Zrozumiałem swój błąd. Chciałem wrócić do mojej byłej żony, z którą spędziłem 30 lat, ale było już za późno…

twojacena.pl 4 godzin temu

Zrozumiałem, co zrobiłem. Chciałem wrócić do swojej byłej żony, z którą spędziłem 30 lat, ale było już za późno
Mam teraz 52 lata. I nie mam nic. Ani żony, ani rodziny, ani dzieci, ani pracy zupełnie nic.

Nazywam się Witold. Trzy dekady przeżyłem z moją żoną. Zawsze zarabiałem na utrzymanie domu, a ona zajmowała się gospodarstwem. Nie chciałem, żeby pracowała. Cieszyłem się, iż jest w domu. Z czasem jednak zaczęła mnie irytować.

Żyliśmy razem, szanując się, ale miłość wygasła. Myślałem, iż to normalne. Mnie to choćby pasowało. Aż pewnego wieczoru, w barze w Krakowie, poznałem Kingę. Była o 20 lat młodsza. Piękna, miła, zabawna jak spełnione marzenie.

Zaczęliśmy się spotykać, a niedługo została moją kochanką. Po dwóch miesiącach zrozumiałem, iż nie chcę już okłamywać żony. Nie chciałem wracać po pracy do domu. Zakochałem się w Kindze i pragnąłem, by została moją żoną.

Kilka dni później wyznałem prawdę Małgorzacie. Nie urządziła scen. Pozostała spokojna. Myślałem, iż też mnie nie kocha, skoro przyjęła to tak zimno. Dopiero teraz pojąłem, jak bardzo ją zraniłem.

Rozwiedliśmy się. Sprzedaliśmy mieszkanie, w którym spędziliśmy tyle lat. Kinga nalegała, żeby nie zostawiać go byłej. I tak zrobiłem. Małgorzata kupiła kawalerkę. Ja za oszczędności nabyłem dwupokojowiec dla Kingi.

Nie pomogłem byłej żonie, nie dałem ani grosza. Wiedziałem, iż nie ma pieniędzy i iż nie znajdzie od razu pracy. Ale wtedy mnie to nie obchodziło. Nasi synowie nie chcieli ze mną rozmawiać. Czuli, iż zdradziłem ich matkę, i nie mogli mi wybaczyć.

Wtedy to mnie nie ruszało. Kinga była w ciąży, z niecierpliwością czekaliśmy na dziecko. niedługo urodził się syn. Ale chłopiec nie był do mnie podobny ani do Kingi. Koledzy wątpili, czy to moje. Nie słuchałem ich.

Życie z Kingą nie układało się dobrze. Ciężko pracowałem, zajmowałem się domem i dzieckiem. Ona tylko żądała pieniędzy i ciągle gdzieś wychodziła. W mieszkaniu panował bałagan, nigdy nie było obiadu. Wracała nad ranem, śmierdząc alkoholem, i wszczynała awantury o byle co.

W końcu straciłem pracę. Byłem zmęczony, wściekły, nie dawałem rady. Tak mijały trzy lata. Aż mój brat, który nigdy nie lubił Kingi i podejrzewał, iż to nie moje dziecko, zmusił mnie do testu DNA. Okazało się, iż nie byłem ojcem.

Rozwiedliśmy się natychmiast. Przez ten czas nie miałem kontaktu ani z Małgorzatą, ani z synami. Po rozwodzie z Kingą postanowiłem wrócić do pierwszej żony. Kupiłem kwiaty, wino, tort i poszedłem do niej. Okazało się, iż już tam nie mieszka. Nowy właściciel dał mi jej adres.

Poszedłem. Drzwi otworzył mężczyzna. Małgorzata znalazła dobrą pracę i wyszła za kolegę z firmy. Była szczęśliwa, ułożyła sobie życie.

Później spotkałem ją w kawiarni. Poprosiłem, by do mnie wróciła. Spojrzała na mnie jak na głupca i wyszła. Teraz rozumiem swój błąd. Czego chciałem? Co osiągnąłem? Po co porzuciłem żonę dla młodszej?

Mam 52 lata. I nie mam nic. Ani kobiety, ani pracy, choćby synowie nie chcą ze mną gadać. Straciłem wszystko, co się liczyło. A to wyłącznie moja wina. Niestety, tej pomyłki już nie naprawię

Idź do oryginalnego materiału