Życie w stanie pełnego
luzu było zawsze wyklinane przez twoje pracoholiczne społeczeństwo i
traktowane jak lenistwo. Poczucie rozluźnienia oznacza jednak, iż masz do
wszystkiego zdrowe podejście. Nie gonisz jak wściekły za pieniędzmi, nie
przepracowujesz się, a jedynie zaspokajasz swoje potrzeby materialne. Praca
jest właśnie po to. Są jednak także potrzeby duchowe. Te zaspokajasz, jeśli
umiesz „odpuścić". Niestety większa część ludzkości całkowicie bojkotuje
jakikolwiek rozwój duchowy.
Stan rozluźnienia to
wspaniałe odczucie samej egzystencji, „nicnierobienia", siedzenia w ciszy;
przecież trawa i tak rośnie sama z siebie. Ciesz się, iż słyszysz ptaki, że
drzewa są zielone, iż wszystko ma wiele wymiarów i feerię barw. Poczucie, iż żyjesz,
nie wymaga od ciebie żadnego wysiłku; odwrotnie - musisz zaprzestać wysiłków.
Zatęsknij za stanem braku jakiegokolwiek zajęcia, bez napięć, bez trosk.
Takie wyciszenie
pozwoli ci zestroić się z muzyką, która ciebie otacza, ale ty jej nie słyszysz.
Nagle dotrze do ciebie, jak cudowne są wschody słońca. Miliony ludzi nie
zwracają uwagi na piękno wschodów i zachodów słońca. Nie mogą sobie na to
pozwolić. Są zajęci ciągłą pracą i wytwarzaniem; nie dla siebie, ale dla
sprytnie narzuconych cudzych interesów, dla tych, którzy mają władzę, którzy
umieją manipulować jednostkami ludzkimi.
Rządzący w swoim
własnym interesie przekonują wszystkich, iż praca jest czymś wspaniałym. A
większość ludzi wierzy w to tak mocno, iż nie jest już choćby w stanie się
zrelaksować. choćby w dni wolne od pracy chcieliby coś robić. Nie umieją usiąść
na brzegu morza i rozkoszować się świeżym powietrzem, przesyconym jodem. Z
braku lepszych zajęć są w stanie rozłożyć na części lodówkę, chociaż działała
bez zarzutu, albo rozebrać zegar pradziadka, który chodził od stuleci. Chcą
coś poprawić, polepszyć. Muszą coś robić, dokądś pójść, coś zorganizować. Nie
usiedzą spokojnie w milczeniu - oto cały problem.
W święta ludzie
wyjeżdżają do kurortów, na plaże. Nie po to jednak, by się zrelaksować - nie
będzie na to czasu ze względu na tłok panujący tam w tym okresie. A święta to
najlepsze dni na pozostanie w domu, bo całe miasto wyjeżdża nad morze. Zderzak
przy zderzaku, jadą wszyscy... a kiedy dojadą, jest tam tak ciasno, iż trudno
znaleźć miejsce na plaży. Widziałem to na zdjęciach……
Nawet morze śmieje się z ich głupoty. Poleżą
tak sobie chwilkę i zaraz muszą kupić lody i coca-colę. Włączają przenośny
telewizor albo radio tranzystorowe, tak żeby wszyscy na plaży mogli słyszeć.
Wreszcie czas mija, pakują się i biorą udział w powolnym maratonie do domu.
W dni świąteczne zdarza
się najwięcej wypadków; więcej ludzi zabitych, więcej rozbitych aut. To
dziwne. Przez pięć dni w tygodniu wszyscy marząo weekendzie, mają plany, nadzieje. A przez te dwa
wolne od pracy dni - nie mogą się doczekać, kiedy znów otworzą się ich biura,
fabryki.
Ludzie zostali zmuszeni
do tego, by zapomnieć, na czym polega relaks. Każde dziecko rodzi się z tą
zdolnością, nie musisz uczyć go jak odpoczywać. Po prostu patrz: jest ono w
stanie całkowitego rozluźnienia, jest wypoczęte. Ale oczywiście nie możesz mu
na ten stan zadowolenia pozwolić - zaraz zaczniesz je cywilizować.
Dziecko rodzi się
prymitywne, nieucywilizowane. Rodzice, nauczyciele i wszyscy inni otaczający je
dorośli dokładają wszelkich starań, aby je przystosować do społeczeństwa.
