Babciu, to twój wnuk, ma sześć lat!

polregion.pl 2 dni temu

W małym miasteczku na Dolnym Śląsku, gdzie ulice toną w zieleni, a czas płynie leniwie, moje życie nagle zmieniło kurs. Ja, Helena Nowak, wracałam właśnie z pracy, gdy usłyszałam, iż ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zamarłam: przede mną stała młoda kobieta z chłopcem około sześciu lat. Podeszła bliżej i wypowiedziała słowa, które sprawiły, iż serce zamarło mi w piersi: «Helena Nowak, jestem Kinga, a to twój wnuk — Kacper. Ma już sześć lat».

Byłam oszołomiona. Ci ludzie byli mi zupełnie obcy, a ich słowa uderzyły jak grom z jasnego nieba. Urodziłam syna, Bartka, który teraz jest przystojnym, zaradnym mężczyzną budującym karierę. Ale nie jest żonaty, a mimo marzeń o wnukach, nigdy nie sądziłam, iż stanę się babcią tak nagle — dzięki nieznajomej. Szok ustąpił miejsca zamętnemu niepokojowi: jak mogłam nie wiedzieć o wnuku przez sześć lat?

To pewnie moja wina. Wychowywałam Bartka sama, harując na dwóch etatach, by miał przyszłość. Dumna byłam z jego sukcesów, ale jego życie osobiste zawsze mnie niepokoiło. Bartek zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, nigdy nie zatrzymując się dłużej przy żadnej. Nie wtrącałam się, choć w głębi serca wspominałam siebie: miałam dwadzieścia lat, gdy urodziłam go. Bez męża, bez wsparcia, poświęcałam młodość, oszczędzając na wszystkim, choćby na wakacjach. Dopiero kilka lat temu Bartek podarował mi wyjazd nad morze — wtedy pierwszy raz ujrzałam fale. Nie żałuję, ale marzenie o wnukach zawsze we mnie tliło.

A teraz przede mną stała Kinga z Kacprem. Jej głos drżał, ale mówiła stanowczo: «Długo się wahałam, ale Kacper to twoja rodzina. Masz prawo wiedzieć o wnuku. Niczego nie chcę, wychowuję go sama. Oto mój numer. jeżeli zechcesz się spotkać, zadzwoń».

Odeszła, zostawiając mnie w chaosie. Natychmiast wykręciłam numer do Bartka. Był równie zaskoczony. Z trudem przypomniał sobie, iż lata temu spotykał się z dziewczyną o imieniu Kinga. Mówiła, iż jest w ciąży, ale Bartek wtedy odparł, iż nie jest pewien ojcostwa. Potem zniknęła, a on uznał to za koniec. Jego słowa bolały. Mój syn, który tak wiele dla mnie znaczył, odrzucił możliwość ojcostwa jak niezobowiązującą plotkę.

Bartek upierał się, iż nic nie wie o dziecku i wątpi, czy Kacper to jego syn. «Dlaczego milczała sześć lat? — denerwował się. — To dziwne!» Pytałam, kiedy się rozstali. Przypomniał sobie, iż to był sierpień. Wątpliwości rosły: a jeżeli Kinga kłamie? Ale obraz Kacpra, jego wielkich oczu i nieśmiałego uśmiechu, nie dawał mi spokoju.

Zebrałam się w sobie i zadzwoniłam do Kingi. Powiedziała, iż Kacper urodził się w marcu. Na pytanie o test DNA odpowiedziała twardo: «Wiem, kto jest ojcem, i żadnych testów robić nie będę». Dodała, iż rodzice jej pomagają, a ona sama daje radę. Kacper w tym roku idzie do pierwszej klasy, a ona pracuje, by go utrzymać. Brzmiała spokojnie, ale w jej głosie czuć było stal.

«Helena Nowak, jeżeli chcesz poznać Kacpra, nie mam nic przeciwko — powiedziała. — jeżeli nie, zrozumiem. Wiem od Bartka, jak ciężko było ci go sama wychować. Dlatego zdecydowałam, iż powinnaś wiedzieć o wnuku. To jedyny powód, dla którego przyszłam».

Odłożyłam słuchawkę, czując, jak świat się rozpada. Chciałam wierzyć synowi, ale słowa Kingi brzmiały szczerze. Pragnęłam rzucić się do Kacpra, przytulić go, ale co, jeżeli to nie mój wnuk? Co, jeżeli Kinga mną manipuluje? Rozdzierałam się między chęcią uczestniczenia w życiu tego chłopca a strachem przed oszustwem.

Moja dusza krzyczała: to dziecko może być moją rodziną, szansą na ciepło wnuka. ale rozum szepnął: «A jeżeli to kłamstwo?» Przypomniałam sobie, jak mały Bartek biegł do mnie z uśmiechem, a teraz odrzucił możliwość bycia ojcem. Kinga zaś, samotna, wychowywała Kacpra z miłością, nie żądając niczego w zamian. Jej siła przypominała moją sprzed lat.

Nie wiem, co robić. Zadzwonić do Kingi i spotkać się z Kacprem? Nalegać, by Bartek zrobił test DNA? A może się wycofać, bojąc się złamanego serca? Moje życie, pełne poświęceń dla syna, stanęło przed nową zagadką. Kacper, z tym ufnym spojrzeniem, już zajął miejsce w moim sercu, ale prawda ukryta za sześcioma latami milczenia przejmuje mnie dreszczem. Stoję na rozdrożu, a każdy krok wydaje się przepaścią.

Idź do oryginalnego materiału