Animacja poklatkowa sprzyja dzieciom. Psycholog tłumaczy, dlaczego “analogowe” bajki są dobre

mamadu.pl 2 dni temu
Bohaterowie popularnego serialu Rodzina Treflików trafili do kin w produkcji pt. „Trefliki ratują Święta”. Informacja ta z pewnością robi wrażenie na sporej liczbie kilkulatków i ich rodziców. Nic dziwnego - poszczególne odcinki bajki, realizowanej w technice animacji poklatkowej, z Treflikami w rolach głównych, mają już po kilka milionów wyświetleń na YouTube. Przez 4 tygodnie od premiery film świąteczny utrzymywał się w TOP 10 filmów Box Office Polska. W Polsce, we Francji i w Szwecji film “Trefliki ratują święta” zobaczyło już ponad 200 tys. widzów i pewnie jeszcze wielu z nas wybierze się na ten film do kina. Słusznie?


O to, dlaczego właśnie zabawa z Treflikami jest dla naszych dzieci odpowiednią rozrywką, nie tylko w okresie świątecznym i na czym polega fenomen Treflików, zapytaliśmy psycholożkę i terapeutkę poznawczo-behawioralną, Marię Rokitel.

Dlaczego dzieci muszą się bawić - nie mogą, nie chcą, ale muszą?


Zabawa to naturalna potrzeba dziecka, która pełni wiele funkcji. Musimy mieć świadomość, iż niezaspokajanie tej właśnie potrzeby może prowadzić do zaburzeń rozwoju na każdej praktycznie płaszczyźnie. Zabawa pełni funkcję rozwojową, edukacyjną. Przez zabawę, szeroko pojętą, dziecko się rozwija: począwszy od sensoryki, koordynacji, po kwestie rozwoju emocjonalnego oraz intelektualnego.

Bardzo istotną rolą zabawy jest rola terapeutyczna. Dziecko poprzez zabawę przepracowuje różne ważne dla niego sytuacje. Ono nie posiada tych umiejętności komunikacyjnych, które posiadamy my, dorośli. Nie usiądzie i nie powie: “Słuchaj, chcę z tobą porozmawiać, wydarzyła się dla mnie trudna sytuacja, chcę ją przegadać, przyjrzeć się, poukładać sobie w głowie”. Dziecko to “układanie sobie w głowie” załatwia poprzez zabawę.

Dzieci bardzo często odtwarzają w zabawie trudne sytuacje i nie powinniśmy się tego bać. Zdarza się, iż dziecko się bawi w bijatykę: jeden ludzik bije się z drugim. Patrzmy na to spokojnie, nie interweniujmy, nie mówmy”: “Tak nie można”, tylko zastanówmy się, co się z dzieckiem dzieje. Być może właśnie odtwarza jakąś sytuację ze żłobka, przedszkola, podwórka, czy szkoły. Funkcja terapeutyczna zabawy jest bardzo ważna, bo ona pozwala dziecku przepracować pewne sytuacje, rozładować napięcie z nimi związane.

Zabawa pozwala przepracować jednak nie tylko trudne emocje. Dzieci bardzo silnie przeżywają również stres pozytywny, nazywany eustresem. Stres pozytywny to mogą być na przykład odwiedziny u babci, dostanie prezentu, pogłaskanie pieska na spacerze - sytuacje powodujące silne napięcie, które trzeba rozładować. o ile dziecko nie rozładowuje napięcia, również tego pozytywnego, to może na przykład wykazywać skłonności do zachowań kompulsywnych: obgryzania paznokci, wyrywania włosów, gryzienia ubrań czy obgryzania długopisów.

Jasne. A czy oglądanie bajek, seriali, filmów to też jest forma zabawy?


Tak, ale zależy jakich. Ze współczesną ofertą bajek czy filmów dla dzieci jest taki problem, iż one są bardzo przebodźcowanie: dźwięki, obrazy, szybkość tego obrazu, szybkość dialogów, skomplikowanie wątków - to wszystko jest mocno stymulujące.

Dla wielu dzieci intensywność tych bodźców będzie za duża - niektóre maluchy potrafią być zmęczone po oglądaniu bajek czy filmów. Stąd bierze się właśnie postulat ograniczenia czasu ekranowego.

Oczywiście, oglądanie bajek może być dobrą formą zabawy i jest wiele tytułów, które mają fajny przekaz i fajną formę. Jednak to, na co ja bym zwracała uwagę, to dozowanie ilości obrazów po to, żeby dziecko nie było przestymulowane.

