Gdy Lala miała szesnaście lat, stara cyganka na targu chwyciła ją za rękę, wpatrzyła się w linie losu i powiedziała:

twojacena.pl 2 dni temu

Kiedy Grażynie skończyło szesnaście lat, stara Romanka przy targu wzięła ją za rękę, spojrzała w kręte linie losu i rzekła:
Małżeństwo cię nie spotka.
Grażyna wybuchła śmiechem, a czas po prostu płynął jak mgła.

Lata przeminęły, a gdy Wiktor stanął przed nią z pierścionkiem, przypomniała sobie tamte słowa i odpowiedziała uśmiechem:
No, przynajmniej zostanę twoją narzeczoną zażartowała, zgadzając się.
Wzięli ślub pod szumiącym wiatrem.

Dzieci nie przyszły od razu. Lekarze, w białych fartuchach jak duchy, stwierdzili sterylną niepłodność: brak szans, koniec.
No, choćby jako żona będę wzdychała Grażyna, próbując nie rozlać łez.

Nagle, jakby los nagle rozpostarł swoje skrzydła, zaszła cudowna zmiana zaszła w ciążę.
Lekarze ostrzegli: to niebezpieczne, możesz nie przeżyć.
Grażyna tylko się uśmiechnęła:
No, choćby jako ciężarna pozostanę.

Urodziła zdrowego, silnego chłopca, a lata mijały jak senne obrazy razem z Wiktorem przeżyli radości, straty, śmiech i łzy, wzloty i upadki.

Czterdzieści lat przeszło w jedną przelotną noc. Potem nowa diagnoza:
Zostało wam pół roku życia powiedzieli lekarze.
Grażyna spojrzała im prosto w oczy i odparła:
Wtedy zeskoczę ze spadochronem. Zawsze o tym marzyłam.

I skoczyła. Raz. Drugi raz. Jeszcze raz.

Mijały miesiące, a przy kolejnych badaniach choroba już nie istniała. Bo dopóki człowiek naprawdę żyje, przeznaczenie jedynie marszczy ramiona i pisze nową historię, jakby w mglistym śnie.

Idź do oryginalnego materiału