Do naszego ślubu został miesiąc. Suknia już była kupiona, sala zarezerwowana, goście zaproszeni. I wtedy, jak grom z jasnego nieba, przyszła do mnie sąsiadka i powiedziała, iż ślubu nie będzie, bo wie na pewno, iż inna dziewczyna spodziewa się dziecka od mojego narzeczonego. Nie musiałam długo myśleć, bo zaraz przyjechał Andrzej i wszystko wyjaśnił. Potwierdził to, co powiedziała mi sąsiadka

przytulnosc.pl 5 dni temu

– Przepraszam, tak się stało, ślubu nie będzie. Dziecko musi mieć ojca – to wszystko, co powiedział mi na pożegnanie.

Wtedy do gry wkroczył Michał. Uznał, iż to najlepszy moment, by działać i pokazać się z jak najlepszej strony.

– Anno, nie zastanawiaj się. Michał to dobry człowiek, wyjdź za niego za mąż, choćby nie myśl – powiedziała mi mama.

Michał po prostu nie dawał mi spokoju, szczególnie po tym, jak dowiedział się, w jakiej nieprzyjemnej sytuacji się znalazłam.

Był synem przyjaciół moich rodziców, więc znaliśmy się od dzieciństwa. Ale nigdy nie zwracałam na niego uwagi.

W wieku 22 lat zakochałam się w Andrzeju, który był starszy ode mnie o 5 lat, miał już swoje mieszkanie i samochód.

Ja byłam młodą dziewczyną, która właśnie skończyła studia i szukała pracy. Andrzeja pokochałam nie za pieniądze, choć miło mi było, iż okazywał mi tyle uwagi.

Skończyłam studia i zaczęłam pracę w szkole. Moja pensja na początku była niewielka, więc drogie kolacje w restauracjach, które organizował Andrzej, były dla mnie czymś niezwykłym, on w jedną noc mógł wydać jedną trzecią mojej miesięcznej pensji.

Kiedy Andrzej mi się oświadczył, byłam w siódmym niebie. Kochałam go, więc się zgodziłam. Zaczęliśmy planować ślub. Andrzej powiedział mi, żebym się o nic nie martwiła.

Do naszego ślubu został miesiąc. Suknia już była kupiona, sala zarezerwowana, goście zaproszeni. I wtedy, jak grom z jasnego nieba, przyszła do mnie sąsiadka i powiedziała, iż ślubu nie będzie, bo wie na pewno, iż inna dziewczyna spodziewa się dziecka od mojego narzeczonego.

Nie musiałam długo myśleć, bo zaraz przyjechał Andrzej i wszystko wyjaśnił. Potwierdził to, co powiedziała mi sąsiadka.

– Przepraszam, tak się stało, ślubu nie będzie. Dziecko musi mieć ojca – to wszystko, co powiedział mi na pożegnanie.

W ciągu trzech tygodni schudłam prawie 8 kilogramów, po prostu nie miałam twarzy. Mama z tatą nie wiedzieli, jak mi pomóc, bo cały czas płakałam.

Wtedy do gry wkroczył Michał. Uznał, iż to najlepszy moment, by działać i pokazać się z jak najlepszej strony.

Dawał mi piękne bukiety, mówił miłe słowa, zabierał mnie do kawiarni na moje ulubione ciastka.

Nasi rodzice wpadli na pomysł – żeby sala nie zmarnowała się, powinnam wyjść za Michała.

Sam Michał z euforią poparł ten pomysł, ponieważ od dawna był we mnie zakochany.

Dla mnie było to trudniejsze, ponieważ musiałam przestawić się z jednego narzeczonego na drugiego. Różnica była tylko taka, iż Andrzeja bardzo kochałam, a Michała – nie.

Ale nikt oprócz mnie nie uważał tego za problem. Mama zawsze mi mówiła, iż najważniejsze, żeby obok była zaufana osoba, a miłość z czasem przyjdzie.

Wszyscy wspólnie przekonali mnie, żebym wyszła za Michała. Zgodziłam się z rozpaczy, bo Andrzej wziął ślub z tamtą dziewczyną, i wiedziałam, iż nie ma powrotu.

Po ślubie przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania, które Michał dostał od rodziców. Z każdej strony, zarówno mąż, jak i jego krewni, otoczyli mnie miłością i troską. Ale nie czułam się szczęśliwa.

Z Michałem urodził nam się syn. Mąż był przeszczęśliwy, naprawdę starał się być idealnym ojcem i mężem. A ja przez cały czas pozostawałam zimna.

Prawie pogodziłam się ze swoim życiem i zaczęłam do wszystkiego przyzwyczajać, ale wtedy w moim życiu znów pojawił się Andrzej.

Nasze dzieci chodziły do tego samego przedszkola, tam się spotkaliśmy.

Andrzej powiedział mi, iż jego życie osobiste się nie ułożyło i iż mieszka z żoną tylko dla dobra dzieci.

Zapytał mnie, czy jestem szczęśliwa? Ale postanowiłam mu nie odpowiadać na to pytanie, a on sam wszystko zrozumiał.

Od tego czasu moje życie znów przewróciło się do góry nogami. Andrzej proponuje, żebyśmy spotykali się potajemnie, a w rodzinach zostali tylko dla dobra dzieci.

Dla mnie to nie do przyjęcia. To kłamstwo, zdrada, nazywajcie to, jak chcecie, ale to nie jest w porządku. jeżeli Andrzej chce być ze mną, to oboje musimy się rozwieść i zacząć od nowa.

Może czegoś nie rozumiem w tym życiu, ale osądźcie sami – kto z nas ma rację? I czy powinnam przez cały czas żyć z dobrym, ale niekochanym mężem?

Idź do oryginalnego materiału