ZATRACONA MIŁOŚĆ.

newsempire24.com 6 dni temu

**PRZESZŁA MIŁOŚĆ**

– Czemu dziś taka cicha i zamyślona? – zapytał Wojciech, siedząc przy kuchennym stole późnym wieczorem.
Żona, Bogna, w milczeniu podała mu podgrzaną kolację.
– Znowu wracasz późno? – szepnęła.
– Brałem dodatkową zmianę… premia będzie pod koniec kwartału.

Wojciech, trzydziestopięcioletni bankowiec, przystojny i zadbany, dopiero co wrócił do domu. Czekała na niego rodzina: żona i trzy córki – sześcio-, czteroletnia oraz malutka roczna Jadzia. Ostatnio, a trwało to już ze dwa lata, nie miał ochoty wracać. Zostawał po godzinach, wałęsał się po Warszawie… dopiero późnym wieczorem przekraczał próg mieszkania. Miał dość krzyków, bałaganu, pieluch i śpioszków… płaczu w nocy i żony, która – wiecznie zajęta dziećmi – wyglądała jak cień siebie: w starym szlafroku, z niedbale związanym kucykiem, zmęczona, z sinością pod oczami.

Kiedy siedem lat temu ożenił się z pełną życia pięknością z działu, czy mógł przypuszczać, iż małżeństwo stanie się takim ciężarem? Nie, pierwsze lata były szczęśliwe: urodziła się pierwsza córka. Starał się pomagać w domu, stwarzać żonie chwile wytchnienia, by w weekend mogła pójść do fryzjera czy na manicure. Minął rok, Bogna znów zaszła w ciążę – postanowili od razu „odfajkować” dwójkę, by mieć to z głowy. Druga córka była niespokojnym dzieckiem: do pół roku wrzeszczała w nocy, a Wojciech przychodził do pracy niewyspany, z podkrążonymi oczami. Gdy wreszcie się uspokoiła, życie stało się lżejsze. Dziewczynki poszły do przedszkola, a żona wróciła do pracy… I wtedy niespodzianka: Bogna znów w ciąży.

Sprzeciwiał się kolejnemu dziecku, ale kobieta zalewała się łzami, urządziła awanturę. Próbował przekonać: „Gdzie nam kolejne? Dzieci ledwo chodzą… Teraz są nowoczesne metody, mini-zabiegi. Załatwimy to.” Ale Bogna była nieugięta. Uległ – zgodził się na trzecie. Liczył, iż wreszcie urodzi się syn.

Ciąża przebiegała ciężko, żona często leżała w szpitalu. A on zostawał z dwójką maluchów: przedszkole, spacery, pranie, sprzątanie… Pomocy nie miał skąd oczekiwać – jej rodzice mieszkał setki kilometrów stąd, na Pomorzu. Jego własna matka była schorowana i wymagała opieki.

Trzecie dziecko też było niespokojne – uspakajało się tylko na rękach. Bogna niemal nie odstawiała Jadzi od piersi. Z czasem Wojciech zaczął uciekać od domu.

„Co widziałem przez te siedem lat? Pierwszy rok – jeszcze kino, knajpy, wystawy, choćby wczasy nad Bałtykiem. A potem? Pieluchy, płacz, niewyspanie…” – wirowało mu w głowie.

Już nie pragnął żony. Unikał jej, wracał późno, gdy dzieci spały… Patrzenie na nią sprawiało mu ból – co stało się z tą piękną kobietą? Ale bardziej żałował siebie. Musiał coś zmienić. Nie mógł tak dalej.

W pracy koledzy chwalili się wyjazdami, wakacjami na Wyspach Kanaryjskich. Pytali, kiedy on, ojciec rodziny, wywiezie swoje kobiety nad morze – w końcu zarabia nieźle. Milczał. Komu powie, iż sam marzy, by uciec choć na kilka dni?

– Wojtek, znowu jestem w ciąży – cicho oznajmiła Bogna, osuwając się na krzesło.

Mężczyzna zastygł. Łyżka z zupą zawisła w powietrzu.
– Oszalałaś?! Nie pamiętam, kiedy ostatnio się kochaliśmy! – warknął.
– Już dwunasty tydzień… za późno na cokolwiek – szepnęła.
– To koniec! To nie życie, to koszmar! Spójrz na siebie – kiedy ostatnio byłaś u fryzjera?! Obiecywałaś, iż się zabezpieczasz… Wyglądasz jak upiór! Nie mogę na to patrzeć. Wyprowadzam się. Zostawiam ci mieszkanie, zabiorę tylko auto. Będę u matki.

– Dokąd idziesz? A co z nami? – łza stoczyła się po policzku Bogny.
– Nie zniosę tego dłużej. To nie życie, to katorga! – rzucił, gwałtownie wychodząc.

**Lekcja? Miłość nie znosi rutyny. Gdy przestajemy widzieć w siebie ludzi, zostają tylko obowiązki – a one potrafią zdusić choćby najsilniejsze uczucie.**

Idź do oryginalnego materiału