O makdonaldyzacji pierwszy raz pisał w "Makdonaldyzacji społeczeństwa" (wyd. Muza, 2005) George Ritzer. Profesor socjologii zauważył, iż zasady działania restauracji typu fast food przechodzą na inne dziedziny życia: "sferę edukacji, pracy, opieki zdrowotnej, podróży, wypoczynku, żywienia dietetycznego, na rodzinę i adekwatnie na wszystkie aspekty życia społeczeństwa". Współczesny człowiek, stawiając na sukces i skuteczność, żyje jak robot, powtarza każdego dnia te same czynności.
Zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego makdonaldyzacja to "zjawisko polegające na uniformizacji życia społecznego, schematyzacji wszelkich zachowań ludzi oraz standaryzacji oferowanych im produktów i usług". Marta Szymczyk, znana w sieci jako "Nieszablonowa pedagożka", mówiła o makdonaldyzacji życia współczesnych dzieci w rozmowie z Agnieszką Urazińską na łamach "Wysokich Obcasów".
Makdonaldyzacja życia dzieci
Bo właśnie schematyczne i identyczne jest zdaniem Szymczyk życie uczniów szkół podstawowych. – jeżeli w poniedziałek dziecko po zajęciach jedzie na konie, we wtorek ma taniec, w środę korepetycje, w czwartek akrobatykę, a w piątek znów korepetycje – z kolei weekend także nie jest czasem wolnym i obfituje w dodatkowe zajęcia – to jest to niepokojące. Niestety, tak wyglądają grafiki wielu dzieci. Mamy do czynienia z mcdonaldyzacją życia – mówiła Marta Szymczyk.
A na dodatkowe lekcje i zajęcia chodzi wielu uczniów. Już od pierwszych lat nauki, zarówno według rodziców, jak i samych uczniów, korepetycje są niezbędne, żeby dziecko zdało egzamin ósmoklasisty, a później maturę. Rynek korepetycji w Polsce ma się świetnie. Pomogła pandemia i nauka online, inflacja pozwoliła podnieść ceny.
Wszyscy na korki!
Z "Raportu z cen korepetycji 2023" bazy ogłoszeń e-korepetycje.net, wynika, iż najwięcej trzeba zapłacić za "korki" z matmy, fizyki, informatyki i muzyki, najmniej za historię, nauczanie początkowe i rosyjski. Średnia cena godziny indywidualnego spotkania z korepetytorem wzrosła o 10-25 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
Chętnych jednak nie brakuje. – Materiału jest bardzo dużo, przez co system staje się niewydolny, co z kolei prowadzi do sytuacji, iż edukacja jest realizowana także poza szkołą. (...) Pytam zatem, jaki jest sens chodzenia na siedem czy osiem godzin do szkoły, żeby później jeszcze kilka razy w tygodniu spotykać się z korepetytorem – zastanawia się Szymczyk w "Wysokich Obcasach".
Zanim jednak rzucimy się obwiniać za to szkołę czy rodziców, pochylmy się nad tymi słowami pedagożki: – To (...) "dobrodziejstwo" naszych czasów – postępu cywilizacyjnego, rozwoju. Możemy coraz więcej, a w związku z tym zwiększają się także potrzeby. Świat pędzi szybciej niż kiedykolwiek. Żyjemy intensywniej. To dotyczy zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Ma być sprawnie, ma być wynik
I tu wracamy do makdonaldyzacji. Jej głównymi aspektami wg Ritzera są m.in. potrzeba jak najszybszego zaspakajania potrzeb (sprawność) oraz manipulacja (sterowanie) ludzkim zachowaniem. jeżeli dodamy do tego przewidywalność, czyli otrzymamy identyczne produkty wszędzie i zawsze, dostaniemy przeciążonych nauką i zajęciami dodatkowymi uczniów, niekwestionujących choćby sensu takiego życia.
To na nas, dorosłych, spoczywa obowiązek dostrzeżenia tego. Odchudźmy podstawę programową, zmieńmy formułę rekrutacji do szkół średnich i na studia, odejdźmy od "testomanii i egzaminozy". Nie zapisujmy dzieci na kolejne zajęcia dodatkowe i korki, choćby jeżeli same o to poproszą. Wybierajmy mądrze, wypiszmy się z tego wyścigu, a przede wszystkim: oddajmy dzieciom czas wolny i dzieciństwo. Nie muszą mieć zapchanych grafików, tylko dlatego, iż ich koledzy takie mają.
Niektórzy nazywają makdonaldyzację niewolnictwem XXI wieku. Mówi się, iż odczłowiecza pracowników. "Pracownicy pracują jak roboty, przestrzegając ścisłym zasadom, uśmiechając się do klientów i powtarzając te same zdania, mechanicznie wykonując codziennie te same czynności", czytamy w "Encyklopedii Zarządzania". Brzmi znajomo? Wystarczy zamienić pracowników na uczniów, klientów na nauczycieli i rodziców. Dramat.