Zygmunt Kęstowicz i Pankracy opowieść, której nie zetrze czas
Na zdjęciu: Zygmunt Kęstowicz trzymający pluszowego Pankracego. Dla pokolenia dorastającego w latach osiemdziesiątych nie był jedynie aktorem stał się przyjacielem, który co piątek witał dzieci przed telewizorami. Piątek z Pankracym zamienił się w kultowy program, a sam piesek w jedną z najbardziej rozpoznawalnych lalek polskiej telewizji.
A tak naprawdę wszystko mogło potoczyć się inaczej. Przed wybuchem wojny młody Zygmunt marzył o karierze prawnika, wybierając ten kierunek pod wpływem ojca. Wrzesień 1939 brutalnie przerwał te plany. Trafił do Bydgoszczy, gdzie z kolegami z Junackich Hufców Pracy wznosił umocnienia mostowe, a później, wraz z wycofującymi się oddziałami, dotarł do Warszawy.
Po usłyszeniu o aresztowaniu ojca doradzono mu ucieczkę. Znalazł się w Wilnie, już pod okupacją sowiecką. Tam podejmował się różnorodnych prac kopał torf, szukał sposobu na utrzymanie. Los postawił przed nim nieoczekiwaną szansę: został statystą w teatrze.
Jak pisał w Przy wileńskim stole (1992):
Porzuciliśmy ten cholerny torf i poszliśmy po lekki chleb do teatru. Chleb był lekki, bo go mało, ale jako artysta uniknąłem poboru do WojskowoMorskiego. I wtedy pojąłem, iż to jest mój zawód.
Tak rozpoczęła się jego przygoda z aktorstwem. Po wojnie trafił do radia, a potem na telewizję. Największą popularność przyniósł mu program Piątek z Pankracym (19781990), w którym razem z animowaną przez Huberta Antoszewskiego lalkąpsem rozmawiał z dziećmi, opowiadał bajki i uczył wrażliwości.
Dla wielu małych widzów Pankracy był pierwszym telewizyjnym przyjacielem, a Kęstowicz ucieleśnieniem spokoju, ciepła i prawdziwej serdeczności.
Los bywał kapryśny w teatrze i filmie Kęstowicz wcielał się także w czarne role, choćby jako esesman (Ohlers w serialu Wilki), co wywoływało szok u dzieci znających go z Pankracego, a jednocześnie podkreślało jego wszechstronność.
Na zawsze jednak zapamiętamy go przede wszystkim jako tego, który co tydzień mówił:
Witajcie, dzieci! To ja, Pankracy!
I wywoływał uśmiechy w domach na całej Polsce.










