Życie nie czeka na dorosłość. Jak wesprzeć dziecko, kiedy jest naprawdę ciężko?

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dziecko wyczuwa nasze emocje. Fot. Polina Hedzenko/ Pexels.com


Życia nie wypełnia nieustannie beztroska, zapach świeżo skoszonej trawy i pomarańczy. Niebo nie zawsze jest błękitne, a deszcz często zacina bezlitośnie prosto w twarz. Życie jest nieprzewidywalne.


Zostając rodzicami, nie nabywamy ochronnych tarczy przed tym, co może się wydarzyć. Przed złem, bólem, mrokiem, kryzysem, łzami, krzykiem.

Zostajemy aż rodzicami i tylko nimi. Sama rola nie chroni nas przed niczym, stanowi tylko o tym, iż odpowiadamy za drugie życie. To od nas zależy, jak świadomie tę rolę zbudujemy, czym wypełnimy jej struktury. I jaką podejmiemy decyzję kolejnego dnia, każdego dnia.

Świat oczami dziecka


Konfrontując się z trudnymi doświadczeniami, rozmawiałam w niedawnym czasie z terapeutką. Pytałam, jak ochronić moje dziecko przed tym, co się dzieje? Jak ją w tym trudnym czasie dla wszystkich poprowadzić?

Po pierwsze, zawsze być szczerą. Nie boleśnie, nie absurdalnie, nie dotkliwie. Jednak szczerą. Nie kłamać, dziecko wie, widzi, czuje. Może trochę mniej, ale wie. Słyszy, jest obecne.

Po drugie: być. Nie zostawiać dziecka z jego smutkiem samego, wspierać choćby samą obecnością.

Po trzecie: mieć świadomość, iż dziecko ogląda świat ze swojej perspektywy. To, co dla nas jawi się, jako koniec świata, dla niego może być okazją do poznania jednej ze stron życia. Wizyta w szpitalu nie musi być traumą, kilkuletnie dziecko nie definiuje choroby i śmierci w kategoriach cierpienia. Dla tak małej istoty to wciąż pojęcia abstrakcyjne.

Wciąż czuję lęk, ale mam w sobie siłę


Jeszcze dwa lata temu sięgałam macierzyńskiego dna, kiedy krzyczałam w obecności mojej córki. Czułam, iż zawodzę na maksa. Teraz już wiem, iż to nieuniknione. Jesteśmy razem przez 20 godzin na dobę i pewnie będzie trudno jeszcze nie raz. Moja złość to najmniejszy problem, jaki może nam stanąć na drodze.

Czy się boję? Wciąż tak. O siebie, o nią, o tych, którzy są mi bliscy.

Czy ten strach odbierze mi energię i miłość do mojego dziecka? Nie. Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Nie jestem w stanie ochronić swojego dziecka przed tym, co się wydarzy w naszym życiu, ale dopóki mogę – jestem.

Rozmawiam, głaszczę, tulę do piersi. Tłumaczę, krzyczę razem z nią. Dużo płaczemy. Nie ściemniam, iż zawsze będzie ok i nic nas nigdy nie dotknie.

Cierpienie pojawi się w życiu każdego. Pytanie brzmi, co z nami zrobi?


Po fenomenalnym serialu "The Last of Us", w pamięci pozostały mi słowa Joela o tym, iż być może dzieciom jest łatwiej doświadczać tej okrutnej apokalipsy. Zapytany o powód, odpowiedział: za nikogo nie odpowiadają.

W tych słowach zawiera się dla mnie cała definicja rodzicielstwa. Uniesienie rozpaczy i traumy tych zależnych od nas istot, kiedy sami tracimy grunt pod nogami.

Idź do oryginalnego materiału