Zatracony tytuł małżeństwa

newsempire24.com 1 tydzień temu

– Zosiu, przepraszam, muszę już jechać.
– Żona dzwoniła? Jedź, oczywiście. Przyzwyczaiłam się.

Zosi ciężko było za każdym razem wypuszczać Jakuba do żony. Tak bardzo chciała, żeby został na noc. Mogliby pójść do kawiarni, potem oglądać film, otuleni ciepłym kocem. Przygotowałaby pyszną kawę… Ale to było tylko w jej marzeniach. Jakub nigdy nie ukrywał, iż jest żonaty, iż ma syna. Żony nie kocha, żyje dla dziecka. Czeka, aż syn skończy liceum – wtedy zdecyduje się odejść do Zosi.

Zosia nie przejmowała się jego żoną. Dlaczego miała myśleć o szczęściu jakiejś obcej kobiety? No cóż, była rodzina, mąż przestał kochać – widać to po jego zachowaniu, więc niech go nie trzyma, niech puści. Tylko iż Jakub był dobrym ojcem, nie chciał zranić syna swoim odejściem.

Nic, i na jej ulicy będzie święto. Za dwa lata syn wyjedzie na studia, i wtedy… Będzie koc, filmy, rodzinne szczęście. Zosia marzyła o córce, swojej kopii.

Dwa lata minęły szybko. Zosia czekała, aż w końcu spełni obietnicę, ale za każdym razem znajdował wymówki.

– Rozumiesz, u Olenki mama ciężko zachorowała, zabrała ją do nas. Nie mogę teraz, sam widzisz…

Zosia wzdychała i potakiwała. Jak długo jeszcze miała czekać? Do emerytury?

Spóźnienie. Coś nie tak? Kupiła test. Dwie kreski. Może i lepiej… Trzeba iść do lekarza, niech potwierdzi.

Siedziała w poradni na końcu korytarza, czekając na swoją kolej. Drzwi się otworzyły, z gabinetu wyszła ciężarna kobieta z wielkim brzuchem. Pod rękę prowadził ją mężczyzna. Nie może być… To Jakub. Co się dzieje?

Wyszli na ulicę, Jakub jej nie widział. Weszła do gabinetu.

– Pani wygląda blado, wszystko w porządku?
– Tak, chyba tak. Chciałam się przebadać.

Lekarz potwierdził ciążę i pogratulował.

– W pani wieku to trochę późno, pierwsze dziecko w 35 lat… Ale nic się nie martwić. Przed chwilą była pacjentka, 40 lat, syn już dorosły, a oni z mężem zdecydowali się na córeczkę. Dobra rodzina, trzymają się razem, czemu nie?

Zosia skrzywiła się i nic nie odpowiedziała. W głowie miała wir myśli. Jak to możliwe? Po co jej kłamał, iż odejdzie, skoro sam robił dziecko „nielubianej żonie”? Jak długo zamierzał to ukrywać? Co teraz robić?

– Lisiczko, dziś nie przyjadę, wybacz…
– Tak, oczywiście, ja też mam plany.
– Co takiego?
– Idę z Magdą do klubu. Mam dość siedzenia w domu.
– Jaki klub, ile ty masz lat? Nie podoba mi się to, Lisiczko…
– No cóż, nie mam rodziny, mam prawo. Jesteś cudzym mężem, nie masz prawa mi rozkazywać.

Zosia wyłączyła telefon. Proszę bardzo, nie wolno jej do klubu. Ma siedzieć jak wierna suczka i czekać na swojego pana. A on będzie robił dzieci, wychowywał, i czasem wpadał do niej po nowe doznania. I tak do znudzenia.

Dopiero teraz zrozumiała, jak żałosną rolę odgrywała przez te lata. Wszystko najlepsze – żonie i synowi, a ona tylko zapasowe lądowisko. I miał w nosie, iż czas ucieka, iż powinna już rodzić. No cóż, teraz będzie miała własne dziecko.

Jakub przyjechał bez zapowiedzi. Płakał. Powiedział, iż podczas porodu jego żony dziecko zmarło – córeczka, choć wszystko było w porządku. Żona oszalała z rozpaczy, a on nie wie, co robić.

– Jak to co? Być przy żonie w takim momencie. Jakubie, to wasza wspólna strata. Nie rozumiem, po co do mnie przyjeżdżałeś, skoro wszystko było między wami dobrze? Po co kłamałeś?
– To Bóg mnie ukarał, zabrał mi córkę przez ciebie…
– Nie mów głupot. Winny jesteś tylko ty. Kłamałeś żonie, kłamałeś mnie, sobie… Bądź teraz mężczyzną, idź do niej.
– Rozumiesz, kocham was obie. Każdą inaczej. Nie umiem być tylko z jedną…
– Koniec, Jakubie, idź i nie wracaj.

Zosia zamknęła drzwi i rozpłakała się. Żal jej było siebie i żony Jakuba, która straciła dziecko. Niedługo sama zostanie matką i teraz rozumiała, jak to boli.

Jakub dzwonił kilka razy, przyjeżdżał pijany, ale Zosia go odpędzała. Nigdy się nie dowiedział, iż urodziła syna – jego syna. Wpisała go pod swoim nazwiskiem, a w rubryce „ojciec” postawiła kreskę. Chłopiec, Marek, był żywą kopią Jakuba… cudzego męża.

Według statystyk, tylko 10% mężczyzn odchodzi od żon dla kochanek. I połowa z nich wraca. Ile kobiet czekało na to, aż żonaty mężczyzna się rozwiezie i je poślubi, tak jak obiecał…?

Idź do oryginalnego materiału