To jakiś absurd
"Jestem matką przedszkolaka. Muszę i chcę powiedzieć jasno i bez owijania w bawełnę: wakacyjne dyżury to fikcja. Teoretycznie opieka jest zapewniona. W praktyce – większość pracujących rodziców nie jest w stanie odebrać dziecka do 16. A system udaje, iż wszystko działa.
Pracuję do 17. Tak jak wielu rodziców. Nie mam elastycznego grafiku. Nie mam rodziny na miejscu. I naprawdę nie będę miała siły codziennie tłumaczyć się szefowi, iż znowu muszę wyjść wcześniej, bo przedszkole 'dyżuruje' tylko do godziny 16. Czuję, iż coś tutaj nie zagrało, coś nie zostało dopracowane. Ktoś, gdzieś popełnił błąd, do którego nie chce się przyznać i którego (z tego co wiem) nikt nie zamierza naprawić.
I żeby było jasne: nie mam pretensji do nauczycielek – one pracują ciężko i mają prawo do odpoczynku. Ale cała organizacja tych 'dyżurów' to rozwiązanie nie dla ludzi, tylko dla rubryk w Excelu. Przypomina to bardziej odhaczoną formalność niż realną pomoc. Bo co z tego, iż rano zaprowadzę dziecko do przedszkola, jak po południu i tak muszę kombinować i załatwiać opiekę.
Dlatego droga dyrekcjo, zanim następnym razem ustalicie godziny dyżurów, spójrzcie, jak wygląda życie przeciętnej rodziny. Przestańcie zakładać, iż każde dziecko ma babcię 'na etacie' albo iż rodzic może rzucić wszystko i w środku dnia pędzić do przedszkola.
Z szacunku dla nas, pracujących rodziców – nie udawajcie, iż 16:00 to wystarczająca godzina. Tak nie jest i nigdy nie będzie".