Gdy zobaczył psa leżącego przy ławce, od razu podbiegł do niego. Jego wzrok padł również na smycz, którą Natalia niedbale zostawiła.
Od razu zauważył psa, który leżał przy ławce i ruszył w jego stronę. Zauważył też smycz porzuconą przez Natalię. Mars spojrzał na niego opuchniętymi oczami, jakby skarżąc się na swój los…
Z bratem prawie nie rozmawiali od dwóch lat. Elżbieta do dziś nie rozumiała, jak drobna sprzeczka przerodziła się w tak gwałtowny konflikt.
Elżbieta i Wojciech Kowalscy urodzili się w odstępie roku. Od dzieciństwa byli nierozłączni, zawsze stawali za sobą murem. Nieważne, co przeskrobali odpowiedzialność brali na siebie równo, nigdy nie chowali się za plecami drugiego.
Ich rodzinna wieś, Nowa Wieś, z roku na rok rozkwitała. Mieli szczęście do wójta Paweł Michalski, który sam tu się wychował, okazał się znakomitym gospodarzem.
Po ukończeniu studiów rolniczych wrócił do rodzinnej miejscowości i zaczął działać. Jego wysiłki gwałtownie doceniono, i po dziesięciu latach Paweł został wójtem Nowej Wsi.
W życiu osobistym też mu się ułożyło. Elżbieta, po ukończeniu szkoły medycznej, zaczęła pracować w miejscowej przychodni jako pielęgniarka. Paweł nie mógł przejść obojętnie obok takiej urody. Elżbieta odwzajemniła jego zainteresowanie. Pobrali się, a ślub świętowała cała wieś. Wojciech szczerze cieszył się z euforii siostry, choć jego własne małżeństwo z Natalią było dalekie od ideału.
Dopóki Elżbieta była panną, Natalia czasem na nią pomstowała, nazywając ją albo próżniaczką, albo zarozumialą. Ale po ślubie narzekanie zastąpiła zazdrość. Natalia wymagała od męża coraz więcej nowego domu, większego samochodu, lepszego futra…
Coraz częściej rzucała Wojciechowi w twarz: Inni mają wszystko, a my nie mamy nic! Mężczyzna starał się, jak mógł, ale ani pieniędzmi, ani siłą nie był w stanie zaspokoić jej zachcianek.
Częściowo Natalia też była nieszczęśliwa Pan Bóg nie obdarzył jej euforią macierzyństwa. A tymczasem Elżbieta wyszła za mąż, urodziła syna, potem córkę, wybudowała duży dom, a mąż piął się po szczeblach kariery…
Rodzinne spotkania coraz częściej kończyły się kłótniami. Za każdym razem, gdy Wojciech odwiedzał Elżbietę, Natalia zaraz potem zaczynała go besztać.
Ostatni skandal wybuchł w urodziny Wojciecha. Elżbieta podarowała mu szczeniaka labradora od dawna marzył o takim psie. Paweł dał mu za to nowy motocykl.
Wszystko było w porządku, dopóki pijana Natalia nie wpadła w szał i nie wylała na Elżbietę nagromadzonej złości:
No i co, Elka? Pies to jakiś żart? Skoro nie mamy dzieci, to przynajmniej psa sobie sprawmy, tak?!
Elżbieta próbowała załagodzić sytuację:
Natalka, uspokój się. Potem będziesz żałować…
Ale jej słowa nie poskutkowały. Rozgorzała gwałtowna kłótnia, goście podzielili się na dwa obozy. Paweł szepnął żonie, żeby wyszli, i po pożegnaniu opuścili przyjęcie.
Minęły dwa lata. Od tamtego wieczoru Wojciech unikał siostry, ich kontakt ograniczył się do kilku krótkich, rzadkich spotkań. Tymczasem między nim a Natalią rosło napięcie.
Wieczorami Wojciech coraz częściej zabierał Marsa na spacery nad rzekę. Wyglądali na szczęśliwych Wojciech rzucał patyk, Mars radośnie za nim gonił, a potem kładł się mu u stóp i słuchał cichych opowieści pana.
Elżbieta wiedziała o tym od sąsiadów, ale nic nie robiła Wojciech był uparty.
Po niefortunnej kłótni Natalia coraz bardziej nienawidziła Elżbiety i podarowanego psa. Gdy Wojciecha nie było w domu, wyrzucała Marsa na dwór, krzyczała na niego, a czasem choćby biła.
Ciekawe sąsiadki tylko dolewały oliwy do ogn











