Dlaczego twoja mama z nami mieszka, a moja nie może?!

newsempire24.com 1 dzień temu

Wróciłam do domu po ciężkim dniu, a w salonie – teściowa, Janina Nowak, rozpakowuje swoje rzeczy z walizki. Zamarłam, nie wierząc własnym oczom. Gdyby to była komedia, pewnie bym się uśmiała, ale to moje życie i nie było mi do śmiechu. Okazało się, iż postanowiła „przenocować u nas z tydzień”, żeby „pomóc” z dzieckiem i domem. Bo według niej, jak widać, nie daję sobie rady.

Teściowa to kobieta z charakterem, ale nauczyłam się przymykać oko na jej dziwactwa. Jednak mój mąż, Krzysztof, dokończył mnie. Podszedł z poważną miną i oznajmił: „Dlaczego twoja matka może u nas mieszkać tygodniami, a moja nie?”. O mało nie udusiłam się z oburzenia. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów od Warszawy, i odwiedza nas raz na pół roku. A jego matka? W sąsiedniej dzielnicy, dziesięć minut spacerem, i wpada, kiedy tylko przyjdzie jej ochota!

Janina nigdy nie pracowała. Ma dyplom, ale jej mąż, teść, wierzył mocno, iż miejsce kobiety jest w domu – przy garach i z dziećmi. Nie protestowała. Jej życie kręciło się wokół rodziny, a adekwatnie – wokół Krzysztofa, ich jedynego syna. Marzyła o dużej rodzinie, ale po trudnym porodzie nie mogła już mieć dzieci. Całą swoją miłość, do ostatniej kropli, wylała na syna. Jak on się w tym nie utopił w tej nadopiekuńczości – to zagadka. Ale choćby teraz, gdy ma własne siwe włosy, przez cały czas traktuje go jak niemowlę.

Z powodu jej natręctwa kłócimy się z Krzysztofem bez końca. Uważa, iż prowadzę dom „nie tak”, iż moja praca szkodzi rodzinie, iż za mało uwagi poświęcam synowi i mężowi. Ja zaś nie mam zamiaru znosić jej wiecznych rad i prób przerabiania wszystkiego po swojemu. Dobrze, iż mamy własne mieszkanie – dzięki moim rodzicom, którzy pomogli z finansami. Urządziliśmy je po swojemu, zrobiliśmy remont, obyło się bez kredytu. Ale, jak na złość, dom okazał się dwa kroki od teściowej. Zbieg okoliczności? Raczej przekleństwo.

Na początku przychodziła codziennie. Krzysztof męczył się tym nie mniej ode mnie, a teść narzekał, iż nikt go nie wita obiadem. Wtedy ograniczyła się do weekendów. Ale po narodzinach naszego syna, Kacpra, zaczęło się od nowa. Od rana do wieczora była u nas: to pieluchy prała, to zupę gotowała, to uczyła mnie, jak „dobrze” przewijać. Byłam na krawędzi. Pewnego dnia nie otworzyłam jej drzwi – a ona urządziła awanturę i groziła wezwaniem policji! Krzysztof próbował z nią rozmawiać, ale wystarczało jej na tydzień, po czym znów wtrącała swoje „eksperckie” opinie.

Moja mama, Zofia Kowalska, mieszka daleko, w Poznaniu, i jeszcze pracuje. Przyjeżdza raz na pół roku i oczywiście zostaje u nas – nie po to, żeby płacić za hotel! Wtedy teściowa wariuje z zazdrości. „Ty ze swoją matką jesteś jak z przyjaciółką, a z moją – na siłę!” – wyrzucał mi Krzysztof, ulegając narzekaniom swojej mamy. Próbowałam tłumaczyć: „Moja mama jest tu dwa razy w roku, a twoja – w sumie cały czas! I moja nie wtrąca się w nasze życie, w przeciwieństwie do twojej!”. Ale on tylko się obrażał.

Ostatni wybryk teściowej był dla mnie szokiem. Wróciłam do domu, a ona, jak gdyby nigdy nic, układa swoje sukienki w szafie. Okazało się, iż teść wyjechał na ryby, a ona postanowiła „skorzystać z okazji”, żeby „uratować” naszą rodzinę przed moim „bałaganem”. Mało nie eksplodowałam. W kuchni, ledwo powstrzymując wściekłość, rzuciłam się na męża: „Ty się w ogóle zastanawiasz, co robisz? Co to za samowolka?”.

Wzruszył ramionami: „Mama chce pomóc. Co w tym złego?”.

„Ja nie chcę jej pomocy! Wszędzie się wtrąca, przekłada rzeczy, mówi mi, jak mam żyć!” – syczałam, zaciskając pięści.

„A twoja matka u nas mieszka i nic nie mówię! Czemu moja nie może?” – odciął się.

Nie wytrzymałam: „Jeśli jutro rano twoja mama będzie tu dalej, zabieram Kacpra i jadę do mojej matki. A potem biorę rozwód. Mam dość tego cyrku. Wybieraj: ja czy ona!”.

Krzysztof patrzył na mnie jak na wroga. Ale nie żartowałam. Nie dam rady dłużej żyć pod butem jego matki, która dusi naszą rodzinę swoją „troską”. jeżeli on jej nie postawi granic – odejdę. To nie groźba – to wołanie o pomoc.

Idź do oryginalnego materiału