Zdecydował się odrzucić rodzinę

polregion.pl 1 godzina temu

Kiedyś na wsi było wesoło młodzież biegała na dyskoteki, choćby do sąsiednich wsi. Nie było internetu, więc ludzie się śmiali, tańczyli, żartowali i żyło się inaczej.

Wanda zakochała się w Jacku z sąsiedniej wsi. Któregoś wieczoru przyjechał na swoim starym motocyklu na potańcówkę i zobaczył Wandę delikatną, nieśmiałą dziewczynę, której policzki płonęły, gdy się do niej zbliżał.

„Staszek, ta Wanda z kimś chodzi?” spytał Jacek znajomego chłopaka.
„Nie, ale podoba się wielu. A ty co, zakochany?” zaśmiał się Staszek.
„Ładna dziewczyna” mruknął Jacek, spoglądając na Wandę. Postanowił działać.

Muzyka grzmiała, a Jacek podszedł, wziął ją za rękę i zaprosił do tańca. Cały wieczór nie odstępował jej na krok. Czuł, iż i ona go lubi.

Wyszli późno, księżyc świecił jasno.
„Wanda, mam motor, podwiozę cię. jeżeli się boisz, możemy iść pieszo.”
„Boje się, lepiej się przejdźmy.”

Szli trzymając się za ręce, najszczęśliwsi pod słońcem. Wanda zakochała się od pierwszego wejrzenia. Nigdy wcześniej nie chodziła z chłopakami, choć wielu jej się podobała.

Tego wieczoru Jacek odprowadził ją do domu, długo stali pod drzwiami, w końcu się pożegnali. Słyszała, jak odjeżdża na motorze, wracając do swojej wsi pięć kilometrów dalej.

„Więc to jest miłość” myślała Wanda, układając się do snu. Nie mogła zasnąć ta znajomość ją rozbudziła. Spodobał się jej Jacek przystojny, wysportowany, ciemnowłosy, a oczy miał błękitne.
„Nigdy czegoś takiego nie czułam, choćby jak podobał mi się Romek w liceum, ale to gwałtownie przeszło.”

Czas mijał. Jacek często przyjeżdżał, aż pewnego dnia zapytał:
„Może cię wykradnę i się ożenimy?”
„Po co? I tak bym za ciebie wyszła.” zdziwiła się.
„To czekaj na swatów!” roześmiał się, obejmując ją.

Ślub i przeprowadzka do miasta

Wkrótce przyjechał z rodzicami prosić o jej rękę na furmance z dzwoneczkami i kolorowymi wstążkami, zupełnie jak dawniej.

Jacek był przystojny, więc Wanda się zakochała. Choć matka ostrzegała:
„Córko, wybrałaś sobie za ładnego chłopaka. Ładni faceci to sami sobą żyją.”
„Mamo, kochamy się, będzie dobrze.”
„Daj Boże” westchnęła matka, patrząc na zięcia, który nie spuszczał wzroku z Wandy.

Mieszkali na wsi, ale młodzi ciągnęli do miasta. Po trzech latach postanowili wyjechać. Mieli już małego synka, Witka.
„Jedźcie, ja się Wituśkiem zajmę” mówiła teściowa. „Już chodzi, będzie łatwiej. A co tu robić? W mieście praca jest, osiedlicie się, ja się cieszę. Potem go zabierzecie.”

Wyjechali do Łodzi, gdzie życie było inne. Ludzie, młodzież, praca dla wszystkich. Jacek dostał się do fabryki, Wanda do szwalni.
„Wandziu, dają nam pokój w hotelu robotniczym! Będziemy mieli swoje mieszkanie!” cieszył się mąż.
„Naprawdę, Jacku? Tak się cieszę! Przywieziemy Witka, niedługo skończy trzy lata, zapiszemy go do przedszkola. Tęsknię za synkiem.”
„Ja też.”

Witek poszedł do przedszkola, rodzice pracowali.
„Jacku, chyba będziemy mieli drugie dziecko” powiedziała Wanda.
„Cieszę się, gdzie jeden, tam i drugi” uśmiechnął się Jacek.

Drugiego syna, Marcina, przywieźli już do swojego mieszkania, które Jacek dostał od zakładu. Kupili meble, Wanda zajmowała się dziećmi, mąż pracował. Była mu wierna, on to wykorzystywał. Nigdy się nie kłócili Wanda była pochłonięta domem.

Witek poszedł do szkoły, przybyło obowiązków. Wanda i Jacek zadomowili się w mieście, mieli znajomych. W fabryce Jacka pracowało wiele kobiet. Z początku tylko patrzył, ale one same rzucały komplementy przystojnemu mężczyźnie.

„Jacek, zaprosiłabym cię na urodziny, przyjdziesz?” uśmiechała się Krysia, magazynierka.
„Czemu nie? Powiedz tylko gdzie i kiedy.”

Po tych urodzinach rozkręcił się. Zdradził żonę raz, potem drugi. Związał się nie tylko z Krystyną, ale i z innymi.

„Jacku, czemu tak późno wracasz?” spytała Wanda.
„Dużo pracy, jestem dobrym fachowcem, szef każe zostawać.”

Gdy ktoś kocha, nie zdradza

Wanda wierzyła naiwnie, aż koleżanki z szwalni otworzyły jej oczy.
„Wanda, nie widzisz, iż twój mąż to kobieciarz? Zdradza cię nie tylko w fabryce, ale i u nas!”
„Jak to? jeżeli ktoś kocha, nie zdradza” odpowiedziała.
„Aleś ty naiwna, Wanda.”

Wieczorem była rozmowa. Jacek choćby się nie tłumaczył.
„Tak, mam inne kobiety. Ale to twoja wina. Zajmujesz się tylko dziećmi.”
„A kiedy mam się tobą zajmować, skoro przychodzisz tylko spać?”

Po tej kłótni oboje milczeli. W końcu się pogodzili, ale temat zdrady został zamknięty. Dzieci podrosły Witek skończył szkołę, Marcin był w liceum.

Rozwód

Pewnego dnia Jacek oznajmił:
„Wanda, odchodzę. Odchodzę do młodszej.”

Nie była zaskoczona, od dawna wiedziała, iż to się stanie. Nie płakała, nie zatrzymywała go. A on, wychodząc, powiedział:
„Żegnaj, jeszcze jestem w formie czeka na mnie młoda Aneczka. Mieszkanie zostawiam wam.”

„Dobrze, iż to on mnie zostawił” pomyślała. „Sama bym się nie odważyła.”

Później przyszły łzy. Było jej przykro, nie zasłużyła na to. Kochała tylko jego. Ale stało się gorzej, gdy Jacek zażądał swojego udziału w mieszkaniu. Musiała pożyczyć pieniądze, żeby go wykupić.

„Niewierny mężu, dobrze, iż jesteś już obcy. Najgorzej, gdy okłamuje cię ktoś, komu ufasz. Jacku, zlekceważyłeś rodzinę, która cię kochała. Twój problem.”

Powtarzała to sobie, aż uwierzyła, iż dobrze zrobiła. Synowie się usamodzielnili, obaj się ożenili, dali jej wnuki.

Zdradzający sam będzie zdradzony

Spotkała kiedyś Ritę, wspólną znajRita uśmiechnęła się szeroko i powiedziała: „No i widzisz, Wanda, życie potrafi się odwdzięczyć ta młoda Aneczka zostawiła go dla kogoś młodszego, a on teraz mieszka w wynajętym pokoju i narzeka, iż nikt go nie chce, ale cóż, sam sobie wybrał taką drogę.”

Idź do oryginalnego materiału