Na pewno patrzmy też na kryteria wiekowe. Tu jest podobnie, jak z zabawkami: jasne, szukajmy tych stymulujących rozwojowo, jak najbardziej, ale pamiętajmy też, aby nie były one dla dziecka za trudne. Taka stymulująca zabawka to jest jednak to duży wysiłek dla rozwijającego się układu nerwowego. o ile będzie on za duży, dojdzie do przeciążenia: dziecko stanie się przestymulowane, nadpobudliwe.

Wiemy więc, jakich bajek unikać. Jak w takim razie rozpoznać te dobre cechy produkcji dla maluchów i trochę starszych dzieci?

Pierwsza rzecz, to kryterium wiekowe, które powinno być jasno oznaczone. Druga sprawa: kryterium czasu. Dzieci, które mają kilka lat, mogą spędzać przed ekranem maksymalnie 15-20 minut dziennie. Wiem, iż włączenie dziecku bajki jest bardzo wygodne, ale czasem naprawdę lepiej dać książkę czy zabawkę.

Kolejna sprawa: ważne, żebyśmy sami troszeczkę kojarzyli fabułę, wiedzieli, jakie w tych bajkach są emocje i czy są one poziomem dostosowane do wieku dziecka.

W kinach pojawił się film “Trefliki Ratują Święta”. Czy to odpowiednia historia dla młodszych dzieci?

To jest przykład dobrej produkcji. Zacznijmy od kwestii takiej stricte rozwojowej, poznawczej, sensorycznej: “Trefliki” to produkcja poklatkowa, dzięki czemu obraz jest wolniejszy, ogląda się go trochę jak teatrzyk.

Na poziomie artystycznym to jest po prostu dzieło: z punktu widzenia osoby dorosłej, ten film się po prostu pięknie ogląda. A patrząc z punktu percepcji małych dzieci, taki obraz nie jest przebodźcowany, jest wolniejszy, spokojnie się go ogląda. Nie jest ani za szybki, ani za głośny, nie dostarcza za dużo wrażeń na raz.

Więc mamy pierwszy argument, na który ja staram się zwrócić uwagę, iż współczesne bajki, mówiąc obrazowo, “migoczą” dzieciom przed oczami. To bardzo męczy: dziecko nie jest w stanie skupić uwagi, nadążyć za szybkością tego, co się dzieje na ekranie, mnogością postaci, efektów.

W “Treflikach” jest również bardzo fajna fabuła: prosta, ciekawa, niestresująca - widz, niezależnie od wieku, wie, iż wszystko się dobrze skończy. To jest moim zdaniem bardzo ważne. Bo dzieci bardzo się denerwują i stresują fabułami, w których komuś dzieje się krzywda.

Dodatkowo, w “Treflikach” jest wciągająca intryga, jest też wątek detektywistyczny, więc to się po prostu naprawdę fajnie ogląda - niezależnie od wieku. Łatwo trafi do kilkulatka, kilkunastolatek również się nie znudzi, a ich mama czy tata też naprawdę z przyjemnością “Trefliki” obejrzą.

Szukając bajek do oglądania na co dzień również powinniśmy kierować się podobnym kluczem: niech te bajki, które puszczamy dzieciom na kilkanaście minut, nie będą stresujące, niech oswajają dzieciom to, co dzieje się wokół nich.



Czy właśnie taką funkcję powinny spełniać produkcje dla mniejszych dzieci, tłumaczyć im świat?


To byłoby idealnie i są takie produkcje, które starają się to kryterium spełnić. Dzieci powinny wchodzić w świat cyfrowy, powinny poznawać ofertę filmów czy bajek. Jestem zdecydowanie przeciwniczką wykluczenia cyfrowego dzieci.

Ważne jednak, żeby rodzic tę cyfrową technologię, te bajki, dozował i dobrze dobierał, a do tego pamiętał, iż tak jak my potrafimy być przestymulowani, przeciążeni oglądaniem różnych rzeczy, to tym bardziej taki młodziutki, dopiero rozwijający się układ nerwowy. W idealnym świecie oferta dla dzieci powinna być taka jak “Trefliki”.

W jakim wieku w ogóle dzieci mogą zacząć oglądać bajki?


Nie widzę przeszkód, żeby dwu, trzy latek taką bajkę obejrzał. Tylko niech to naprawdę będzie te parę, paręnaście minut. Niech to również będzie prościutka bajka, dedykowana tej grupie wiekowej.

Niektórzy rodzice wychodzą z założenia, iż dziecko samo powinno regulować sobie czas zabawy, a także to, czym się bawi. Czy z bajkami też tak może być?

