Dajcie spokój nastolatkom. Ta historia z wycieczki to dowód, iż poradzą sobie w życiu

mamadu.pl 1 dzień temu
Aż się uśmiechnęłam, czytając dzisiaj maila od Ewy. To krótka opowieść o tym, jak często nie doceniamy młodzieży i nie pozwalamy jej na samodzielność. Nasza czytelniczka przyznała, iż nie spodziewała się, jak bardzo zaradna może być jej córka. Ta historia pokazuje, jak ważne jest dawanie dzieciom przestrzeni do samodzielnego działania.


Współczesna młodzież potrafi więcej, niż myślimy


Często słyszę, iż dzisiejsze nastolatki są leniwe, rozpieszczone i nie radzą sobie z prostymi obowiązkami. Ale historie takie jak ta od naszej czytelniczki, Ewy przypominają, iż młodzi ludzie potrafią zaskoczyć swoją dojrzałością i zaradnością.

Jej córka, która w domu wydawała się trochę "zagubiona" i niechętna do pomocy, na wycieczce szkolnej sama gotowała, robiła zakupy i dbała o budżet. To pokazuje, iż nie zawsze to, co widzimy na co dzień, jest pełnym obrazem. Ale od początku.

Oto treść maila, który przyszedł na naszą redakcyjną skrzynkę:


"Moja córka pojechała ostatnio na wycieczkę szkolną. Wyjazd nad morze, gdzie dzieci miały wybór między stołówką a samodzielnym gotowaniem, okazał się świetnym testem. Większość klasy postawiła na samodzielność – gotowali razem, dzielili się zadaniami i zarządzali pieniędzmi. To nie były skomplikowane potrawy, ale odpowiedzialność, którą musieli wziąć na siebie, była ogromna. Dla wielu dzieci była to pierwsza okazja, by spróbować czegoś nowego i poczuć smak dorosłości.

Za bardzo chronimy, za mało ufamy...

Jako rodzice często popełniamy błąd wyręczając dzieci w każdej sprawie, chcąc im ułatwić życie. Tymczasem to właśnie z takich małych wyzwań rodzi się ich samodzielność i pewność siebie.

Warto pozwolić nastolatkom na więcej, zaufać im i dać przestrzeń do nauki na własnych błędach. Bo choć to jeszcze dzieci, to już niedługo staną na własnych nogach – i wtedy każdy taki krok w dorosłość ma ogromne znaczenie.

Szczerze? Nie spodziewałam się, iż moja córka tak świetnie poradzi sobie z gotowaniem i organizacją na wycieczce. W domu często słyszę od niej 'ale ja nie mam czasu', 'nie umiem', 'mamo, pomóż' – więc zakładałam, iż i tym razem też będzie potrzebowała wsparcia. Tymczasem Hania zaskoczyła mnie na całej linii.

Już pierwszego dnia sama zaplanowała z koleżankami, co ugotują na obiad. Poszły razem do sklepu, zrobiły listę zakupów, podzieliły się wydatkami, a potem wróciły i przygotowały prosty, ale smaczny makaron z sosem i sałatką.

Podobno choćby pokłóciły się o to, kto będzie kroił warzywa – bo każda chciała coś robić. Następnego dnia zrobiły naleśniki z serem i owocami, a trzeciego – jajecznicę na śniadanie dla całej czwórki.

Moja córka nie tylko gotowała, ale też pilnowała, żeby nic się nie zmarnowało, sprawdzała paragony i liczyła, ile jeszcze zostało im z budżetu. Sama zasugerowała, iż mogą kupować większe opakowania i dzielić się jedzeniem, żeby było taniej.

Wieczorami opowiadała mi przez telefon, jak wszystko im wychodzi, i po raz pierwszy od dawna słyszałam w jej głosie taką pewność siebie. Ta zmiana wzbudziła w niej nie tylko dumę, ale też refleksję – iż może jednak potrafi więcej, niż myślała.

I iż my, rodzice, często zbyt pochopnie zakładamy, iż dzieci 'nie dadzą rady'. A przecież one tylko czekają, aż ktoś im wreszcie pozwoli spróbować. Czas zacząć im ufać i przestać ich wyręczać".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału