"Cyrk na zakończeniu roku tylko w przedszkolu syna. Czapeczki absolwentów"

mamadu.pl 1 dzień temu
Czy przedszkolne zakończenie roku musi przypominać studniówkę? Nasza czytelniczka, mama sześciolatka, opisała z zażenowaniem, co dzieje się na grupowym czacie rodziców jej syna. W mailu do redakcji pyta wprost: komu tak naprawdę potrzebne są czapeczki absolwentów i czerwone dywany – dzieciom czy rodzicom?


Pożegnanie przedszkolaków z pompą


Jest początek czerwca, a ja właśnie siedzę na grupowym czacie rodziców z przedszkola i przecieram oczy ze zdumienia. Temat? Zakończenie roku. W teorii – pożegnanie dzieci z przedszkolem. W praktyce? Organizacja imprezy, jakby to była studniówka pomnożona przez wesele.

Czapeczki absolwentów, dyplomy w tekturowych tubach, czerwony dywan, fotograf, prezenty dla dzieci, podziękowania dla pań drukowane na płótnie... Brzmi kuriozalnie jak dla mnie. Siedzę, czytam te wiadomości i serio, nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

Czy naprawdę kilkulatki potrzebują tej całej otoczki? Czy zakończenie przedszkola to moment, w którym trzeba robić aż takie show? One choćby nie do końca wiedzą, co to znaczy "absolwent". Dla nich to po prostu kolejny dzień, może trochę bardziej wyjątkowy, bo będzie występ i po wszystkim rodzice zabiorą je na lody.

Rodzice chcą imprezy dla siebie


Zamiast cieszyć się chwilą, siedzę zestresowana, bo jedna mama chce, żeby wszystkie dziewczynki miały białe sukienki, druga – iż chłopcy mają być w muszkach, a trzecia – iż trzeba wynająć profesjonalnego fotografa i z wyprzedzeniem kupić nauczycielom drogie prezenty.

A ja patrzę na mojego syna, który gania się po podwórku z młodszym bratem i myślę sobie: po co mu czapeczka jak z uczelni? Jedyne, co powinien "zakończyć", to etap, w którym nie zakłada butów na adekwatne nogi. Nie mam nic przeciwko świętowaniu. To był istotny czas – dla dzieci i dla nas, rodziców. Ale mam wrażenie, iż trochę się w tym wszystkim pogubiliśmy.

Chcemy pokazać, jak bardzo kochamy nasze dzieci, jak bardzo jesteśmy z nich dumni, ale zamiast prostego gestu, robimy z tego spektakl. Czy nie lepiej byłoby po prostu usiąść razem w sali, obejrzeć występ, zjeść wspólnie ciasto, dać dzieciom przytulasy i powiedzieć: "Super, iż jesteś już taki duży"? Czy wszystko musi wyglądać jak na Instagramie?

To dzieciństwo – nie gala rozdania Oscarów. Może, zamiast wciskać im czapeczki absolwentów, dajmy im po prostu dzieciństwo w wersji nieprzefiltrowanej. Nie wiem tylko, czy na taki pomysł przystaną matki przedszkolaków z grupy syna, dla których liczy się najbardziej ładne zdjęcie na instagramowym profilu...

Idź do oryginalnego materiału