Córka wyrzekła się nas, udając sierotę przed narzeczonym.

twojacena.pl 1 dzień temu

Dzisiaj w moim pamiętniku zapisuję ból, który wydaje się nie do zniesienia. Nasza jedyna córka, Jagoda, wyrzekła się nas, nazywając się sierotą przed swoim narzeczonym. Żyjemy, oddychamy, kochaliśmy ją całym sercem, a ona splamiła naszą miłość kłamstwem.

Ja, Zofia, wraz z mężem, Stanisławem, pochodzimy z małej wsi pod Opolem. Pracuję jako pielęgniarka w przychodni, on jest mechanikiem w gospodarstwie rolnym. Nie jesteśmy bogaczami, ale dla Jagody byliśmy gotowi przenosić góry. To nasze jedyne dziecko, nasza duma. Wychowaliśmy ją w miłości, dzieląc się każdym groszem, jaki mieliśmy.

Jagoda od dzieciństwa marzyła o wielkim mieście. Gdy jeździliśmy do rodziny w Krakowie, błagała, by tam zostać. Wierzyła, iż tylko tam znajdzie szczęście. Nie sprzeciwialiśmy się, chcieliśmy dla niej lepszego życia. Gdy przyszła pora na studia, wybrała Kraków. Jej wyniki nie wystarczyły na miejsce na państwowej uczelni, więc sprzedaliśmy działkę po moich rodzicach, by opłacić jej naukę i wynajem. Dla jej marzeń poświęciliśmy wszystko, choć sami zostaliśmy w naszej wsi, żyjąc skromnie.

Jagoda wyjechała podbijać świat, a my zostaliśmy w domu. Przez pięć lat studiów odwiedziła nas tylko dwa razy. To my jeździliśmy do niej, wożąc domowe przetwory i oszczędności, ale za każdym razem witała nas chłodem. Jakby wstydziła się naszych ubrań, naszej wiejskiej gwary. Mieszkała z koleżankami z grupy, które okazywały nam więcej serca niż własna córka. Telefony od Jagody stawały się rzadsze, więc postanowiliśmy dać jej przestrzeń. Wierzyliśmy, iż gdy będzie ważna sprawa, sama się odezwie.

O jej ślubie dowiedzieliśmy się od obcych. Sąsiadka, której syn studiuje w Krakowie, zadzwoniła, mówiąc, iż widziała Jagodę w białej sukni. Nie chcieliśmy wierzyć. Może pomyłka? Żart? ale prawda okazała się gorsza. Jak mogła nas tak zdradzić? Zadzwoniłam, tłumiąc łzy, żądając wyjaśnień. Jagoda choćby nie zaprzeczała. Lodowatym głosem opowiedziała o mężu i dodała: „Nie przedstawię was jego rodzicom.”

Zatrzeszczało mi w uszach. „Dlaczego?” – wyszeptałam. Jej odpowiedź przecięła mi serce: „Oni są bogaci, wykształceni, a wy… nie pasujecie. Powiedziałam, iż jestem sierotą. I nie ważcie się mnie obwiniać! Nie mogłam przyznać, iż mój ojciec naprawia ciągniki, a matka biega ze strzykawkami do świń. I tak już zawstydzaliście mnie, gdy przyjeżdżaliście do akademika z słoikami ogórków. Dość!”

Stanisław, słysząc to, wyciągnął z kieszeni stare zdjęcie Jagody, zmiął je w dłoni i wyszedł na ganek. Widziałam, jak drżą mu ramiona, jak sięga po papierosa, choć rzucił palenie dawno temu. A ja… Wciąż nie potrafię zebrać myśli. Każdego dnia łykam tabletki, ale ból nie mija. Za co? Czym zasłużyliśmy sobie na taki los?

Oddaliśmy jej wszystko: miłość, pieniądze, marzenia. A ona odcięła się od nas, jakbyśmy byli plamą na jej nowym, „eleganckim” życiu. Jak żyć dalej, wiedząc, iż własne dziecko się ciebie wstydzi? Co byście zrobili na naszym miejscu? Jak przeżyć taką zdradę?

Idź do oryginalnego materiału