Brak krzyku nie oznacza braku granic
Warto spojrzeć na wychowanie bez krzyków z innej perspektywy niż jako metodę wychowawczą. Wychowanie bez podnoszenia głosu na dziecko to nie to samo, co brak jakichkolwiek granic. I choć rodzice, którzy decydują się na takie podejście, spotykają się czasami z krytyką, warto zastanowić się, czym w rzeczywistości jest zdrowe stawianie granic i jak można je wprowadzić bez potrzeby uciekania się do krzyków.
Wszystko zaczyna się od rozróżnienia dwóch ważnych kwestii – stawiania granic a wychowywania bezstresowego. Często spotykamy się z przekonaniem, iż brak krzyku i przemocy słownej oznacza brak jakichkolwiek zasad i dyscypliny. To nieprawda, choć wielu rodziców tak błędnie to interpretuje. Stawianie granic to coś zupełnie innego niż stosowanie przemocy, zarówno fizycznej, jak i słownej.
Granice to jasne zasady, które pomagają dziecku zrozumieć, co jest akceptowalne, a co nie. To także ważne elementy wychowania, które zapewniają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Jasne dawanie im informacji, iż jakieś zachowania są nieakceptowalne, nie sprawi, iż dzieci będą czuły się zastraszone lub przekonane, iż nie mogą pozwolić sobie na okazywanie emocji.
Prawdziwy problem pojawia się wtedy, kiedy rodzice nie wiedzą, jak rozróżnić granice od wychowania w atmosferze strachu. W takim przypadku dziecko może nauczyć się, iż emocje są czymś, czego należy unikać, a krzyk to jedyny sposób na wyrażenie niezadowolenia. Zamiast tego warto uczyć dziecko, jak rozpoznawać i wyrażać swoje emocje w sposób konstruktywny, choćby jeżeli te emocje są silne i trudne do opanowania.
Ucz je emocji i oswajaj je z nimi
Nie ma nic złego w tym, iż dziecko widzi, jak rodzice i inni ludzie wyrażają emocje, choćby te trudniejsze. Takie podejście pokazuje, iż emocje to coś naturalnego, co każdy z nas przeżywa. Uczy je to odporności na trudne sytuacje i pokazuje, iż emocjonalne reakcje są czymś normalnym. Warto dawać dziecku przestrzeń na to, by zrozumiało, iż płacz, krzyk czy złość są naturalnymi reakcjami ludzi, które nie są czymś złym.
Równocześnie trzeba wiedzieć, iż wychowywanie w krzyku przynosi wyłącznie negatywne skutki, o czym odważnie napisał użytkownik Threads o nicku kamilzamkowski. "Nie krzycz przy dziecku. Dla Ciebie to może być tylko emocjonalny wybuch. Dla dziecka to moment, który zapisze się głęboko w jego psychice. Dziecko nie rozumie, dlaczego dorośli krzyczą. Ale czuje lęk. Zamiast bezpieczeństwa chaos. Zamiast ciepła chłód i napięcie" – czytamy w jego wpisie.
Na zarzut jednej z użytkowniczek, iż "bez krzyku wychowuje się pod kloszem", autor wpisu odpowiedział: "Dziecko nie musi być przyzwyczajone do krzyku, żeby poradzić sobie w życiu. Ono potrzebuje stabilnych dorosłych, którzy uczą, iż emocje to nie teatr wybuchów, tylko odpowiedzialność". To jasno pokazuje, iż trzeba je uczyć, iż nie każda silna reakcja emocjonalna jest czymś złym. Dzięki temu ma pewność, iż nie musi się bać emocji, ale nauczy się je rozumieć i z nimi radzić.
To, iż dziecko nie doświadcza przemocy słownej i krzyków, nie oznacza, iż nie rozumie, co to znaczy "granice". Wręcz przeciwnie – rodzice, którzy uczą dzieci rozpoznawania swoich emocji i wspólnie z nimi pracują nad ich regulowaniem, pomagają im radzić sobie w trudnych sytuacjach na spokojnie. Chodzi o to, by te granice były wyznaczane w sposób zrozumiały i szanujący jego emocje. Krzyki i przemoc słowna nie są potrzebne, by dziecko wiedziało, co jest dozwolone, a co nie. Wystarczy cierpliwość, konsekwencja i empatia.