Temat ten porusza na swoim Instagramie Zuza Skrzyńska, socjolożka, która na własnym przykładzie pokazuje, jak wygląda macierzyństwo. W jednym ze wpisów zastanawia się "co oznacza bałagan w domu matki". Że jesteśmy niezorganizowane? Leniwe? Czy to nasza osobista porażka i oznaka, iż choćby nad bałaganem nie potrafimy zapanować?
REKLAMA
Zobacz wideo Agnieszka Sienkiewicz zdradza, jak łączy karierę z macierzyństwem. "Jak każda pracująca mama"
"Sprzątałam za wszelką cenę. Kosztem snu, czasu, jaki mogłabym spędzić z rodziną"
Wiele kobiet stara się być wszystkim dla wszystkich - często zapominając o sobie. A każdorazowe niespełnienie tego oczekiwania odbieramy jako porażkę. Nieraz jest to "tradycja" przekazywana z pokolenia na pokolenie. "Czy widziałyście kiedyś, jak wasza mama odpoczywa? Czy sobota była u was dniem stresu i porządków? Bo jeżeli tak, to istnieje ryzyko, iż co sobotę poczujecie ten sam ścisk w brzuchu, co kiedyś, a głos waszej mamy, słyszany gdzieś z tylu głowy, będzie zaganiać was do roboty" - czytamy we wpisie autorki.
"Gdy zostałam mamą, to jakby ktoś mokrą szmatą w pysk mi przywalił. Mimo iż moje życie wywróciło się do góry nogami, a rytm dnia i nocy był wyznaczany przez wymagające i kiepsko śpiące dziecko, przez cały czas wymagałam od siebie idealnego porządku. Czułam, nie mam już kontroli nad niczym. Że zawiodłam, bo moje dziecko płacze i nie chce spać. Że nie ogarniam najprostszych spraw. Sprzątałam za wszelką cenę. Kosztem snu, czasu, jaki mogłabym spędzić z rodziną czy z samą sobą. Czy byłam dzięki temu szczęśliwsza? Nie. W końcu zorientowałam się, iż stałe napięcie i brak możliwości rozluźnienia się, kiedy porządek nie jest idealny, to nie norma, tylko problem w mojej głowie".
Zuza Skrzyńska zwraca uwagę na to, iż przyjemność z przebywania w czystym domu - ba! - przyjemność z samego sprzątania jest całkiem normalna. "Jeśli jednak natrętna kontrola i niepohamowane pragnienie idealnego porządku uprzykrza ci życie, to wiedz, iż tak być nie musi. A bałagan nie świadczy o tym, iż jesteś gorsza od innych, iż nic nie znaczysz, iż mąż cię porzuci, iż jesteś kiepską matką" - pociesza.
"Niezapowiedziane kawki powodują u mnie ataki paniki, bo ktoś zobaczy kurz"
Potrzebowałam dziś to przeczytać. U mnie w domu jeszcze było sprzątanie "pod gości" czyli pucowanie na błysk i szykowanie wszystkiego jakby prezydent miał nas odwiedzić. Do dziś mi został potworny stres za każdym razem jak mam mieć gości, a niezapowiedziane "kawki" powodują u mnie duszności, lęk i ataki paniki, bo ktoś zobaczy kurz
- czytamy w jednym z komentarzy. Wśród wypowiedzi pojawiło się też sporo (przynajmniej względnie) wyzwolonych matek. "Zgadzam się w 200 proc. Też tak miałam. Przepracowałam na terapii i jestem dużo szczęśliwsza i spokojna. Czasami brudna podłoga jeszcze mnie wzruszy, ale od razu uświadamiam sobie ze być może to nie o nią chodzi". "Nauczyłam się odpuszczać, w myśl zasady: nie wszystko będzie idealne w jednym czasie - albo ja, albo dzieci, albo dom". I to chyba najlepsze podsumowanie tego tematu. A jak to wygląda u was? Czujecie presję, by dom był zawsze wysprzątany, choćby kosztem własnego zdrowia psychicznego lub fizycznego? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.