Dziecko zadzwoniło z kolonii tylko raz. Matka dopiero wtedy zrozumiała rodzicielską prawdę

mamadu.pl 1 dzień temu
Pierwsze kolonie dziecka to ogromne przeżycie – nie tylko dla niego, ale jeszcze większe dla rodzica. Kiedy 11-latek zadzwonił z obozu tylko raz, jego mama zrozumiała, iż cisza to nie problem, tylko dowód na samodzielność jej syna. I iż czasem warto zaufać – dziecku i sobie.


Pierwsze samodzielne wakacje


Podczas niedawnego urlopu spotkałam się na kawie z moją przyjaciółką. Tak po prostu, jak kiedyś, zanim przyszły na świat nasze dzieci, zanim weekendy zaczęły kręcić się wokół placów zabaw, dziecięcych urodzin i wspólnych zakupów w Lidlu.

Usiadłyśmy tylko we dwie w kawiarni, a moja przyjaciółka z tym swoim lekkim, ale zmęczonym uśmiechem, powiedziała: "Wiesz, młody zadzwonił z obozu tylko raz. I wiesz co? To była dla mnie lekcja odpuszczania".

Jej syn ma 11 lat. To trudny wiek, taki na pograniczu – niby jeszcze dziecko, ale już nie ten chłopczyk, który tuli się przy bajce i pyta, czy mama pogłaszcze go po pleckach przed snem. W tym roku po raz pierwszy sam pojechał na obóz piłkarski.

Bez rodziców, bez młodszego brata, tylko z grupą rówieśników, z którymi w ciągu roku szkolnego trenuje na boisku. Spakowany według listy, dostał wytyczne odnośnie zachowania, mycia się itp. A jego mama została w domu: dumna, ale i trzęsąca się ze strachu jak osika.

Bo wiadomo – matki się martwią, szczególnie iż to jego pierwsze samodzielne wakacje. Od kilku dni pisała do mnie na Messengerze o tym, iż myśli, czy zje, czy będzie miał czyste skarpetki, czy nie zapomni o kremie z filtrem. Czy będzie tęsknił. Wiecie, o co chodzi. Każda z nas to zna.

Zadzwonił dopiero trzeciego dnia


"Pierwszego dnia jeszcze czekałam. Wieczorem zerkałam co chwilę na telefon" – opowiadała podczas tej ostatniej wspólnej kawy. "Drugiego dnia uznałam, iż może po prostu dobrze się bawi. Napisałam mu wiadomość na Messengerze i sms-a, ale odpisał tylko, iż zadzwoni później.

Trzeciego dnia już miałam scenariusze katastroficzne. Włączyłam "tryb kontrolny" i zaczęłam pisać do opiekunki i trenerki jego grupy. I wiesz co? Odpisała: 'Proszę się nie martwić. Świetnie się bawi. Nie ma czasu choćby sięgnąć po telefon'. A mnie zamurowało".

Tego dnia wg relacji przyjaciółki, 11-latek wreszcie wieczorem zadzwonił. "Mamo, jest super! Muszę kończyć, bo zaraz mamy mecz!" – rzucił krótko przez telefon. To była cała rozmowa, trwała niecałą minutę.

I choć przyjaciółce zaszkliły się wtedy oczy, a głos gdzieś drżał, sama mi przyznała, iż wie, iż to dobry znak. Bo jej syn nie potrzebował jej co chwilę i poradził sobie. Sam. A ona – choć z trudem – pozwoliła mu na to, co pewnie było dla niej jednym z najtrudniejszych wyzwań macierzyńskich.

Matki muszą nauczyć się odpuszczać


Słuchając jej, pomyślałam o moich dwóch chłopcach. Jeszcze są mali, jeszcze przytulają się bez skrępowania, jeszcze opowiadają mi wszystko, co przytrafiło się w przedszkolu. Ale wiem, iż ten czas, kiedy będą chcieli robić już wszystko sami – przyjdzie szybciej, niż myślę.

I wiem, iż to ja będę musiała się nauczyć wtedy odpuszczać. Że nie zawsze brak wiadomości znaczy coś złego. Czasem to po prostu znak, iż wszystko jest dobrze. Że dziecko jest szczęśliwe tam, gdzie je wysłaliśmy, chłonie czas z rówieśnikami, nowe miejsca i stara się przezywać świetnie wakacje. A rodzice muszą pogodzić się (i być dumni z tego!) ze świadomością, iż daje sobie samo radę i jest samodzielne.

Moja przyjaciółka powiedziała coś, co bardzo we mnie zostało: "Odpuszczanie to nie rezygnacja z bycia mamą. To inwestycja w dorosłość dziecka".

I choć to trudne – pozwalać, puszczać, nie dzwonić co chwilę, nie kontrolować – to wiemy przecież wszyscy, iż właśnie tak powinniśmy ich wychowywać: żeby kiedyś umieli żyć bez nas.

I tak sobie myślę, iż każda z nas będzie miała ten moment. Ten pierwszy obóz, tę pierwszą noc bez "dobranoc, mamo", ten pierwszy telefon, który zadzwoni tylko raz. I w sumie to dobrze. Bo może to będzie właśnie ten moment, kiedy i my – mamy – nauczymy się odpuszczać i pozwalać naszym dzieciom na bycie silnymi i samodzielnymi.

Idź do oryginalnego materiału