**Dziennik osobisty**
„— Doktorze, niech mi pan powie wprost! — głos Katarzyny drżał, a palce wpiły się w krawędź stołu tak mocno, iż kostki zbielały. — Nie mogę już dłużej czekać!
Mężczyzna za biurkiem powoli podniósł głowę. Światło lampy odbiło się w jego okularach, ukrywając wyraz oczu. Odłożył długopis i głęboko westchnął.
— Czternaście tygodni ciąży — powiedział spokojnie, jakby mówił o pogodzie.
Katarzyna zastygła. Powietrze zdawało się uciekać z jej płuc. Usta poruszyły się, ale nie wydobył się z nich dźwięk.
— Jak… — w końcu szepnęła, czując, jak ściska ją w gardle. — To niemożliwe…
— Możliwe — doktor przycisnął kartę dłonią, wpatrując się w nią uważnie. — Naprawdę się pani nie domyśla?
Katarzyna Nowak, smukła czterdziestopięciolatka z krótką kasztanową fryzurą i zmęczonymi, ale wciąż żywymi zielonymi oczami, nigdy nie sądziła, iż trafi do gabinetu ginekologa w klinice „Zdrowie+” w Łodzi.
Zawsze czuła głęboki wstręt do szpitali. Ostry zapach środków dezynfekujących, zimny metal stetoskopów, oślepiająco białe kitle lekarzy — wszystko to przywoływało wspomnienia macierzyństwa, które, jak sądziła, nigdy nie było jej pisane. Jednak lekarz rodzinny z przychodni na ulicy Lipowej był nieugięty:
— Badania są konieczne, Katarzyno. W pani wieku nie można lekceważyć zdrowia.
I oto była tutaj. W dusznym gabinecie z plakatami o zdrowiu kobiet, gdzie każdy szelest papieru brzmiał jak wyrok.
— Ale… jak? — Katarzyna ścisnęła skrzOtworzyła oczy, patrząc na śpiące dzieci, i zrozumiała, iż prawdziwa miłość nie zna ani wieku, ani granic.