Cyrk w szkołach już rozpoczęty! Terminarze świecą na czerwono

mamadu.pl 1 tydzień temu
Ledwie rozpoczął się rok szkolny, a uczniowie już wzdychają z przemęczenia. W najgorszej sytuacji są, jak co roku, uczniowie ósmych klas: ich terminarze wypełnione są szczelnie terminami sprawdzianów, kartkówek i próbnych egzaminów ósmoklasisty. Czy naprawdę trzeba to robić już we wrześniu?


Ósmoklasiści nie mają łatwego życia. Ten rok szkolny upłynie im na zakuwaniu do egzaminów, korepetycjach, presji ze strony nauczycieli i rodziców. Na tym jednak nie koniec, bo chociaż na egzaminie przyjdzie im zdawać język polski oraz obcy i matematykę, pozostałych przedmiotów szkolnych nie mogą zaniedbać.

W rekrutacji do szkół średnich liczą się też świadectwa, są przedmioty punktowane, dodatkowe fory otrzymuje się za świadectwo z paskiem. W tym rozdaniu choćby pół punktu może zaważyć o dostaniu się do wymarzonej szkoły.

Nie odpuszczą też nauczyciele. Podstawę programową trzeba przecież zrealizować, a poza tym – wiadomo – dla wielu nauczycieli nauczany przez nich przedmiot wydaje się ważniejszy od innych. Na taryfę ulgową uczniowie ósmych klas nie mają więc co liczyć. I zdali sobie z tego sprawę już w pierwszych dwóch tygodniach tego roku szkolnego.

Bez taryfy ulgowej


– Moja córka już na początku poprzedniego tygodnia miała egzamin próbny z matematyki – opowiada mi mama tegorocznej ósmoklasistki. Jest oburzona, iż tak wcześnie stresują uczniów. – Bez żadnych powtórek, żadnego przygotowania, czy coś by się stało, gdyby dzieciaki okrzepły po wakacjach i zaczęły te próbne egzaminy w październiku czy listopadzie? – pyta.

Może i nic by się nie stało, ale w niektórych przypadkach to sami rodzice naciskają na nauczycieli, żeby ci od razu zaczęli ich dzieciom dokręcać śrubę. W klasie mojego syna, który szkołę podstawową skończył w czerwcu tego roku, rodzice już na pierwszym zebraniu (w pierwszym tygodniu ósmej klasy!) podnieśli temat egzaminów próbnych. A potem pisali do nauczycieli egzaminowanych przedmiotów, żeby robić te próbne już teraz, natychmiast, bez zwłoki.

Sprawdziany na dzień dobry


W sieci rodzice i sami uczniowie skarżą się, iż terminarze w dziennikach elektronicznych już zapełniają się sprawdzianami i kartkówkami. Rekordzistka, uczennica ósmej klasy, w trzecim tygodniu września ma ich aż osiem: siedem kartkówek i jeden sprawdzian.

Na platformie X uczniowie piszą: "Czy wam też nas***i tyle rzeczy w 1 tygodniu szkoły? Mi nas***i dosłownie 2 kartkówki, 2 sprawdziany, lekturę i rozprawkę", "Mam wpisane kartkówki i sprawdziany z chemii do grudnia i za chwilę typ z biologii też to zrobi :)", "Po co te sprawdziany? 3 dni po rozpoczęciu roku szkolnego?". Plus lekcje na 7.30 i na dzień dobry kartkówka z geografii.



"Nie dam rady"


Nie trzeba wydawać wielkich pieniędzy na badania, żeby widzieć, iż dzieci i młodzież nie potrafią udźwignąć takiej presji. Wystarczy poczytać wpisy na X: "Ja nie chcę już normalnej szkoły. Nie jestem gotowa na kartkówki i sprawdziany", "Jak tak patrzę, jak ludzie wracają do szkoły, to mega się cieszę, iż to wszystko już za mną, dosłownie to było tak przes***e, jakieś milion przedmiotów, wstawanie o świcie, kartkówki, sprawdziany, rozprawki, no tragedia!!!!!". I wołanie o pomoc:

"Był jeden dzień w szkole, już mam zapowiedziane 2 sprawdziany i 2 kartkówki. Czy ja mam umrzeć?". Pod jej postem komentarze: u mnie to samo.

Wiele miało się w szkołach zmienić pod nowym kierownictwem MEN, zmiany te jednak są tylko kosmetyczne. Ocenoza ma się świetnie (po 16 ocen z jednego przedmiotu? Tak bywa!), cyrk ze sprawdzianami i kartkówkami startuje 1 września. I tylko uczniów żal. ALe zawsze można publicznie pobiadolić nad tym, iż dzieci i młodzież są w kryzysie psychicznym, jakiego jeszcze świat nie widział, prawda?

Idź do oryginalnego materiału