Jeżeli chodzi o zabawki w pokoju, to jak najbardziej. Nie wyobrażam sobie jednak tego podejścia, jeżeli chodzi o urządzenia cyfrowe. Z prostej przyczyny: one są dla dziecka hipnotyzujące.

Jestem jak najbardziej za tym, żeby uczyć dziecko dokonywania własnych wyborów. Kwestia tego, czym chce się pobawić w czasie przeznaczonym na zabawę, daje do tego przestrzeń.

Gdyby dać jednak dziecku taki nieograniczony dostęp do telewizji, ono jest w stanie przesiedzieć przed nim parę godzin. Zresztą co my dorośli robimy, gdy scrollujemy telefon? Też tracimy rachubę czasu.

To skoro ekrany tak wciągają, to może warto zainwestować w gry planszowe?


Gry planszowe są fenomenalną alternatywą dla gier mobilnych, cyfrowych, zdecydowanie tak. Znów jednak zwracałabym tu uwagę na widełki wiekowe. o ile dziecko dostanie za trudną grę, to się frustruje, być może choćby trwale zrazi do tego typu rozrywki. A nasze dzieciaki dzisiaj mają tendencję do szybkiej frustracji. Sprzyja temu duża dostępność różnych produktów oraz ogólne przeciążenie układu nerwowego. Uważajmy więc, aby nie dodawać im do tego powodów.

Rodzice często myślą, iż trudniejsza gra będzie bardziej mobilizująca - przecież uczymy się na wyzwaniach, więc to jest okej, iż dziecko musi się skupić, zastanowić, czegoś nowego nauczyć. I tu zgoda, ale ta poprzeczka nie może być zawieszona za wysoko, bo osiągniemy efekt odwrotny do zamierzonego.

Obserwujmy nasze dziecko i tu szukajmy podpowiedzi co do charakteru odpowiednich gier. Są dzieci, które lepiej sobie radzą sensorycznie - dla nich najlepsze będą klocki, kolorowanki, rzeczy manualne. Są dzieci, które są bardzo sprawne ruchowo, więc dla nich znajdźmy grę idącą bardziej w tę stronę. Gra to ma w pierwszej kolejności dawać przyjemność, a nie uczyć pokonywania trudności.

A czy warto wybierać gry kooperacyjne, czyli nie te, w których rywalizujemy z innymi, tylko współpracujemy, żeby np. rozwiązać jakąś zagadkę?

Takie gry są świetne, bo one stymulują zarówno kompetencje poznawcze u dziecka, jak i społeczne i emocjonalne. Mogą też uczyć empatii, która wbrew pozorom również jest kompetencją: mamy do niej pewne predyspozycje większe lub mniejsze, ale można ją również wypracować. A to osiągamy na przykład przez opiekowanie się zwierzątkiem czy zabawką, albo właśnie przez współpracę.

Wracając jeszcze do zabawy w ogólnym tego słowa znaczeniu: czy zajęcia pozalekcyjne - taniec, kodowanie, plastyka, inne zorganizowane aktywności, które fundujemy naszym dzieciom, również zaliczamy do zabawy? Nam, dorosłym, często wydaje się, iż jest to świetna zabawa dla maluchów.

Dobrze, iż kojarzymy to, iż zabawa powinna mieć funkcje stymulujące, rozwojowe, edukacyjne. To jest dobra motywacja. Absolutnie jednak pamiętajmy, iż najważniejszą w tym wszystkim osobą jest dziecko. I to dziecko musi nam komunikować, czy coś jest dla niego fajne i ciekawe. Więc czym innym będą zajęcia, na jakie zapiszemy dziecko po konsultacji z nauczycielem czy psychologiem, które mają za zadanie stymulować jakiś obszar, który stymulacji wymaga, a czym innym będzie zabawa, której formę wybierze sobie dziecko.

Druga ważna rzecz: dziecko musi mieć czas wolny. A wiadomo, iż nasza szkoła niestety, moim zdaniem, przeciąża dzieci i cały czas ten program jest przeładowany. Więc absolutnie dziecko musi mieć w tygodniu czas na to, żeby się pobawić, spotkać z kolegami, znaleźć pomysł na samodzielne zagospodarowanie sobie czasu. Dajmy dziecku parę godzin w tygodniu, żeby po prostu się ponudziło.

Można też zorganizować wyjście do kina. To będzie dobry sposób na zagospodarowanie wolnego czasu?


Moim zdaniem to jest w ogóle doskonały pomysł na spędzenie czasu dla całej rodziny. W tej przedświątecznej gonitwie jesteśmy tak zabiegani, zmęczeni… Dajmy sobie chwilę wytchnienia. Dobry film familijny to świetna do tego okazja.

Idź do oryginalnego materiału