Znany profesor zamierza porzucić uczelnię. W tle głośna afera ze studentami

news.5v.pl 3 godzin temu
  • Prof. Andrzej Kidyba jest autorytetem w zakresie prawa handlowego, w prawie spółek i autorem podręczników, z których korzystają studenci prawa w całej Polsce
  • Skandal wokół wykładowcy wybuchł w ubiegłym roku po tym, jak studenci zarzucili mu, iż naruszał ich godność oraz zasady etyki i zwyczaje akademickie
  • Prof. Kidyba wystosował dwa apele, w których gorzko ocenił środowisko kształcące młodych prawników. „Ma miejsce fikcyjne studiowanie za łapówki” — napisał.
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Czarne chmury nad prof. Andrzejem Kidybą zawisły w maju ubiegłego roku po skandalu z jego udziałem, jaki opisywały ogólnopolskie media. Studenci UMCS poskarżyli się na zachowanie wykładowcy, zarzucając mu wypowiedzi o charakterze „urągającym godności ludzkiej, seksistowskim i dyskryminującym”

Tuż po wybuchu skandalu znany prawnik został odsunięty od prowadzenia zajęć na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Sam wykładowca, który miał w środowisku opinię twardego i wymagającego, odpierał zarzuty studentów, a sprawę miał zbadać rzecznik dyscyplinarny. Od tamtej pory profesor nie wykładał na uczelni.

W połowie lutego opublikował na stronie internetowej UMCS dwa apele. Jeden do dziekana Wydziału Prawa UMCS, drugi do pracowników katedr Prawa Handlowego i Cywilnego. W obydwu nie szczędził gorzkich głów, krytycznie oceniając sytuację na uczelni i w całym środowisku kształcącym nowych prawników. Jak napisał wprost, „zawód prawnika jest kupowany”.

„Naruszono fundamentalną zasadę”

W pierwszym piśmie, które liczy dziewięć stron, przedstawił najpierw swoje liczne dokonania, po czym nawiązał do sytuacji z ubiegłego roku, kiedy na studenckiej grupie pojawił się wpis o nim. — W drugiej połowie kwietnia 2024 roku, będąc na lotnisku w Berlinie, wracając z historycznego spotkania z politykami, otrzymałem informację o ohydnym wpisie w internecie wskazującym, jakoby jedyną możliwością, dla kobiety, zdania egzaminu z prawa handlowego na UMCS było „spędzenie nocy z Prof. A. Kidybą” — napisał, dodając, iż „trudno opisać szok, jaki przeżył oraz znaleźć słowa dezaprobaty dla tego typu stwierdzenia”.

Prof. Kidyba ma także zastrzeżenia co do okoliczności odsunięcia go od prowadzenia wykładów. . — Tym samym naruszono fundamentalną zasadę, obowiązującą w prawie, nakazującą wysłuchanie wszystkich stron przed wydaniem rozstrzygnięcia — napisał oburzony.

„Fikcyjne studiowanie za łapówki”

W dalszej części profesor przedstawił surową ocenę kondycji polskiej nauki prawa. Napisał m.in., iż „cała reforma nauki, okazała się jakby wielką kpiną” oraz iż „zawód prawnika jest kupowany”.

„Powstały mechanizmy takiego zestawiania ocenianych przedmiotów z matur, iż efekty osiąga się bez problemu. Nastąpił więc brak elitarności, upadek. Ma miejsce fikcyjne studiowanie za łapówki. To samo powtarzane jest w stosunku do studentów. Nie tylko nastąpiła degradacja osiągnięcia statusu studenta. Dotyczy to też sposobu zdobycia dyplomu. Nie chodzi tu już tylko o sposób przeprowadzenia egzaminu, ale również o wykorzystanie metod na rozwiązywanie testów spoza sali egzaminacyjnej. To znowu w Lublinie, za akceptacją obecnego Rektora ukradziono 200 indeksów. To znaczy, uznano za dopuszczalną kradzież egzaminu i nie pociągnięto do odpowiedzialności. Uważajcie Państwo na studentów, którzy »ukończyli« studia w Lublinie w 2020 roku. To są złodzieje, którzy stali się »prawnikami«. Takimi złodziejami będą absolwenci z roku 2025. Pozbywając się egzaminatora, zdobywają dyplom” — pisze prof. Kidyba.

Surowo ocenił też całe środowisko prawnicze. „Oburzające jest nowe zjawisko, gdy prawnicy, w tym kobiety wykorzystują swój zawód do prywatnych, często intymnych, kontaktów z klientami” — stwierdził wykładowca.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Prof. Kidyba chce odejść z UMCS

„Najgorsze jest jednak to, iż często pracujesz, poświęcasz czas dla innych w tym studentów, innych pracowników naukowych w kontekście rozwoju naukowego. Tak działając, poświęcasz wszystko, a druga strona nie jest w stanie wyciągnąć do Ciebie ręki. W związku z tym co się wydarzyło, co uczynili ludzie Uniwersytetu, po 45 latach rozważam zakończenie mojej pracy, bo wspaniale jest żyć, nie bojąc się” — skwitował prof. Andrzej Kidyba, zapowiadając tym samym odejście z UMCS.

Idź do oryginalnego materiału