Zrezygnuj! Obiecałaś mi, iż się zwolnisz!

twojacena.pl 2 dni temu

Odpuść! Obiecałaś, iż zrezygnujesz!
Krzysztof, czy ty straciłeś rozum? zapytała Jadwiga, odzyskując przytomność. Kto od takiego stanowiska odchodzi? Wiesz, ile tam zarabia się?
Na pieniądze się wzruszyłaś rzucił z pogardą Krzysztof. Czy może władza cię zwariowała?

Widowniczka nie znosi scen, w których bohaterka łka nad zimną herbatą. Ale nasza bohaterka nie pije kawy, a pierwsze spotkanie ukazuje ją przy czarnym naparze, rozmyślającą nad losem. Można by podmienić herbatę na kompot, sok czy mleko, ale dramatyzm nie słabnie.

Jadwiga siedziała w miękkim fotelu, ale niekomfortowo na krawędzi, pochylona nad parującą filiżanką, i znów, przepraszam, zimną herbatą. Myśli jej były ciężkie, a sytuacja bez wyjścia. Jedyną pociechą było to, iż syn tego nie widział. Obóz sportowy na cały miesiąc zabrał chłopca rodzicom, obiecując powrót szczęśliwy i zdrowy. Obóz przyczynił się jedynie pośrednio do jej rozterek.

Prawdziwą przyczyną był Krzysztof mąż Jadwigi. Dobre słowo był. Czy wciąż jest jej mężem, czy to już przeszłość? Jadwiga wahała się, niczym mąż Schrödingera.

Światło mogło przynieść ostatnie słowa Krzysztofa, zanim zamknął drzwi:

Dość! Nie chcę cię już widzieć! Zrujnowałaś mi życie! Odchodzę!

Jasne, on odszedł, ale na jak długo? Czy na zawsze? A może na chwilę, na noc, na kilka dni? Odpowiedzi nie było, więc pytania nie przyniosły wyjaśnienia.

Gdybyśmy cofnięli się do momentu wybuchu kłótni, może wszystko stałoby się jaśniejsze. Odpowiedzialny był w końcu obóz sportowy, do którego wyjechał Wiktor. Jadwiga zapłaciła za niego z premii, nie wydając jej całości. Krzysztof wykrzyknął:

Rzucić czterdzieści tysięcy złotych z budżetu rodzinnego nie wymaga geniuszu! Ale trzeba to przedyskutować! Może mamy teraz ważniejsze potrzeby?

Jadwiga wzruszyła ramionami:

Pieniądze są! Co potrzebne, kupujemy!

Wtedy Krzysztof wystrzelił z drzwi, a jej słowa rozbrzmiały w uszach, jakby wyryte w kamieniu. Czternaście lat małżeństwa trzeszczało od jego okrzyków. Najgorsze było, iż Jadwiga nie była winna niczego w jej przekonaniu. Krzysztof uważał ją za najgorszą z żon.

Gdybyś mnie kochała, nie wchodziłabyś tam, gdzie nie trzeba! Siedziałabyś cicho, ciesząc się życiem! Ty zawsze chcesz wybić się na szczyt!

A mnie? Myślisz tylko o sobie! Gdybyś myślała o naszej rodzinie, byłabyś wzorową gospodynią! Pracowałabyś spokojnie i dbała o dom!

Jadwiga nie rozumiała, co zrobiła źle. Pracowała, dbała o dom, wychowywała syna, nie szczędząc mężowi miłości i czułości. Zadała więc pytanie wprost, a odpowiedzią były kolejne krzyki, oskarżenia i pretensje.

Co? Dlaczego? Za co? zagubiła się w pytaniach, a herbata, przepraszam, dalej stygnęła. A jeżeli to było oszczędzane od dawna, czemu dopiero teraz? Skąd w tym wtrąca się obóz?

***

Komercyjne biura, które zamieniają się w labirynty, to koszmar każdego gościa. Bez mapy i kompasu nie znajdziesz potrzebnej firmy. Pracownicy jednak z czasem poznają topografię budynku i mają pod ręką wszystko, co przyda się w pracy. To prawdziwy mrówkowy kompleks.

