Gdy Lila miała szesnaście lat, stara cyganka na targu wzięła ją za rękę, wpatrzyła się w linie jej losu i powiedziała:

newskey24.com 2 dni temu

Kiedy Bogna miała szesnaście lat, staruszkacyganeczka na targu w Warszawie chwyciła ją za rękę, spojrzała w linie losu i rzekła:
Nigdy nie wyjdziesz za mąż.
Bogna jedynie się roześmiała. Lata minęły, a gdy Marek stanął przed nią z pierścionkiem, przypomniała sobie te słowa i, z przymrużeniem oka, odpowiedziała:
No dobra, przynajmniej będę panną młodą, zgodziła się.
Wzięli więc ślub.

Dzieci nie przyszły od razu.
Lekarze z powagą stwierdzili: niepłodność. Nieodwracalna. Bez szans.
No niech choć żona zostanę, westchnęła Bogna, starając się nie łkać.

Lecz los się uśmiechnął zaszła w ciążę.
To ryzykowne, możecie nie przeżyć, ostrzegali lekarze.
Bogna tylko się uśmiechnęła:
No niech choć będę w ciąży.

Urodziła zdrowego, silnego chłopca.

Lata mijały. Z Markiem przeżyli wszystko euforii i straty, śmiech i łzy, wzloty i upadki.
Czterdzieści lat przeszło jak jeden dzień.

Potem nowa diagnoza:
Zostało wam półtora roku, rzekli lekarze.
Bogna spojrzała prosto w oczy i odparła:
W takim razie skoczę ze spadochronem. Zawsze o tym marzyłam.

I skoczyła. Raz. Drugi raz. I jeszcze raz.

A po kilku miesiącach, kiedy wykonała kolejne badania, choroby już nie było.
Bo dopóki człowiek naprawdę żyje, los tylko wzrusza ramionami i pisze jego historię od nowa.

Idź do oryginalnego materiału