"Co to za głupi komunijny trend? Rodzicu, nie chcę oglądać twojego dziecka na lodówce"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Rodzice dzieci komunijnych coraz częściej decydują się wręczać gościom drobne upominki. Fot. Karolina Adamska/East News


"Wkurza mnie w tym głupim trendzie, iż to takie marnotrawstwo. Po pierwsze – pieniędzy. Serio, rodzice, nie macie na co wydawać kasy? Po drugie, co ja mam zrobić z takimi pierdołami?", oburza się Klaudia. O co chodzi? O wręczanie gościom komunijnym prezentów.


Już od lat mówi się o tym, iż komunie święte przypominają "małe wesela". Widać to nie tylko w coraz bardziej okazałych prezentach, jakie otrzymują dzieci z okazji przystąpienia do sakramentu. Innym trendem przejętym z przyjęć weselnych jest wręczanie gościom podziękowań na komunię z okazji towarzyszenia dziecku w tej ważnej uroczystości.

Napisała do nas Klaudia, mama 7-latka, która już zaczyna myśleć o komunii swojego syna. Nie rozumie, dlaczego rodzice decydują się na przygotowywanie pamiątek dla rodziny i przyjaciół. "Pamiątki na komunię to Biblia dla dziecka albo medalik z grawerem, nie jakieś bzdety dla gości, które – gwarantuję – wylądują w koszu. Strata pieniędzy i zwykłe ośmieszanie się" – twierdzi. Jej list przeczytacie poniżej.

Podziękowania dla gości zyskują na popularności


"Mój syn jest w pierwszej klasie i temat Pierwszej Komunii Świętej już zaczął wybrzmiewać. Nie tylko na lekcjach religii, ale też między rodzicami. Ostatnio kilka mam zastanawiało się, jakie prezenty powinny przygotować dla gości. Może miniaturowe roślinki z liścikiem z podziękowaniem? Może drobne słodycze? A może – to jest mój ulubieniec, zaraz opowiem dlaczego – magnesy albo kubki ze zdjęciem dziecka? Aż się zaśmiałam, kiedy to usłyszałam.

W ciągu ostatnich lat byłam na takich 'imprezach' dwa razy. Jeszcze przed pandemią, u chrześnicy, i w zeszłym roku – u syna kuzynki. Kuzynka to może i nie jest najbliższa rodzina, ale traktujemy się bardziej jak przyjaciółki, więc nie zdziwiło mnie zaproszenie, ja zresztą też planuję ją zaprosić na komunię mojego Maksa.

Do brzegu: na obu tych komuniach, organizowanych w restauracjach (aż dziwne, iż nie było parkietu i DJ-a!), obok winietki z moim imieniem i nazwiskiem (serio?) czekały na mnie upominki. U chrześnicy był to właśnie ten cholerny magnes z jej zdjęciem i datą komunii. U syna kuzynki każdy z gości dostał małe papierowe pudełeczko. Liczyłam, iż w środku znajdę jakąś krówkę albo czekoladkę, ale nie... W środku czekało na mnie drewniane serduszko z wyrytymi podziękowaniami. Drewniane. Serduszko. I co ja niby miałam z tym zrobić?!

Uwielbiam moją chrześnicę, jest świetną dziewczyną, teraz już nastolatką, ale nie wyobrażam sobie oglądać jej twarzy za każdym razem, kiedy otwieram lodówkę. A jestem jej chrzestną! To co mają powiedzieć ludzie, dla których to tak naprawdę obce dziecko? Bo nie oszukujmy się, często na komunię idziemy z sympatii do rodziców dziecka... To drewniane serduszko to już w ogóle porażka. Za małe to to, żeby wykorzystać jako podstawkę pod kubek, nie ma żadnej zawieszki, no bzdet totalny.

Strata pieniędzy i wywoływanie wyrzutów sumienia


Wkurza mnie w tym głupim trendzie, iż to takie marnotrawstwo. Po pierwsze – pieniędzy. Serio, rodzice, nie macie na co wydawać kasy? Po drugie, co ja mam zrobić z takimi pierdołami? Włożyć do pudełka, schować pod łóżkiem i traktować jak największy skarb? Upchnąć w szufladzie i wyjmować z niej przed każdą waszą wizytą w moim domu? A może naprawdę myślicie, iż taka dekoracja to świetny sposób na ożywienie wnętrza mieszkania? Przypominam, mówimy o magnesie i DREWNIANYM SERDUSZKU.

Jeśli już chcecie coś wręczyć gościom w ramach podziękowania, niech to będzie coś, co mogą wykorzystać. Co nie wprawi ich w zakłopotanie, nie wywołała wyrzutów sumienia, gdy będą chcieli pozbyć się tej 'ekstrapamiątki'. Ja jeszcze nie zdecydowałam, czy zamierzam się w to bawić. Ale choćby jeśli, moi goście mogą być spokojni. Nie zamierzam zaśmiecać im życia".

Idź do oryginalnego materiału