
Niestety rodzice bardzo często wpatrują się w swoje pociechy, jak we wzory doskonałości. Patrzą na nie bezkrytycznie. Chronią je przed światem, trzymają "w bańce", "pod kloszem" lub rozpościerają nad nim wielki "parasol ochronny" wierząc, iż "bezstresowe wychowanie" jest tym czego ich dziecko potrzebuje najbardziej. Wiedzeni dobrymi intencjami rodzice często nie są świadomi tego, iż takie wychowanie ma zgubny wpływ na dziecięcą psychikę, iż skazują tym swoje "maleństwa" (nawet nastoletnie) na pewną formę niepełnosprawności. Przegięcia nigdy nie są dobre...fajnie byłoby o tym pamiętać. I tak, nadmiar wygody może deformować charakter młodego człowieka, prowadząc do osłabienia odporności, braku zaradności, lenistwa i roszczeniowości, a także utrudniając rozwój empatii i umiejętności społecznych. Młody człowiek, który nie doświadcza trudności, może mieć problem z docenianiem tego, co ma, i z radzeniem sobie w sytuacjach kryzysowych, co skutkuje mniejszą odpornością psychiczną. Jak nadmiar wygody wpływa na charakter młodego człowieka? To proste, brak konieczności zmagania się z trudnościami sprawia, iż młody człowiek nie uczy się pokonywać przeszkód, co prowadzi do słabszej odporności psychicznej i trudności z samodzielnym rozwiązywaniem problemów. Wygoda może sprzyjać bierności i przekonaniu, iż wszystko się należy, zamiast zachęcać do wysiłku i dążenia do celu. Kiedy młody człowiek nie doświadcza braków ani konieczności dzielenia się, może mieć trudności z rozumieniem potrzeb innych i okazywaniem empatii. Osoby przyzwyczajone do nadmiaru wygody często mają trudności z docenianiem tego, co posiadają, i traktują to jako coś oczywistego. Mało tego stają się roszczeniowi i żądają więcej. Brak konieczności współpracy i rozwiązywania konfliktów ogranicza rozwój umiejętności społecznych, takich jak negocjacje czy kompromis czy w ogóle umiejętności nawiązywania poprawnych relacji rówieśniczych. Dzieciak, który nie musi odkładać pieniędzy na wymarzoną zabawkę, nie uczy się cierpliwości, wytrwałości i poświęcenia. Młody człowiek, któremu wszystko jest podane na tacy, może mieć problemy z samodzielnym zaplanowaniem i wykonaniem zadania. Osoba, która zawsze otrzymuje to, czego chce, może mieć trudności z zaakceptowaniem odmowy lub porażki w przyszłości. Podsumowując: Wygoda, choć dla wielu brzmi kusząco, w nadmiarze może być szkodliwa dla rozwoju młodego człowieka, odbierając mu szansę na naukę i wzrost poprzez doświadczanie wyzwań. Kiedyś panował kult twardego wychowania oczywiście nie chodzi mi o to, by np. przywracać wzorzec spartański. Chcę tylko powiedzieć, iż dawniej rodzice nie usuwali tak pilnie każdej przeszkody sprzed nóg swoich latorośli za to teraz niestety zbyt mocno przeginają w drugą stronę. Co widać w szkołach, na ulicach, w miejscach pracy w zasadzie wszędzie. Bo przecież pokolenie zakloszowanych weszło już, bądź wchodzi w dorosłe życie. Niestety te już dorosłe "dzieci spod klosza", mają trudności z samodzielnością, budowaniem własnej tożsamości i relacjami społecznymi, często często charakteryzując się niskim poczuciem własnej wartości, stresem i lękiem. Ten styl wychowania sprawił, iż ciągle są uzależnieni od rodziców i niezdolni do przejęcia kontroli nad własnym życiem. Powiedziałabym, iż "bawią się w dorosłość", ale dojrzali nie są... a to, jest psychiczną konsekwencją wychowania pod "wielkim parasolem ochronnym", w wygodnym puchu. Zderzenie z prawdziwym życiem dla takich osób jest bardzo bolesne..nie są na to przygotowane. Bo przecież do niedawna jeszcze tatuś z mamusią z wielkim zaangażowaniem prześcigali się w usuwaniu wszelkich paproszków z drogi swojego dziecka. Bo o ile ktoś przez 20 lat swojego życia miał podawany pod nosek chlebek z szyneczką krojony w kwadraciki, żeby skórki nie trzeba było gryźć, to potem gdy sam otwiera lodówkę dostaje zapalenia płuc. A co dopiero kiedy dołoży się do tego świadomość, iż świat, łącznie z rodzicami, oczekuje od od niego sukcesów, wspaniałych osiągnięć, to wpada w impas, z którego strasznie ciężko jest mu wyjść samodzielnie...