– Całe dzieciństwo żyła bez matki. Nic dziwnego, iż teraz nie chce z tobą rozmawiać – powiedziała mi teściowa

przytulnosc.pl 3 tygodni temu

Z mężem Piotrem bardzo pragnęliśmy dziecka, ale przez długi czas nie mogłam zajść w ciążę. Marzyłam, żeby zostać mamą, ale żadne leczenie ani modlitwy nie pomagały. Jeździliśmy choćby do sanktuariów i błagałam Boga, by podarował nam maleństwo.

Kiedy dowiedziałam się, iż jestem w ciąży, oboje straciliśmy już nadzieję. Dlatego gdy urodziła się Zosia, z Piotrem nie mogliśmy uwierzyć we własne szczęście. Nocami czuwaliśmy przy niej na zmianę, dmuchając na każdy pyłek.

Drugiego dziecka nie planowaliśmy. A jednak, gdy Zosia miała półtora roku, okazało się, iż spodziewam się kolejnego. Bałam się powiedzieć o tym Piotrowi – zastanawiałam się, czy damy radę finansowo i emocjonalnie.

– Dasz radę – uspokoił mnie mąż. – Poradzimy sobie. Mama nam pomoże.
Tak przyszła na świat Karolina. W wielu rodzinach ulubieńcem zostaje najmłodsze dziecko, u nas było odwrotnie. Ja większość uwagi poświęcałam Zosi, a opieka nad Karoliną w dużej mierze spadła na barki teściowej. Często zabierała ją na cały dzień do siebie, odprowadzając dopiero wieczorem.

Po trzech latach urodził się Michał. Chłopiec od początku był chorowity, więc wiele czasu spędzaliśmy w szpitalach. Całe nasze życie zaczęło kręcić się wokół niego.

Teściowa coraz częściej zabierała Karolinę na noc. Wiedziałam, iż to nie do końca w porządku, ale nie mieliśmy innego wyjścia.

Kiedy córka podrosła, usiadłam z nią i wytłumaczyłam, iż wychowanie trójki dzieci to ogromne wyzwanie, a dodatkowo Michał wymaga szczególnej opieki. Prosiłam, żeby nie czuła się odtrącona. Karolina odpowiedziała, iż u babci czuje się dobrze i niczego jej tam nie brakuje.

Mijały lata. Karolina coraz mniej chciała wracać do domu – płakała i odmawiała wyjazdu od babci.

– A czego się spodziewałaś? – powiedziała teściowa. – Całe dzieciństwo żyła bez matki. Nic dziwnego, iż teraz nie chce z tobą być.

Te słowa bolały, ale musiałam przyznać, iż miała rację. Sama zawiniłam.

Nasze relacje z Karoliną stawały się coraz trudniejsze. Starsza Zosia wyjechała na studia do Krakowa i oznajmiła, iż tam zostanie. Michał wciąż chorował. A Karolina dystansowała się coraz bardziej. O jej pierwszej miłości i nastoletnich przeżyciach dowiadywałam się od teściowej, a nie od własnej córki. To z babcią dzieliła się sekretami, nie ze mną.

Potem teściowa poważnie zachorowała. Karolina praktycznie zamieszkała u niej, a ja córkę widywałam coraz rzadziej.

Kiedy babcia zmarła, świat Karoliny runął. Dziecko nieustannie płakało. Próbowałam ją pocieszyć, ale usłyszałam:

– Jak możesz tego nie rozumieć?! – krzyczała. – To ona mnie wychowała, to jej wszystko zawdzięczam. Nikt nie był mi bliższy.

Objęłam córkę i razem płakałyśmy. Odbyła się wtedy najcięższa rozmowa w moim życiu. Płacząc, prosiłam ją o wybaczenie – za to, iż nie byłam przy niej, kiedy najbardziej mnie potrzebowała. Za to, iż całe dzieciństwo spędziła bardziej z babcią niż z własną matką. Powiedziałam, iż ją kocham i iż jest dla mnie najważniejsza.

Tym razem mnie nie odepchnęła. Oczywiście nie wybaczyła od razu – to nie film. Ale zaczęła częściej przychodzić do domu, częściej dzwonić. przez cały czas mieszka w mieszkaniu po babci, ale przynajmniej nasze drogi znowu zaczęły się spotykać.

Cieszę się i z tego. To pierwszy krok do pojednania. Wiem, iż zrobiłam mnóstwo błędów, iż w pewnym sensie odebrałam jej rodzinę. Ale wierzę, iż nigdy nie jest za późno. Będę walczyć o to, żeby naprawić, co się da. Wiem, iż moja córka ma dobre, kochające serce. I wierzę, iż kiedyś naprawdę mi wybaczy.

Idź do oryginalnego materiału