To zdanie działa jak furtka
"Cokolwiek mi powiesz – nie oceniam, tylko słucham".
Tyle. Ani więcej, ani mniej. Nie: "No dobrze, ale w moich czasach...", nie: "Powinieneś to zrobić inaczej", nie: "A nie mówiłam?" – tylko: "Cokolwiek mi powiesz – nie oceniam, tylko słucham".
To zdanie działa jak furtka. Cicha zachęta do otwartej rozmowy bez strachu, iż ktoś wejdzie z butami, zacznie poprawiać, porównywać, unieważniać. Tymczasem zaskakująco rzadko je wypowiadamy – choćby do ludzi, na których najbardziej nam zależy.
Dlaczego to działa?
Bo dorośli ludzie nie potrzebują wykładów – potrzebują przestrzeni. A rodzic, który deklaruje, iż słucha, a nie ocenia, to wciąż rzadkość. Jesteśmy przyzwyczajeni, iż z rodzicami "lepiej nie wchodzić w trudne tematy", bo zaraz pójdą w radzenie, analizowanie, panikowanie albo – co gorsza – w wymowne milczenie pełne dezaprobaty.
Tymczasem to jedno zdanie rozbraja na kawałki lęk. Daje poczucie akceptacji. Nie rozwiązuje problemu, ale pokazuje: Jestem. Słyszę. Niczego ci nie zabieram, nie poprawiam, nie psuję. I to wystarcza, by dorosłe dziecko otworzyło się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Słowa, które otwierają drzwi
Moja koleżanka wyznała mi, iż zaczęła mówić to zdanie do swojego dorosłego syna. Zrobiła to trochę z ciekawości, trochę z cichej nadziei. Filip najpierw był nieufny. Ale potem – ku jej zdziwieniu – zaczął mówić.
Nie od razu o sprawach wielkich. Najpierw o pracy, o głupiej sytuacji ze współlokatorem, o tym, iż jest zmęczony udawaniem dorosłości. A potem – o relacjach, o lękach, o swoich wyborach, których wcześniej bał się przed nią bronić.
Zrozumiała wtedy, iż przez lata nieświadomie go blokowała. Nie dlatego, iż chciała źle – tylko dlatego, iż chciała dobrze. A to nie to samo.
Nie musisz znać odpowiedzi. Wystarczy, iż będziesz bezpiecznym słuchaczem
Jako rodzice często mamy potrzebę działania, naprawiania, podsuwania gotowych rozwiązań. Ale dorosłe dzieci nie chcą być naprawiane. Chcą być przyjęte – choćby z błędami, wątpliwościami i decyzjami, które są inne niż nasze.
Ten jeden trik – codzienna deklaracja, iż słucham bez oceny – przypomina mi, iż miłość nie zawsze mówi "wiem lepiej". Czasem mówi tylko: "Jestem tu. Nie musisz być idealny. Po prostu bądź".
I wtedy dzieją się rzeczy naprawdę ważne.