Nieważne, iż społeczeństwo jest chore. A byłoby lepiej nie wciskać dzieci w
sztywne ramy społeczne, nie narzucać cywilizacji na siłę.
Ponieważ rodzice mają
jak najlepsze intencje, nie zostawią dziecka w spokoju. Wpajają mu zasady
pracy, produktywności, konkurencyjności. Tłumaczą mu, iż jeżeli nie jest jednym
z najlepszych, to sprawia im zawód. Każdy więc chce być najlepszy.
Jak się rozluźnić? Jak
można sobie odpuścić?
Słyszałem piękną
historyjkę, która rozgrywa się w czasach, kiedy w Indiach kładziono pierwsze
tory kolejowe. Brytyjski inżynier, który nadzorował prace, nie mógł się
nadziwić, iż pewien młody wieśniak przychodził codziennie, kładł się w cieniu
drzewa i przyglądał, jak robotnicy pracują, a inżynierowie pokazują im, co i
jak robić. Przynosił kanapki, po południu ucinał sobie drzemkę. Inżynier nie
wytrzymał w końcu i zagadnął wieśniaka:
- Dlaczego sam nie zaczniesz pracować? Przychodzisz tu codziennie i
marnujesz czas na gapienie się.
Wieśniak zapytał:
- Ale po co miałbym pracować?
- Po to, żeby zarobić pieniądze! - odparł inżynier.
- A co miałbym zrobić z tymi pieniędzmi?
- Nie wiesz, głupcze, co można zrobić z pieniędzmi? o ile masz
pieniądze, możesz wypoczywać i cieszyć się!
- Ależ ja właśnie to robię - odpowiedział
wieśniak. - Po co mam sobie utrudniać
życie: ciężko pracować, zarabiać pieniądze, a potem cieszyć się i wypoczywać? Stać
mnie na kanapki i to mi wystarcza. Moja droga jest prostsza.
Dzieci przychodzą na
świat z wrodzoną, instynktowną umiejętnością odpoczywania. Dlatego są piękne,
są swobodne. Czy kiedyś to zauważyliście? Wszystkie dzieci, bez wyjątku, są żywotne,
piękne i pełne wdzięku. Ale gdy dorosną; piękno i wdzięk znikną. Bardzo trudno
jest znaleźć dorosłego, który miałby taką żywotność, wdzięk. jeżeli znasz kogoś
o dziecięcej niewinności i niefrasobliwości - jest on mędrcem. Po wszystkich
życiowych wzlotach i upadkach zdecydował na podstawie swojego doświadczenia (a
właściwie decyzja zrodziła się sama), iż zanim przyjdzie pora umierać, chce być
taki, jak był w dzieciństwie.
Uczę was, jak się
rozluźnić, bo jest to jedyny stan, który uczyni z was mędrców. Nie pomoże wam
w tym kościół, teologia, religia - one nie uczą, jak się odprężyć. One usilnie
namawiają do pracy, mówią, iż dodaje wam ona godności. Używają pięknych słówek,
aby was zniewolić, wykorzystać. Są w zmowie z innymi pasożytami, żyjącymi
dzięki społeczeństwu.
Nie jestem
przeciwnikiem pracy. Ma ona do spełnienia swoją pożyteczną rolę. Ale nie może
zastąpić twojego życia! Jest oczywiste, iż potrzebujesz pożywienia, ubrania,
schronienia. Pracuj, aby to mieć, ale nie daj się uzależnić. Po zakończeniu
pracy powinien nastąpić czas wypoczynku.
Nie musisz zdobywać wiedzy
na ten temat, jest to sztuka, którą posiadałeś już w dzieciństwie. Umiesz to
robić, masz to przez cały czas w sobie, ale uśpione.
OSHO
P.S. W moim przypadku musiało
minąć kilkadziesiąt lat, zanim zamieszczone powyżej słowa Osho mogły zakiełkować. Po drodze przydarzyły się dwa długoletnie małżeństwa,
trzykrotne znalazienie się na skraju bankructwa w biznesie, kilka innych zdarzeń
życiowych dużego kalibru, aż w końcu osiągnąłem niezależność finansową. I dopiero wtedy pozwoliłem sobie na kontemplowanie
wypoczynku.
Nie doceni bowiem sytości ten, kto nie był nigdy głodny.
Żeby docenić ciepło, trzeba choć raz porządnie przemarznąć.