

Tego dnia byłam niewyspana. Poprzednia noc była pełna przerywanego snu z powodu problemów córki z wnukiem, a poranek zaczęłam w pośpiechu. Wyszłam z domu z poczuciem zmęczenia i lekkiej irytacji, która narastała z każdą kolejną sytuacją, która nie szła po mojej myśli. Stałam w kolejce do kasy w jednym z osiedlowych marketów i bardziej byłam skupiona na swoich myślach niż na otoczeniu. Nie od razu zwróciłam uwagę na młodą mamę z dwójką dzieci, która stała przede mną.

Dopiero po chwili dostrzegłam, iż pewnie musiała mieć za sobą długi i trudny dzień. Jej spojrzenie było zmęczone, ruchy nerwowe, a dzieci – jak to dzieci – były pełne energii i nieustannie coś do niej mówiły. Ona odpowiadała trochę półsłówkami, czuć było jej irytację. Kiedy odwróciła się, bo jedno z dzieci szarpało ją z tyłu za kurtkę, zobaczyłam w jej oczach to, co kiedyś sama czułam – bezsilność i frustrację. Na początku choćby mnie to zirytowało. Pomyślałam: "Przecież to tylko dzieci, powinna rozumieć, iż bywają żywe, marudne i trzeba im poświęcić uwagę" – ale niemal natychmiast ugryzłam się w język.

Kobieta o czymś sobie przypomniała, wzięła młodsze dziecko za rączkę i zostawiła starszą córkę, by pilnowała kolejki. Na oko 10-letnia dziewczynka stała cierpliwie, ale po chwili jej uwagę zwróciły jakieś rzeczy w koszu tuż przy kasach. Odsunęła się i zaczęła tam grzebać. Gdy matka wróciła z zapomnianymi zakupami i zobaczyła, iż dziewczynka stoi z boku, a nie w kolejce. Warknęła do niej, iż przecież miała pilnować miejsca. Wtedy pomyślałam, iż zareaguję, skoro stałam za nimi.

Niewielki gest życzliwości


Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam: "Widziałam, iż ona stała w kolejce, trzymam dla was miejsce. A w ogóle, to pani zobaczy, tu kasa się otwiera, pani idzie pierwsza". Po chwili dodałam: "Jeszcze pamiętam, jak to jest z dziećmi na zakupach". Była wyraźnie zaskoczona moją reakcją. W jej oczach zobaczyłam ulgę, ale i coś więcej – wdzięczność, której wcale nie musiała wypowiadać na głos. W jednej chwili widziałam, iż obie mamy podobną perspektywę – czujemy zrozumienie i wsparcie.

Patrząc na nią, przypomniałam sobie czasy, gdy sama byłam młodą mamą i nikt nie ustępował mi miejsca, nie okazywał życzliwości. Gdy stałam w kolejkach z niemowlakiem i ciężkimi zakupami, ludzie odwracali wzrok, udając, iż mnie nie widzą. Jak wiele razy czułam się wtedy niewidzialna? Jak często chciałam, żeby ktoś po prostu powiedział: "Może pani podejść pierwsza?" – ale nikt tego nie zrobił, a ja też nie miałam śmiałości się wpychać. Być może właśnie dlatego, kiedy zobaczyłam tę mamę, która była zmęczona i rozdrażniona, nie wahałam się.

Wiem, iż taki gest nie rozwiąże wszystkich problemów, ale wierzę, iż drobne akty życzliwości mogą naprawdę odmienić czyjś dzień. Mam nadzieję, iż ta kobieta poczuła się trochę mniej samotna w swojej codzienności. Bo każda z nas potrzebuje czasem przypomnienia, iż nie jest w tym wszystkim sama.

Idź do oryginalnego materiału