Masz trzydzieści siedem powiadomień.
To raczej proces niż punkt – długa podróż, na początku której jest wrażenie, iż świat coś przed nim ukrywa, a na końcu kliknięcie przycisku „dołącz” przy nazwie facebookowej grupy zrzeszającej widzących. Po drodze są bezsensowne kłótnie na takie tematy, jak wpływ szczepień na liczebność plemników albo działania establishmentu dążące do depopulacji Północy, są zarwane noce i powrót do palenia, choć obiecywał sobie, iż rzuca raz na zawsze, są też problemy gastryczne ze stresu i seria suplementów mających im zapobiec, nieskuteczny chłam. Nie jest więc tak, iż w momencie, w którym poznaje Admina, zachodzi w nim wielka przemiana, wręcz przeciwnie – ich spotkanie zdaje mu się naturalną konsekwencją kilku poprzednich miesięcy. Wymieniając pierwsze wiadomości, czują się jak starzy znajomi. „No cześć” – piszą, zupełnie jakby robili to wielokrotnie.

Aktualności „Pisma”
W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.
Z początku podziw, jaki T. dla niego czuje, wydaje się wynikać z niszowej wiedzy, którą tamten posiada. Wie na przykład, iż noworodki mają więcej kości niż dorośli albo iż najwięcej piramid na świecie wcale nie znajduje się w Egipcie, i choć nie jest jasne, czemu służą te informacje, sprawia dzięki nim wrażenie kogoś obeznanego w wielu dziedzinach, eksperta od wszystkiego. To dzięki temu pozostali widzący wyczekują jego udziału w dyskusji, zabrania głosu na forum, bycia moderatorem ich myśli.
Jest na grupie wątek, w którym nowi użytkownicy piszą kilka słów o sobie. To przyjemna odmiana od zalewających tablicę T. statementów celebrytów lub podsuwanych przez algorytm postów mających za zadanie go wkurzyć. Tu wreszcie widzi ludzi – z ich delikatnością i głupimi wpadkami. Te komentarze to prawda. Ktoś na przykład pisze, iż tak długo czytał posty na grupce, iż spalił naleśniki. Ktoś inny idzie na siłownię zrobić rzeźbę na lato. Jakiś gość przyznaje, iż przez chwilę chciał się przedstawić, ale potem przypomniał sobie, iż to przecież internet. Pisze też Zuzanna – architektka wnętrz zabijająca czas w oczekiwaniu na klienta. I Artur wstawiający emotikonę machającej dłoni. Jest też wreszcie T.: długo zastanawia się, co napisać i od czego zacząć, a ostatecznie wystukuje pierwsze, co przychodzi mu na myśl:
Dzięki za dołączenie muszę się ogarnąć przed pracą spałem tylko 3 godz tak mnie wciągnęliście!!!
Po kilku minutach, kiedy myje zęby, słyszy dźwięk powiadomienia. Podnosi telefon lewą ręką i odblokowuje go nieporadnie, pasta kapie i przysłania odpowiedź Admina, ale nie na tyle, by nie mógł jej przeczytać.
Nie, nie spałeś tylko trzech godzin. Spałeś całe życie, a dzisiaj jest dzień przebudzenia.
To człowiek tajemnica. Jego zdjęcie profilowe pochodzi sprzed trzech lat, więc teraz może wyglądać jak zupełnie ktoś inny, jednak Admin z przeszłości nosił sportową bluzę i aparat na zębach, uśmiechał się do obiektywu, mrużąc oczy do dwóch ledwo widocznych szparek, miał aurę pierwszorocznego studenta, choć dobiegał trzydziestki. W jego historii aktywności próżno szukać wskazówek, są tam jedynie udostępnienia teledysków i kilka postów z odpowiedziami na pytanie „w jakim jesteś nastroju?”. Sekcja zainteresowań świeci pustkami, podobnie jak lista ulubionych fanpage’ów i obserwowanych osób. Admin z publicznego profilu i Admin w prywatnej grupie to dwie różne osoby. Ten drugi nie szczędzi komentarzy i długich analiz na temat wydarzeń z oflajnu. Oprócz tego ma plan na przyszłość – to pierwszy wyjazd grupowy. Daje o nim znać T. w prywatnej wiadomości.
