«Chcieliśmy tylko pomóc, a w zamian otrzymaliśmy donos. Czy to jest wdzięczność?!»

newskey24.com 1 dzień temu

— Chcieliśmy tylko pomóc sąsiadce, a w zamian otrzymaliśmy donos. Taka wdzięczność?! — mówi z goryczą 35-letnia Alicja.

Ostatnio do naszego domu przyszedł pracownik socjalny. Powiedział, iż wpłynęła anonimowa skarga — jakoby nasze dzieci są zaniedbane, a my nie zapewniamy im odpowiednich warunków. Obejrzał mieszkanie, zajrzał do lodówki, porozmawiał z dziećmi… Wszystko było w porządku. Wypełnił dokumenty, poprosił o podpis i wyszedł. Ale do dziś nie wiem — kto i po co to zrobił?

Alicja i Marek są małżeństwem od ponad dziesięciu lat. Wychowują dwoje dzieci: ośmioletniego syna i pięcioletnią córkę. W rodzinie panuje porządek, dzieci są zadbane, grzeczne, dobrze się uczą. Ani w szkole, ani w przedszkolu nikt na nie nie narzeka. choćby same dzieci, gdy pytane, zapewniały, iż wszystko jest w porządku. Więc skarga musiała przyjść z zewnątrz. Ale od kogo?

Odpowiedź przyszła niespodziewanie. Tydzień później Alicja zobaczyła na podwórku Ewę — wnuczkę starszej sąsiadki, pani Haliny. Przypomniała sobie, jak kilka lat temu pokłóciły się przy pierwszym spotkaniu. Od tamtej pory w ogóle ze sobą nie rozmawiały. Teraz wszystko stało się jasne.

Z panią Haliną Alicja i jej mąż mieli bardzo serdeczne relacje. Starsza pani cieszyła się, gdy w sąsiedztwie zamieszkali młodzi ludzie. Często wpadała na herbatę, przynosiła ciasta, czasem zajmowała się małym Wojtkiem, gdy Alicja musiała wyjść. Oni z kolei pomagali jej w zakupach, przynosili leki, latem zabierali na działkę.

Gdy pani Halina zachorowała, Alicja niemal codziennie do niej zaglądała — sprzątała, gotowała, dbała o jej samopoczucie. Owszem, pracownik socjalny też ją odwiedzał, ale kilka z tego wyniknęło. Krewnych starszej pani jakby nie było — nikt nie dzwonił, nie przyjeżdżał, nie interesował się jej losem.

— Przez osiem lat nigdy nie słyszałam o jej córce ani wnuczce — wspomina Alicja. — Robiliśmy, co mogliśmy, ale mieliśmy własną rodzinę. W pewnym momencie poczułam, iż to ponad nasze siły. Wtedy sama zaproponowałam pani Halinie, żeby spróbować odnaleźć krewnych. Może uda się odnowić kontakt?

Halina z westchnieniem podyktowała numery. Alicja odnalazła w sieci jej córkę Jolantę i wnuczkę Ewę. Napisała do nich, prosząc, by przyjechały — matka jest w ciężkim stanie, bardzo potrzebuje wsparcia.

Pani Halina aż się rozpłakała: — Naprawdę przyjadą? Nie widziałam ich piętnaście lat… Ostatni raz córka odwiedziła ją, gdy Ewa miała siedem lat. Wtedy pokłóciły się ostro — Jolanta chciała sprzedać mieszkanie matki, ale ta się nie zgodziła. Od tamtej pory kontakt się urwał.

Ku zaskoczeniu Alicji, już następnego dnia Jolanta pojawiła się z Ewą. I zaczęło się piekło.

Jolanta od progu krzyczała, iż Alicja i Marek opiekują się Haliną tylko po to, by przejąć jej mieszkanie. Oskarżyła ich, iż rzekomo trują staruszkę, by szybciej się jej pozbyć i zagarnąć nieruchomość. Alicja stała w osłupieniu, nie wiedząc, jak zareagować. Marek nie wytrzymał — stanął w obronie żony i kazał „gościom” wynosić się z domu. Ale ci nie odeszli w milczeniu.

— Zrobimy wszystko, żebyście trafili za kratki! — wrzeszczała Ewa. — Na razie macie jeszcze szczęście! Złożymy skargi wszędzie, gdzie się da! Jeszcze nam za to odpowiecie, oszuści!

Wtedy Alicja zrozumiała, skąd wziął się donos do opieki społecznej. Teraz wiedziała, kto postanowił się w ten sposób „zemścić”.

— Chciałam tylko dobrze… — mówi cicho Alicja. — Nigdy bym nie pomyślała, iż za pomoc starszej osobie można oberwać w ten sposób. My z mężem nie mieliśmy żadnych roszczeń do mieszkania. Po prostu nie mogliśmy zostawić pani Haliny samej — zasługiwała na ludzkie traktowanie. Gdybym wiedziała, jacy są jej krewni… nigdy bym ich nie szukała.

Teraz Alicja unika rozmów o tamtej rodzinie. Żyje swoim życiem, dba o dzieci i stara się zapomnieć o tamtym skandalu. Ale smutek został.

— Więcej nie wtrącę się w cudze sprawy. Do nikogo nie zapukam, nikomu nie zaoferuję pomocy. Nie dlatego, iż się boję — po prostu boli. Gdy robisz coś dobrego, a w zamian dostajesz tylko brud. Boli i jest po prostu… źle.

Idź do oryginalnego materiału