Po ciężkim dniu pracy Alicja marzyła tylko o tym, by poczekać na powrót Ugnia z pracy, zjeść kolację, wziąć kąpiel i położyć się spać. Zatrzymawszy samochód na podwórku swojego domu, ruszyła w stronę drzwi wejściowych.
Nagle podeszła do niej młoda dziewczyna, na oko osiemnastoletnia, nie więcej. Wyglądała na bardzo zmęczoną i wyczerpaną. W drobnych rękach trzymała dziecko.
– Przepraszam, czy pani Alicja? Żona Ugnia? – zapytała dziewczyna.
– Tak, w czym mogę pomóc? – odpowiedziała Alicja.
– Jestem Żaneta. Chodzi o to, iż to syn Ugnia. Przepraszam, tak wyszło… Niechcący… Pracowałam jako kurierka i tamtego dnia dostarczyłam pani mężowi list. Zostawił mnie chłopak, byłam bardzo załamana, cały czas płakałam… Pani mąż próbował mnie pocieszyć…
– Widzę, iż pocieszył cię nieźle! A czego teraz ode mnie oczekujesz? – zapytała ostro Alicja.
– Rozumie pani, nie mam swojego mieszkania, więc ja i Majuś nie mamy się gdzie podziać. Proszę, zajmijcie się nim. To przecież syn Ugnia – błagała dziewczyna.
– Wiesz co, kochana, skoro urodziłaś dziecko, to sama się nim zajmij! Mnie kompletnie nie obchodzi, jak sobie poradzisz!
Alicja obdarzyła Żanetę obojętnym spojrzeniem i odeszła. W domu nie mogła znaleźć sobie miejsca. Gdy Ugniu wrócił z pracy, od razu zapytała go, czy to prawda, iż miał romans z Żanetą.
Ugniu nie zaprzeczył, powiedział, iż to było przypadkowe, iż sto razy tego żałował i prosił o wybaczenie.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Ugniu poszedł otworzyć i wrócił z małym dzieckiem na rękach.
W zawiniątku był liścik: „Ma na imię Majuś. Proszę, zajmijcie się nim.”
Mężczyzna nie wiedział, co robić, ale Alicja po chwili wzięła się w garść, wzięła dziecko od Ugnia, a męża wysłała do apteki po butelki, pieluchy i wszystko, co potrzebne dla dziecka.
Tak Majuś został w rodzinie Alicji i Ugnia. Jednak rodzice męża kategorycznie odmówili przyjęcia wnuka „od jakiejś ladacznicy”, która miała romans z ich synem. Potem namówili Ugnia na zrobienie testu na ojcostwo.
Kiedy okazało się, iż Majuś nie jest jego synem, Ugniu zaczął namawiać Alicję, by oddać dziecko do domu dziecka. Jednak żona powiedziała, iż będzie wychowywać Majusia z mężem lub bez niego. Para nie miała własnych dzieci, z jakiegoś powodu Bóg im nie dał. Alicja zdecydowała, iż Majuś został im zesłany przez niebiosa.
Ugniu nie zgadzał się z żoną, więc opuścił rodzinę i złożył pozew o rozwód. Alicja radziła sobie z dzieckiem sama, w ciągu dnia pomagała jej niania, kiedy Alicja była w pracy. Pewnego razu Majuś dostał wysokiej gorączki i trafili do szpitala. Lekarze zdiagnozowali zapalenie płuc. Na szczęście gwałtownie stan się poprawił.
Alicja i Majuś wciąż byli w szpitalu, gdy pewnego dnia doktor Nagliusz, który okazywał młodej kobiecie zainteresowanie, powiedział, iż interesowała się nią jakaś Żaneta. Alicja poprosiła Nagliusza, by następnym razem, gdy dziewczyna się pojawi, przyprowadził ją do ich sali.
Gdy Żaneta przyszła, długo rozmawiały z Alicją. Żaneta opowiedziała, iż dopiero niedawno zrozumiała, iż urodziła syna z innym chłopakiem, który ją zostawił.
Po tym trafiła do Ugnia, któremu opowiedziała o swojej tragedii, a on próbował ją pocieszyć. Ku jej zdziwieniu Alicja ze zrozumieniem przyjęła historię dziewczyny, bo sama w młodości przeżyła coś podobnego.
Tyle iż w przeciwieństwie do Żanety, Alicja usunęła ciążę. Może dlatego nie udało się jej i Ugniowi mieć dzieci.
Alicja zaproponowała Żanecie, by przeprowadziła się do nich. Dziewczyna była niesamowicie szczęśliwa.
Żaneta dostała się na studia, niedługo poznała dobrego chłopaka, pobrali się i przeprowadzili razem z Majusiem do niego. Alicja z doktorem Nagliuszem żyją szczęśliwie i niedługo spodziewają się dziecka.
Ugniu ożenił się po raz drugi, ale małżeństwo się nie udało. Chciał wrócić do Alicji, ale, jak to mówią, „dobre miejsca długo nie pozostają puste”.
Szczęścia wszystkim.