Co dalej z pracami domowymi?

dzieckoifigura.pl 1 tydzień temu

​Wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer przyznała, iż wprowadzenie nowych zasad dotyczących prac domowych w szkołach podstawowych zostało źle zakomunikowane, co doprowadziło do nieporozumień. Podkreśliła, iż nie istnieje zakaz zadawania prac domowych, jednak najważniejsze jest, aby uczniowie otrzymywali informację zwrotną zamiast ocen. W klasach I–III prace domowe są ograniczone do ćwiczeń usprawniających motorykę małą, natomiast w klasach IV–VIII nie są obowiązkowe.

Prace domowe w dobie sztucznej inteligencji są bez sensu?

Lubnauer zaznaczyła również, iż w dobie technologii i sztucznej inteligencji ocenianie prac domowych mija się z celem, ponieważ trudno jest stwierdzić, czy wykonane zadanie jest efektem pracy własnej ucznia. Resort edukacji planuje przeprowadzić ewaluację wprowadzonych zmian na początku przyszłego roku szkolnego, a Instytut Badań Edukacyjnych już rozpoczął działania w tym zakresie. ​

Błędy komunikacyjne ministerstwa

Wiceministra przyznała, iż resort edukacji mógł nieprecyzyjnie przekazać wytyczne dotyczące prac domowych, co doprowadziło do nieporozumień. Podkreśliła, iż nauczyciele mogą zadawać prace domowe, jednak nie powinny one być oceniane. ​

Czy szkoła może uczyć bez zadań domowych?

Może. I robi to coraz częściej.

Od kwietnia 2024 r. w klasach 1–3 szkoły podstawowej obowiązuje zakaz zadawania obowiązkowych prac domowych. Dla klas 4–8 – zadania są dozwolone, ale tylko fakultatywne i nie mogą wpływać na ocenę z przedmiotu.

Czy to oznacza koniec nauki w domu? Niekoniecznie. To raczej zmiana podejścia – od „musisz” do „możesz, jeżeli chcesz”. Nauczyciele mogą proponować dodatkowe aktywności, ale nie mogą za ich brak stawiać jedynek. To uwalnia zarówno dzieci, jak i rodziców od presji, nie odbierając przy tym chęci do rozwoju.

Co to oznacza dla ciebie jako rodzica?

Na początku może pojawić się niepokój: „Czy moje dziecko będzie umiało uczyć się samodzielnie?”, „Czy bez zadań nie straci dyscypliny?”. Ale spójrz na to inaczej: masz więcej przestrzeni, by wspierać dziecko w sposób, który naprawdę ma sens.

Zamiast odrabiać „suchą” matmę – możecie razem policzyć koszty zakupów.

Zamiast przepisywać definicje z podręcznika – przeczytać wspólnie książkę, która naprawdę was zainteresuje.

Zamiast konfliktów przy biurku – rozmowy przy kolacji o tym, czego dziś się nauczyło.

Jedna z mam, z którą rozmawiałam, powiedziała: „Moja córka nie płacze już po szkole. Zaczęłyśmy po prostu żyć”. I chyba właśnie o to chodzi.

Edukacja to nie wyścig, tylko relacja

Szkoła nie musi być instytucją karania i sprawdzania. Może być miejscem odkrywania, prób i błędów, nauki przez doświadczenie. Prace domowe, jeżeli mają sens, powinny być jak zaproszenie do dialogu – nie jak wyrok do odsiadki.

źródło zdjęcia: https://x.com/oko_press/status/1353977305744474113/photo/1

Anna Miller

Idź do oryginalnego materiału