Właśnie w tym mrówkowym świecie spotkali się Jadwiga i Krzysztof. Obaj byli menedżerami telefonicznymi z ulicy, przydzielanymi do zimnych baz klientów, bez wykształcenia, ale z telefonem w ręku i zadaniem dzwonić dniami, oferując usługi. Na dzień poznania już udowodnili swoją wartość, więc byli w stałym etacie. Ciągły stres i nerwowa presja zmuszały ich do ucieczki na obiad do pobliskiego parku. Tam się poznali.

Pracowali w różnych firmach; gdyby nie park, ich losy mogłyby nigdy się nie złączyć. Gdy dwoje ludzi dzieli wspólny problem, można kończyć zdania drugiego, a serca zaczynają się do siebie przyciągać. Ich wzajemna sympatią przerodziła się w krótki, ale obiecujący związek.

Mieli mieszkanie odziedziczone po babci, ale chcieli, by w nim kwitła nie tylko miłość, ale i stabilność wymagało to pracy. Młodość kazała im podążać własnym rytmem, a wieczorami dzielili się sukcesami i porażkami w pracy. Po trzech latach małżeństwa nadszedł moment:

Dostałam awans oznajmiła Jadwiga. I jestem w ciąży.

O rety! wykrzyknął Krzysztof.

Co cię tak ucieszyło? dopytała z uśmiechem.

Dziecko, oczywiście! odparł. Awans od ciebie nie zniknie, ale dziecko trzeba wydać na świat!

Jadwiga dopiero później pojął, iż Krzysztof nie myślał o podwyżce, a o dziecku. Kiedy była na urlopie macierzyńskim, cała odpowiedzialność za utrzymanie rodziny spadła na niego. Jego pensja menedżera to minimalna podstawa, a reszta to prowizje od transakcji. Więcej transakcji = wyższe wynagrodzenie. Krzysztof starał się, ale podwyżki nie dostał. Gdy Jadwiga wróciła z urlopu, awans, który odrzuciła z powodu ciąży, został jej ponownie zaoferowany.

Od tego czasu w ich domu zawisła delikatna nerwowość. Jadwiga tłumaczyła to zazdrością o syna, a Krzysztof coraz częściej zostawał po godzinach. Podwójny awans Krzysztof został starszym menedżerem, a Jadwiga objęła kierownicę działu.

Krzysztof nie był skromny w podziękowaniach, ale w tym momencie zaczął naciskać, by Jadwiga poświęciła więcej czasu domu i dziecku.

Niedługo i ja będę szefem działu mówił. Po co ci te biurowe zamieszanie? Przecież wiesz, iż lepiej zajmować się domem i dzieckiem! Ja zapewnię wam środki!

Krzysztof, nie mogę odejść, gdy dopiero awansowałam protestowała Jadwiga. Zaufali mi, powierzono dział! Nie mogę zawieść ludzi!

Czy więc praca ważniejsza niż rodzina?

Pytanie było niewygodne. Jadwiga wszystko uważała za ważne dom, dziecko, pracę.

Zróbmy tak: dokończę zadania, które mam, potem zwolnię się zaproponowała.

Krzysztof zgodził się, nie wiedząc, co planuje szefostwo Jadwigi. Dla niej to był test, by przejąć oddział. Gdy wręczyła mu kopię rozkazu, krzyknęła:

Nie prosiłam! Nikt mnie nie pytaj! Po prostu pod koniec dnia przyjechał dyrektor z centrali, wręczył rozkaz, kwiaty, gratulacje nie zdążyłam nic powiedzieć!

Odrzuć! zdecydował Krzysztof. W poniedziałek przyjdź do pracy i odrzuć! Obiecałaś, iż odejdziesz!

Krzysztof, czy ty oszalałeś? wpadła w panikę Jadwiga. Kto odmawia takiego stanowiska? Wiesz, ile tam płacą?

Zrobimy remont, kupimy auto, wyślemy Wiktora do dobrej szkoły!
Krzysztof, wyjedziemy na wakacje! Nie będziemy tracić trzech lat na oszczędzanie, tylko kupimy bilety i jedziemy!

Na pieniądze się wzruszyłaś odparł z pogardą. Czy władza cię zwariowała?

Przede wszystkim myślę o rodzinie! odpowiedziała Jadwiga. Poradzę sobie z pracą i domem. Nasz dom zawsze lśni, jedzenie gotowe. Dla ciebie zawsze znajdę czas!

