REKLAMA
"Wycieczka trwa dłużej""Jestem wielbicielką wycieczek i ich organizatorką. Uważam, iż każda lekcja, pokaz, wycieczka poza szkołą przynosi dwa razy lepszy efekt od lekcji tradycyjnej" - napisała czytelniczka. "Dotychczas za dzień wycieczki nauczyciel miał płacone tak, jakby odbywał lekcje w szkole. Oczywiście wycieczka trwa dłużej niż praca w szkole, bo wycieczki wyjazdowej nie da się zamknąć w 5, 6 czy 8 godzinach. Co z wycieczkami kilkudniowymi, kiedy pracuje się całą dobę, a przynajmniej w takim wymiarze ponosi się odpowiedzialność za cudze dzieci?" - dodała. "Za soboty i niedziele płacono za cztery godziny"W dalszej części wiadomości pani Iwona stwierdziła, iż godziny pracy nauczyciela poza planem lekcji zawsze były wolontariatem. "Pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi, więc jeździłam z nimi również na turnusy rehabilitacyjne trwające dwa tygodnie. Za soboty i niedziele płacono za cztery godziny dziennie. Reszta wolontariat, podobnie, jak każdego dnia poza godzinami z planu" - napisała nasza czytelniczka. "Jeśli nie ma jakiegoś nauczyciela w szkole, łączymy po dwie klasy. Płatnych zastępstw nie ma od kilkunastu lat, bo nie ma pieniędzy. Z dwiema klasami pracuje się także na zasadzie wolontariatu" - dodała autorka wiadomości. To dotyczy naszych dzieci i wnuków"Państwo naprawdę wie, co robi? Śmiem wątpić. Przeżyłam wiele reform i ministrów, każdy kolejny oczywiście ma swój pomysł na oświatę. Dlatego stoimy w miejscu, a wręcz się cofamy. Poważne kraje mają ciągłość systemów. One do czegoś zmierzają. U nas hulaj dusza, piekła nie ma. Jakie to niepoważne i dyletanckie... Jednocześnie opowiada się o rozwoju badań nad kosmosem, tkwiąc drugą nogą w opowiadaniu religijnych baśni" - napisała nasza czytelniczka. "To razem wzięte choćby byłoby śmieszne, gdyby nie dotyczyło naszych dzieci i wnuków" - zakończyła pani Iwona.A ty? Co sądzisz o nowych przepisach dotyczących rozliczania godzin ponadwymiarowych? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości do redakcji: ewa.rabek@grupagazeta.pl.