Zobaczymy się w sierpniu. Wielki event, Berlin, możesz bukować bilety.
Wiadomość zastaje go w pracy, podczas wyklikiwania formalnych zgód na dostęp pracowników do podstawowych narzędzi – to męcząca czynność, którą powtarza co tydzień i która wyjmuje z jego grafiku ponad trzy godziny. Po każdym odznaczonym okienku zadaje sobie pytanie, po co spędził pięć lat życia na wymagających studiach dziennych. Mógłby robić coś trudniejszego. Mógłby, ale nikt tego nie chce.
No jasne super inicjatywa bd na pewno.
Siedząc z nosem w komórce, ściąga uwagę Oli, sąsiadki z biurka obok, która kręci z dezaprobatą głową. – Przestań oglądać te memy – mówi, nie odrywając dłoni od myszki, ale on ani myśli wrócić do nudnego wyklikiwania dostępów. Kilka razy kasuje to, co napisał, i pisze jeszcze raz. Nie ma niczego konkretnego na myśli, chodzi tylko o podtrzymanie rozmowy, zatrzymanie uwagi człowieka godnego podziwu, zrzeszającego tę wyjątkową społeczność, jaką tworzą widzący.
Symbolem grupy jest oko. To ono widnieje w tle – upiorne, otwarte nienaturalnie szeroko, pełne czerwonych żyłek przecinających białko. Widzieć znaczy wiedzieć. Hasło na powitanie. Później regulamin zabraniający wzajemnego obrażania się i wynoszenia informacji na zewnątrz oraz komunikat Admina, w którym ten wyjaśnia, iż każda społeczność rodzi garstkę nieprzeciętnych jednostek wyróżniających się zdolnością do głębokiej analizy i zapamiętywania faktów, ludzi inteligentnych, rozumiejących więcej i czujących silniej, widzących rzeczy, których nie widzi nikt inny. To wyjątki, ale w skali kraju na tyle liczne, by stworzyć sporą grupę. Taką grupę jak ta, taką grupę jak nasza, nasza grupa to prawda, witajcie, widzący, czujcie się tu jak w domu.
– Ty chodzisz na fajkę co pół godziny, a czepiasz się mnie, iż siedzę w telefonie – odpowiada T. i z przyjemnością patrzy na to, co jego słowa robią z twarzą sąsiadki, jak zdejmują z niej zaciśnięty uśmiech i obniżają brwi, jak jej wyraz przygasa. Reakcje ciała mówią o człowieku tak wiele. Sam się o tym regularnie przekonuje, gdy – dla przykładu – od nadmiernego wysiłku zaczyna boleć go biodro; gdy w stresie czuje potrzebę położenia sobie dłoni na brzuchu albo gdy po zjedzeniu czegoś słodkiego zaczyna mu drżeć powieka.
Jeszcze jedna sprawa jak potrzebujesz podwózki do Berlina to możesz zabrać się ze mną byłoby super poznać się w drodze bliżej.
Dzięki za propozycję. Lecę samolotem. Może zdzwonimy się któregoś dnia?
Szkoda może też zabukuje samolot w takim razie.
Polecam, wyjdzie dużo szybciej. Dostaniesz się na miejsce w niecałe trzy godziny.
Okej a co do rozmowy to może pon 20?
W porządku. Do usłyszenia!
I ostatnia wiadomość, wysłana po chwili przerwy:
Jeszcze jedno. Czytałem twoje wpisy. Kogoś takiego jak ty zdecydowanie było nam trzeba.
Ta zmiana na twarzy T. – wyraz pustki w głowie zastępujący skupienie i to, jak zwyczajowe dla niego opanowanie znika pod wpływem szoku. Jest teraz innym człowiekiem, kimś zredukowanym do …