Zemdlałam na Rodzinnym Spotkaniu, Bo Mój Mąż Nie Pomagał z Noworodkiem, Żebym Mogła Wyspać się
Mój mąż i mieliśmy być drużyną, gdy powitaliśmy nasze pierwsze dziecko, ale on nagle zmienił front. Byłam bliska odejścia, gdy jego zachowanie wobec mnie stało się jeszcze gorsze, aż pewnego dnia stało się coś przerażającego na oczach rodziny i przyjaciół. Na szczęście, dzięki pomocy z zewnątrz, nasze małżeństwo zostało uratowane.
Ostatnio przeżyłam największe upokorzenie i oświecenie w swoim życiu. Zacznijmy jednak od początku. Ja, Kinga, lat 25, i mój mąż, Dawid, lat 29, trzy tygodnie temu zostaliśmy rodzicami naszej pięknej córeczki, Zosi.
Ona jest całym moim światem. Ale jest pewien problem – ilekroć proszę ojca Zosi o pomoc, on tylko mówi: „Daj mi odpocząć, urlop tacierzyński jest taki krótki!”. Zmuszona byłam radzić sobie sama z nieprzespanymi nocami, bo nasza córeczka wymaga ciągłej opieki. To bardziej wyczerpujące, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałam.
Moja słodka Zosia nie śpi dłużej niż godzinę bez przerwy, a Dawid choćby raz nie zajął się niądopiero odkąd się urodziła! Najgorsze jest to, iż obiecywał, iż obowiązki rodzicielskie podzielimy po równo. Tymczasem jego „pomoc” sprowadzała się do… no cóż, prawie niczego.
Było tak źle, iż z braku snu zasypiałam choćby podczas gotowania albo prania! Ale prawdziwy dramat rozegrał się w zeszłą sobotę – i to był moment przełomowy dla nas obojga.
Zorganizowaliśmy małe przyjęcie u mojej mamy, żeby uczcić pierwszy miesiąc Zosi. Miało to być radosne spotkanie, podczas którego najbliżsi w końcu poznają naszą córeczkę.
W trakcie imprezy Dawid chodził jak struty. Głośno wszystkim opowiadał: „Ten urlop tacierzyński to dla mnie zbawienie, bo nie wyobrażam sobie, jak miałbym pracować i jeszcze zajmować się dzieckiem!”. Nie wierzyłam własnym uszom, ale nie miałam siły, żeby się z nim kłócić na miejscu.
Kiedy krążyłam wśród gości, udając, iż wszystko jest w porządku, mój organizm w końcu powiedział „dość” ze zmęczenia. Zrobiło mi się słabo, zrobiłam się blada jak ściana i… zanim się zorientowałam, leżałam już na podłodze.
Ocknęłam się szybko, otoczona przez przerażoną rodzinę. Podniesiono mnie, a ktoś podał mi kawałek sernika, mówiąc, iż może podniesie mi cukier. Chociaż zapewniałam wszystkich, iż to tylko przemęczenie, widziałam, jak Dawid marszczy brwi.
Nie byłam pewna, co oznaczał ten jego wyraz twarzy, ale podejrzewałam, iż bardziej martwił się o swój wizerunek niż o moje zdrowie. Goście wciąż się nade mną unosili, mimo iż zapewniałam, iż wszystko w porządku. Byłam tak przyzwyczajona do radzenia sobie sama, iż ich troska wydawała mi się wręcz dziwna.
Droga powrotna do domu minęła w ciszy. Ale gdy tylko weszliśmy, Dawid wybuchnął – wściekły, iż go „upokorzyłam”! Zaczął chodzić po kuchni i krzyczeć:
„Nie rozumiesz, jak to wygląda? Wszyscy teraz myślą, iż się tobą nie zajmuję!”
Był choćby zdziwiony, iż od razu poszłam spać zamiast z nim „pogadać”. Następnego ranka kompletnie mnie ignorował – i małą Zosię też. Był tak zajęty własnymi uczuciami, iż uznał, iż mnie one nie obchodzą, bo… poszłam spać!
„Dawid, ja nie jestem twoim wrogiem. Po prostu potrzebowałam odpoczynku” – powiedziałam słabym, ale stanowczym głosem. On tylko prychnął: „Ty naprawdę nie rozumiesz, co? Idziesz spać, a ja zostaję z tym wstydem!”.
Byłam u kresu sił i miałam DOSYĆ! Zmęczona i pozostawiona sama sobie, zaczęłam pakować rzeczy, żeby na jakiś czas wyprowadzić się do mamy. Gdy właśnie układałam ubrania do torby, zadzwonił dzwonek do drzwi – i oczywiście, to ja musiałam iść otworzyć.
Ku mojemu zaskoczeniu, w progu stała moja teściowa i teść, a z nimi jakaś nieznajoma kobieta. „Musimy porozmawiać” – powiedziała teściowa, wchodząc do środka.
Przedstawiła nam tę kobietę jako zawodową nianię, którą wynajęli na dwa tygodnie. „Ma pomóc z dzieckiem i nauczyć Dawida, jak się nim zajmować i ogarniać dom” – wyjaśniła.
Byłam w szoku! Moje cudowne teściowie tak bardzo przejęli się moim stanem i kryzysem w naszym małżeństwie, iż zorganizowali prawdziwą interwencję!
Gdy jeszcze to przetrawiałam, wyciągnęli broszurę i podali mi ją. Moim oczom ukazał się folder luksusowego ośrodka SPA! „Jedziesz tam na tydzień. Odpocznij, zregeneruj się. Potrzebujesz tego” – oznajmił teść stanowczo.
Ja nie mogłam wydusić słowa, ale Dawid był choćby bardziej oszołomiony niż ja! Ich gest miał nie tylko dać mi wytchnienie, ale też nauczyć mojego męża odpowiedzialności.
Wzruszona ich dobrocią, natychmiast się zgodziłam i wyjechałam. Ten tydzień to był raj! Masaże, medytacja, a przede wszystkim – nieprzerwany sen.
Tymczasem w domu zaszły niesamowite zmiany. Niania urządziła Dawidowi prawdziwy „trenDawid nie tylko nauczył się zmieniać pieluchy i gotować dla Zosi, ale także zrozumiał, iż ojcostwo to nie obowiązek, a największa przywilej – i od tej pory stał się prawdziwym partnerem, a nasze małżeństwo odzyskało blask.