Dopóki nie opuści swojego lenia, nie dostanie od nas ani grosza: Powiedziałam córce, iż nie będę jej więcej wspierać

twojacena.pl 1 tydzień temu

„Nie pomogę, dopóki się nie rozwiedzie” – powiedziałem córce, iż przestaję ją wspierać, jeżeli nie odejdzie od tego darmozjada.

Nasz dom coraz częściej wstrząsany jest kłótniami – nie między mną a żoną, ale przez zięcia. Ten człowiek, którego moja córka wybrała na męża, okazał się skrajnie leniwy i nieodpowiedzialny. Od ponad roku nie ma stałej pracy – tylko tu i ówdzie dorabia, a resztę czasu spędza w domu. Córka sama ciągnie cały dom, wychowując dwójkę maluchów, będąc na urlopie macierzyńskim. A on? Po prostu istnieje.

Oczywiście, Kasia nie może wrócić do pracy – bliźnięta wymagają ciągłej opieki. Zaoferowałem pomoc, ale pod warunkiem. Twardym i konkretnym: nie dam ani złotówki, dopóki nie rozwiedzie się z tym pasożytem. Bo pomagając jej, w pewnym sensie utrzymuję też jego. A nie mam zamiaru finansować czyjegoś lenistwa.

Od początku nie podobał mi się Damian. Miałem nadzieję, iż to przeminie, iż się opamięta. Niestety – wzięli ślub. Młodość, miłość, złudzenia – zasłoniły jej rozsądek. A teraz my sprzątamy po tym bałaganie.

Oddaliśmy im mieszkanie po babci. Wcześniej wynajmowaliśmy je lokatorom, co było naszym dodatkowym źródłem dochodu na emeryturze. Ale młodzi nie mieli za co wynająć, więc poszliśmy im na rękę. Prosiłem tylko – zróbcie mały remont, odświeżcie, żeby dzieciom było przytulnie.

Damian od razu pokazał, kim jest:
– Ja się tym nie zajmę. Nie jestem fachowcem, jestem humanistą. Niech robią ci, co za to biorą pieniądze. Trzeba zatrudnić specjalistów.

Za jakie pieniądze, u licha? Nie zarobił choćby na młotek. Umie tylko filozofować i narzekać, iż mu się nie wiedzie. Pracować wieczorami nie może, w weekendy musi „odpoczywać”. Przyzwyczaił się, iż wszystko mu się należy.

Gdy otwarcie nazwałem go darmozjadem, obraził się. „Pan jest wobec mnie niesprawiedliwy.” A Kasia? Zamiast go choć trochę wesprzeć, zaczęła mnie oskarżać:
– Przez pana znowu się pokłóciliśmy! Po co pan się wtrąca?

Postanowiłem się odciąć. Ale dałem jasny sygnał: jeżeli wlazłaś w to bagno – radź sobie sama. Nie przychodź potem z wyciągniętą ręką. Gdy jednak dowiedziałem się, iż spodziewa się drugiego dziecka, a adekwatnie bliźniąt – serce mi się ścisnęło. Myślałem, iż Damian weźmie się w garść, ale gdzie tam – zero reakcji. Wszystko spadło na nas. My kończyliśmy remont, szukaliśmy łóżeczek, choćby na wizyty do lekarza jeździliśmy. A on? Wciąż na kanapie, z laptopem.

Kasia choć się starała, było widać, iż sama zaczyna rozumieć, kogo wybrała. Razem, z wysiłkiem, ale przygotowaliśmy mieszkanie. Wszystko własnymi rękami. On oczywiście kupił później coś na wyprzedaży, ale to żadne usprawiedliwienie. Gdy masz rodzinę, musisz być mężczyzną. A on jest tylko lokatorem w domu, gdzie wszystko robią inni.

Później odkryliśmy, jak w ogóle wiążą koniec z końcem – wzięli kartę kredytową. Nic nie powiedzieli. Ukrywali to. A potem – telefon:
– Tato, nie dajemy rady. Pomóż…

Wściekłem się.
– Kasia! Urodziłaś dzieci facetowi, który choćby żarówki nie potrafi wymienić! Jak chciałaś to wszystko udźwignąć sama?
– To tylko przejściowe trudności…
– Jakie trudności?! Masz dach nad głową, rodziców, którzy ciągną wszystko za was. A on choćby pracy nie może znaleźć – raz pensja za mała, raz za daleko, raz grafiku nie lubi!
– Tato, ty nie rozumiesz… On szuka! Po prostu nie chce pracować za grosze!
– A my żyjemy właśnie za te grosze! Ty, twoje dzieci, on – kosztem nas wszystkich!

Mam dość. Nie będę dłużej ich utrzymywać. Powiedziałem:
– Dopóki się nie rozwiedziesz – zapomnij o naszej pomocy. Ani grosza więcej. Chcesz z nim żyć – proszę bardzo. Ale sama.

Rozpłakała się.
– Chcecie, żeby moje dzieci wychowały się bez ojca?

Wtedy powiedziałem to, co nosiłem w sobie od dawna:
– Lepiej bez ojca, niż z takim. Bez wzoru mężczyzny, który żyje na cudzy koszt.

Jestem ojcem. Ale nie chcę być ofiarą. Chcę widzieć, jak moja córka wychowuje dzieci z prawdziwym mężczyzną, a nie z ciężarem. Chcę, żeby szanowała siebie. A nie prosiła o pomoc, gdy on pije herbatę z ciastkami. Dałem wszystko, co mogłem. Teraz – koniec.

Idź do oryginalnego materiału