ZBRODNIA W RODZINIE

newskey24.com 3 dni temu

Wujcio Michał był śmieszny. Niezdarny jak niedźwiadek. Niskiego wzrostu, pulchny, z kręconymi włosami. Miał małe, niebiesko-przeźroczyste oczy jak landrynki. Okulary. I taki dziecięcy wyraz twarzy, radosny, naiwny.

Kuba bał się mężczyzn. Wzdrygał się na ich głosy, śmiech. Gdy ktoś na ulicy wyciągał do niego rękę jak do dorosłego miał wtedy sześć lat natychmiast chował się za mamę.

Ola! Co to u ciebie za dzielny obrońca, taki strachliwy! śmiali się dorośli.

Kuba nie był tchórzliwy. Kiedyś obronił sąsiadkę Zosię przed trzema starszymi chłopakami, którzy zabrali jej piłkę. Po prostu zasłonił ją sobą i powiedział stanowczo:

Zostawcie ją! To dziewczyna. Ze mną macie do czynienia!

I poszli sobie.

No proszę, maluch się znalazł! tylko mruknęli.

Zosia wzięła go potem za rękę i powiedziała: Chodź, będziemy przyjaciółmi!.

A kiedy kot sąsiadów wdrapał się na drzewo, Kuba sam wszedł za nim. Na szczęście mama zobaczyła przez okno, wybiegła i zawołała sąsiadów. Zdjęli i chłopca, i kociaka. Kotkę zabrali do domu, nazwali Pusią.

W przedszkolu Kuba był najmężniejszy, najbardziej zdolny. Stawiano go za przykład. Ale mężczyzn wciąż się bał.

Zaczęło się to, gdy miał dwa lata. Kiedy jego ojciec tak strasznie krzyczał na mamę i wymachiwał rękami. Był taki duży i przystojny. Czarnowłosy, ciemnooki, silny. Gdy szedł ulicą, ludzie oglądali się za nim. Sebastian był ideałem wyglądu, ale nie duszy. Kuba nie pamiętał, żeby tata choć raz wziął go na ręce, przytulił, pocieszył.

Przestań beczeć! Nie jesteś babą. Chłopaki nie płaczą! Nie będziesz miękka sztuka. Sam śpisz w ciemności, żadnych bajek na dobranoc. I schowaj tę maskotkę z łóżka, nie jesteś dziewczynką, żebyś się przytulał do pluszaków! Zepsułeś statek? To więcej zabawek nie dostaniesz, niezdaro. Wynoś się. Idź się pobaw. Nie zawracaj głowy. Zamknij się takie słowa słyszał Kuba od ukochanego taty.

Później dowiedział się, iż był niechcianym dzieckiem. A ojciec nie chciał żenić się z mamą, tylko rodzice go zmusili.

Kocha cię, Kubusiu. Może z czasem zrozumie. Po prostu taki już jest. Jaki jest głaskała go mama.

Czas mijał. Stosunek taty się nie zmieniał.

Trzeba było czekać, aż sam będę chciał dziecko! Proponowałem ci, humanistko. I co się urodziło? Takie zagubione beksy wrzeszczał ojciec.

Nie podobało mu się nic w Kubie. A chłopiec powoli się przyzwyczaił. Taty często nie było w domu. Aż w końcu odszedł. Powiedział, iż będzie pomagać finansowo, ale dziecka widzieć nie chce. Nie takiego chciał. Może kiedyś.

Mama Kuby była ładna. Długie, miodowe włosy, duże oczy. Kuba uważał, iż wygląda jak syrena. Ciężko pracowała.

Aż pewnego dnia przyniosła do domu wujcia Michała. Był jej szefem w pracy. Kiedyś zaoferował podwiezienie, gdy mama szła z ciężkimi siatkami.

Witaj, maluszku. Jestem wujcio Michał. Wpadłem do was na chwilę. jeżeli to nieodpowiednia pora, zaraz idę. Mam tu ciastka dla ciebie. I samolocik. Stary, dostałem go od dziadka. Twoja mama mówiła, iż lubisz techniczne zabawki. A jeszcze pluszowego króliczka. Zobacz, jaki puchaty, śmieszny, jak żywy mówił wujcio Michał.

Miał miękki, cichy głos. Przestępował z nogi na nogę w progu. Kuba stał i milczał. Znowu się bał.

Nic nie szkodzi, Olu. Pójdę. Chłopiec chce zostać z tobą wujcio Michał położył paczuszki i niezdarnie ruszył do drzwi.

Kołysał się jak niedźwiadek. Kuba mimowolnie się uśmiechnął. I rzucił się do niego.

Niech pan nie idzie, wujciu!

Wujcio Michał wziął go na ręce. Pachniał wodą kolońską, bułeczkami i domem.

Jaki ty śliczny chłopczyk jesteś! Ojej, co za piękny dzieciak! Jak dorośniesz, wszystkie dziewczyny będą za tobą biegać! Olu, zobacz, jaki cudny malec! Takich jak on to ja nie widziałem! mówił wzruszony wujcio Michał.

Od tamtej pory często ich odwiedzał. Potrafił w garniturze usiąść na podłodze i bawić się z Kubą. Czytał mu książki i przynosił nowe. Gdy mama była zmęczona, sam gotował. Potrafił wiele rzeczy. Robił zupy, smażył kotlety, piekł przepyszne ciasta. Tata Kuby nigdy nie stał przy kuchni. choćby herbaty sobie nie nalał. Mówił, iż to nie męskie zajęcie.

A dlaczego pan gotuje, wujciu Michale? cicho zapytał Kuba.

Bo to lubię, Kubusiu. Jestem z dużej rodziny, najstarszy. Rodzice zawsze byli zajęci, musiałem karmić młodszych. No i w ogóle to takie ciekawe! Zrobić coś z miłością, nakarmić bliskich. Twoja mama jest zmęczona po pracy, niech odpocznie odpowiadał wujcio Michał.

Ale pan też jest zmęczony. Pan też pracował wzruszył ramionami Kuba.

Ja twardziel jestem, nic mi nie będzie. Latem pojedziemy na moją działkę, tam pięknie. Żabka mieszka w studni. Pokażę ci. Połowimy rybki. Nazbieramy mamie stokrotek! wujcio Michał przytulił Kubę.

Chłopiec uczepił się go rączkami. Najbardziej na świecie pragnął, żeby wujcio Michał nigdy go nie opuścił.

Miesiąc później spotkali na ulicy tatę. Przypadkiem. Był z jakąś kobietą, ledwo stał na nogach.

Kto to? Co, znalazłaś zastępstwo, Olka? gwałtownie ci poszło! Lepszego nie było, tylko to straszydło? zaśmiał się ojciec.

Za nim jego towarzyszka.

Wujcio Michał milczał.

Tato, to wujcio Michał. Nie wyzywaj go! powiedział Kuba.

Co? Powtórz, szczeniaku! Głos ci już Ojciec podniósł rękę, ale wujcio Michał łagodnie odsunął go, objął Kubę mocniej i odszedł w milczeniu, a chłopiec wtulił twarz w jego ramię, czując, iż tam jest jego prawdziwy dom.

Idź do oryginalnego materiału