Błagał mnie o dziecko, a potem uciekł do swojej matki, gdy nasz syn skończył trzy miesiące.

twojacena.pl 1 dzień temu

Nazwałam się Weronika, a moje serce wciąż boli po tym, co się stało. Mój mąż, ten sam człowiek, który błagał mnie o dziecko, który przysięgał miłość i wsparcie, uciekł do swojej mamy, gdy nasz synek miał zaledwie trzy miesiące. Nie zostawił nas samychtylko mnie, z malutkim dzieckiem na rękach, z obolałymi plecami i sercem w kawałkach.

Poznaliśmy się z Krzysztofem pięć lat temu w Krakowie. Ślub wzięliśmy trzy lata później. Na początku wszystko wydawało się idealnebyliśmy młodzi, zakochani, pełni nadziei. Ja jednak wiedziałam jedno: z dzieckiem nie warto się spieszyć. Trzeba najpierw stanąć na nogi, znaleźć większe mieszkanie, odłożyć trochę złotych. Miałam młodszego brata, więc dobrze znałam trudy nieprzespanych nocy i niekończących się płaczów. Krzysztof natomiast był jedynakiem, rozpieszczonym przez rodziców, który nigdy nie musiał naprawdę się zmagać z życiowymi trudnościami.

Wszystko się zmieniło, gdy jego siostra urodziła córeczkę. Krzysztof oszalał na tym punkcie. Po każdych odwiedzinach powtarzał jak mantrę:

No, Weronika, teraz jest ten moment! Po co czekać? Młodzi rodzice lepiej sobie radzą. jeżeli będziesz się przygotowywać, to skończymy czterdziestkę, zanim zaczniemy!

Próbowałam mu tłumaczyć, iż dziecko to nie zabawkaże trzeba wstawać w nocy, uspokajać kolki, karmić, kołysać. On tylko wzruszał ramionami:

Zachowujesz się, jakbyś szykowała się na katastrofę, a nie na dziecko!

Rodzice tylko pogarszali sytuację. Zarówno moja mama, jak i teściowa zapewniały, iż nam pomogą, iż wszystko będzie proste. W końcu uległam.

W ciąży Krzysztof był wzorowym mężem. Nosił zakupy, sprzątał, gotował, chodził ze mną na badania, głaskał mój brzuch i szeptał, iż nas kocha. Wierzyłam, iż będzie dobrym ojcem.

Niestety, bajka skończyła się już w pierwszą noc po powrocie ze szpitala. Nasz synek płakał. Często. Długo. Z powodu lub bez. Starałam się oszczędzać Krzysztofowi nocnych pobudek, ale dziecko budziło się co dwie godziny. Chodziłam po mieszkaniu, kołysałam, nuciłam kołysanki. W naszym małym dwupokojowym M nie dało się uciec od tego krzyku. W kuchni paliło się światło całą noc, a ja widziałam, jak mój mąż przewraca się w łóżku, zatyka uszy, denerwuje.

Z dnia na dzień stawał się coraz bardziej rozdrażniony. Kłótnie nasilały się. Wracał coraz później. Aż pewnego wieczora, gdy synek skończył trzy miesiące, spakował walizkę bez słowa.

Jadę do mamy. Muszę się wyspać. Nie daję rady. Nie chcę rozwodu, ale jestem zmęczony. Wrócę, gdy podrośnie.

Zostałam w korytarzu ze śpiącym dzieckiem na rękach, z piersią pełną mleka. A on po prostu wyszedł.

Następnego dnia zadzwoniła teściowa. Spokojnym tonem, jakby nic się nie stało:

Weronika, kochanie, nie zgadzam się z Krzysztofem, ale może tak będzie lepiej. Mężczyźni nie są stworzeni do znoszenia niemowląt. Przyjdę ci pomóc. Tylko proszę, nie miej do niego żalu.

Potem odezwała się moja mama.

Mamo, ty to uważasz za normalne? szepnęłam, ledwo powstrzymując łzy. To on chciał tego dziecka. A teraz mnie zostawia. Jak ja sobie poradzę?

Córeczko, nie podejmuj pochopnych decyzji. Tak, uciekł. Ale nie do innej kobietytylko do matki. To znaczy, iż nie zrezygnował całkowicie. Daj mu czas. Wróci.

Tylko iż ja już nie jestem pewna, czy chcę, żeby wrócił.

Złamał mnie. Zdradził, gdy byłam najbardziej bezbronna. Gdy myślałam tylko o naszym synku, o naszej trójceon się poddał. Nie wytrzymał choćby kilku miesięcy. A teraz zastanawiam się czy jeszcze mu zaufam? Czy będę mogła na niego liczyć? To on chciał tego dziecka. To on nalegał. A gdy tylko się pojawiłouciekł.

Teraz wszystko spoczywa na mnie. Nasz syn, codzienność, zmęczenie, strach. I jedno pytanie, które nie daje mi spokoju: jeżeli zostawił mnie w takim momencieco będzie dalej?

Życie nauczyło mnie jednego: słowa są łatwe, ale czyny pokazują, kim ktoś naprawdę jest. I czasem najbardziej boli nie to, co zostało zrobione, ale to, co mogło byća nigdy nie nadejdzie.

Idź do oryginalnego materiału