Krzysztof przestał narzekać, gdy Jadwiga kupiła samochód. Kupiła go sama, a kluczyki oddała mu. Wszystko wróciło do normy, w rodzinie zapadła dobra pogoda. Zrobili remont, wysłali syna do dobrej szkoły, dwa razy w roku wyjeżdżali na urlop.

Lecz pojawiła się kolejna przeszkoda.

Musimy kupić drugi samochód powiedziała Jadwiga. Muszę sobie przypomnieć, jak się nim jeździ.

Co, nie nadaję się już jako kierowca?

Do tej pory pracowali w tym samym budynku.

Przenoszą mnie do centrali odparła Jadwiga, wzruszając ramionami. To w samym sercu miasta. jeżeli mnie tam będziesz dowozić, przyjdzie na drogę, a w korkach spóźnisz się na sto procent.

Rozumiem westchnął Krzysztof z rezygnacją. Czy naprawdę musimy? Czy to konieczne, by przenosić się do centrali?

Przejrzeliśmy to już wcześniej zauważyła. A wiesz, co chcę ci powiedzieć? Gdy w tobie jest zainteresowanie przełożonych, wykorzystaj to i weź wszystko, co ci dają!
Przyjdzie czas, młodzi i ambitni nas zastąpią. Musimy już teraz zgromadzić środki, by nie odczuć bólu utraconych okazji.

No tak, no tak wymamrotał Krzysztof.

A wtedy na jaw wyszedł obóz sportowy. Czterdzieści tysięcy złotych myślała Jadwiga, iż Wiktor będzie się tam dobrze bawił i zdrowo się rozwijał. Bez wahania przelała pieniądze. Gdyby to była ostatnia wypłata, zrozumiałaby, co wywołało taką furorę Krzysztofa. To nie była choćby połowa premii!

Jedynie przy zimnym napoju myśli zaczęły układać się w spójną całość.

Zazdrość! otworzyło się w jej umyśle. To zwykła zazdrość! Krzysztof nie odszedł po awansie! Dla niego czterdzieści tysięcy to ponad połowa pensji, a dla Jadwigi to wiesz już. Nie chodziło o pieniądze, a o to, iż po piętnastu latach podniósł się tylko o jedną szczeble.

Wspomnienia o tym, jak namawiał Jadwigę, by rzuciła pracę i została gospodynią, zalewały ją. Gdy podział stał się nie do przebycia, Krzysztof wybuchł z powodu, którą nie mógł już dłużej dusić.

Wtedy rozległ się dźwięk klucza w zamku to mógł być tylko Krzysztof. Jadwiga odwróciła się, by usiąść w bardziej zrelaksowanej pozie.

Wróciłem powiedział, wchodząc do pokoju.
Po rzeczy? zapytała.

Spojrzał na nią wyniotkowo i odparł:

Wróciłem do domu! Domu!

Nie! odparła z przekąsem. Wróciłeś po rzeczy! Nie chcę z tobą dłużej żyć!

Przepraszam rzucił, kierując się w stronę kanapy.

Nie wybaczam! odparła stanowczo. Nie zamierzam cię wybaczyć! Nie powinieneś był wracać! Powiedziałeś już wszystko! Decyzję podjęłam! Nie potrzebuję takiego męża! Nie jestem winna, iż nie zdołałeś nic osiągnąć, nie jestem winna, iż zarabiam więcej! Nie jestem winna wszystkim twoim zarzutom! Po pracy i obowiązkach domowych potrafiłam wszystko: dziecko wychowywać, dom prowadzić, cię kochać! A ty po pracy jesteś tylko zmęczony! Takie podejście do pracy i domu mnie nie obchodzi! Zbieraj rzeczy i wyjedź!

Co, nagle czujesz się królową? krzyknął. Wszyscy wiedzą, jak zdobywałaś awanse! Jesteś szefową!

Przykro, iż herbata już dawno ostygła. Gdyby była gorąca, efekt byłby jeszcze większy. Krzysztof przetarł twarz.

Patrząc na kolejną filiżankę, jeszcze nie ostygłą, Jadwiga zrozumiała, iż Krzysztof od samego początku nosił w sobie ducha rywalizacji. Próbował przewyższyć żonę, a im większy był dystans, tym bardziej niszczył własną miłość. Czy naprawdę ją kochał, zastanowi się przy kolejnej herbacie.

Może nie warto czekać, aż napar ostygnie herbata ma się pić gorąca!

Idź do oryginalnego materiału